Dodaje w końcu ( prawie po roku od dodania prologu ) pierwszy rozdział! Mam nadzieje że się spodoba. Wiem że jest krótki, ale zawsze to lepsze niż nic.
Przepraszam za błędy, mimo to zapraszam do czytania i do zobaczenia za miesiąc ( o ile ktokolwiek tu wchodzi ).
__________________________________________________________________________
[Asagi]
Stałem z Hirokim już
po dwudziestu pięciu minutach przy wielkich, dębowych drzwiach,
wciąż wewnątrz budynku. Czekaliśmy cierpliwie w ciszy na resztę.
Cisza była bardzo przyjemna, ale po chwili przerwał ją stukot
butów. Podniosłem wzrok z kamiennej posadzki na przybysza, a raczej
przybyszów. Dołączyli do nas Yuuji i Masayuki, którzy cicho
rozmawiali ze sobą na temat naszej misji. Przyglądałem się im z
ciekawością.
Młodszy ode mnie blondyn stał wyprostowany, w eleganckim ubraniu, z wysoko uniesioną głową i ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. Włosy sięgały mu do połowy szyi, szykowne ubranie idealnie przylegało do jego ciała, wysokie buty na niewielkim obcasie były idealnie zawiązane, przy pasku, pod długim do łydki płaszczem wystawała rękojeść jego szabli. Miał widocznie zarysowaną szczękę, usta pełne choć blade, zgrabny nos i ciemne oczy. Jego postawa wyrażała wyższość, znudzenie i arogancje. Nie mam pojęcia czemu Lord przyjął kogoś takiego do grona zaufanych ludzi.... Jego towarzysz, brunet o dość dużych oczach, skromnie ubrany, nie tak elegancko jak Kamijo, ale też nie jak ktoś z niższej hierarchii społecznej. Włosy miał długości tej samej, co blondyn, jednak wyglądał przyjaźniej, bardziej łagodnie i sympatycznie od przyjaciela, na jego plecach zalegała katana. Osobiście lubiłem go, był przyjazny zawsze obowiązkowo ćwiczył walki, a nie jak Yuuji, którego jak tylko się zmusiło i zabrało wino, to coś robił, ale i tak się dąsał, uważając, że on jako arystokrata powinien siedzieć i czekać, aż wszyscy odwalą za niego robotę.
Przeniosłem wzrok z tamtej dwójki na Hirokiego. Mój towarzysz, dobrze zbudowany z lekkim uśmiechem, stał oparty o kamienną ścianę i o czymś intensywnie myślał. Jego brązowe włosy opadały mu luźno na twarz, był bardzo przystojny, a połowa królestwa za nim szalała. Na plecach miał kose, sprawnie przymocowaną, tak że nie wzbudzała podejrzeń. Ja sam byłem ubrany na swój stopień społeczny, w dodatku miałem długi płaszcz, a przy pasku, po prawej i lewej stronie, miałem długi płaszcz, a przy pasku miałem doczepione dwa baty. Moje czarne włosy sięgały mi do połowy pleców.
Wyciągnąłem z kieszonki płaszcza zegarek, sprawdzając czy muszę iść po Hideto i Kazuhito, jednak w tym momencie, w którym zerknąłem na godzinę pojawili się ostatni z naszej grupy.
- Którą część miasta bierzecie? - Zapytał niski blondyn, poprawiając płaszcz i przyglądając się nam.
Młodszy ode mnie blondyn stał wyprostowany, w eleganckim ubraniu, z wysoko uniesioną głową i ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. Włosy sięgały mu do połowy szyi, szykowne ubranie idealnie przylegało do jego ciała, wysokie buty na niewielkim obcasie były idealnie zawiązane, przy pasku, pod długim do łydki płaszczem wystawała rękojeść jego szabli. Miał widocznie zarysowaną szczękę, usta pełne choć blade, zgrabny nos i ciemne oczy. Jego postawa wyrażała wyższość, znudzenie i arogancje. Nie mam pojęcia czemu Lord przyjął kogoś takiego do grona zaufanych ludzi.... Jego towarzysz, brunet o dość dużych oczach, skromnie ubrany, nie tak elegancko jak Kamijo, ale też nie jak ktoś z niższej hierarchii społecznej. Włosy miał długości tej samej, co blondyn, jednak wyglądał przyjaźniej, bardziej łagodnie i sympatycznie od przyjaciela, na jego plecach zalegała katana. Osobiście lubiłem go, był przyjazny zawsze obowiązkowo ćwiczył walki, a nie jak Yuuji, którego jak tylko się zmusiło i zabrało wino, to coś robił, ale i tak się dąsał, uważając, że on jako arystokrata powinien siedzieć i czekać, aż wszyscy odwalą za niego robotę.
Przeniosłem wzrok z tamtej dwójki na Hirokiego. Mój towarzysz, dobrze zbudowany z lekkim uśmiechem, stał oparty o kamienną ścianę i o czymś intensywnie myślał. Jego brązowe włosy opadały mu luźno na twarz, był bardzo przystojny, a połowa królestwa za nim szalała. Na plecach miał kose, sprawnie przymocowaną, tak że nie wzbudzała podejrzeń. Ja sam byłem ubrany na swój stopień społeczny, w dodatku miałem długi płaszcz, a przy pasku, po prawej i lewej stronie, miałem długi płaszcz, a przy pasku miałem doczepione dwa baty. Moje czarne włosy sięgały mi do połowy pleców.
Wyciągnąłem z kieszonki płaszcza zegarek, sprawdzając czy muszę iść po Hideto i Kazuhito, jednak w tym momencie, w którym zerknąłem na godzinę pojawili się ostatni z naszej grupy.
- Którą część miasta bierzecie? - Zapytał niski blondyn, poprawiając płaszcz i przyglądając się nam.
- My Południową –
Od razu zadeklarował Kamijo, rozglądając się po holu. Ishikawa
tylko przytaknął. Ja się powstrzymałem od prychnięcia, bo wzięli
najmniejszą część.
- To my możemy
północną. Co ty na to Hiro? - Zapytałem z uśmiechem.
- Jasne. Zachodnia jest największa więc wam zostaje wschodnia – Powiedział mój przyjaciel. Wszyscy się zgodzili, a Masayuki otworzył masywne wrota przez które wyszliśmy. Było południe. Spojrzałem na zegarek ponownie.
- Spotkajmy się na głównym placu o szesnastej, dobrze? Zachodnią obejdziemy razem. Tak będzie bezpieczniej - Powiedziałem patrząc po wszystkich. Ci przytaknęli tak więc rozeszliśmy się.
~~~~
Chodziliśmy po północnej części miasta w ciszy. Rozglądaliśmy się po różnych uliczkach w poszukiwaniu czegoś co by mogło wzbudzić niepokój. Teren był dość duży, jednak w dwóch spokojnie powinniśmy przejść cały, znaleźć coś i usunąć problem, jeżeli oczywiście takowy się pojawi. Po drodze weszliśmy do kilkunastu sklepów. Nikt z mieszkańców nie wiedział kim jesteśmy, bo wyglądaliśmy jak szlachta. Chociaż trochę ich dziwiło co takie osoby jak my robią pośród niższej warstwy społecznej. Kiedy szliśmy po tej części ciągle słychać było szepty ludzi na nasz temat
- Jasne. Zachodnia jest największa więc wam zostaje wschodnia – Powiedział mój przyjaciel. Wszyscy się zgodzili, a Masayuki otworzył masywne wrota przez które wyszliśmy. Było południe. Spojrzałem na zegarek ponownie.
- Spotkajmy się na głównym placu o szesnastej, dobrze? Zachodnią obejdziemy razem. Tak będzie bezpieczniej - Powiedziałem patrząc po wszystkich. Ci przytaknęli tak więc rozeszliśmy się.
~~~~
Chodziliśmy po północnej części miasta w ciszy. Rozglądaliśmy się po różnych uliczkach w poszukiwaniu czegoś co by mogło wzbudzić niepokój. Teren był dość duży, jednak w dwóch spokojnie powinniśmy przejść cały, znaleźć coś i usunąć problem, jeżeli oczywiście takowy się pojawi. Po drodze weszliśmy do kilkunastu sklepów. Nikt z mieszkańców nie wiedział kim jesteśmy, bo wyglądaliśmy jak szlachta. Chociaż trochę ich dziwiło co takie osoby jak my robią pośród niższej warstwy społecznej. Kiedy szliśmy po tej części ciągle słychać było szepty ludzi na nasz temat
- I co Hiroki? Zwróciło
coś twoją uwagę? - Przerwałem cisze patrząc na przyjaciela. Ten
się uśmiechnął do mnie
- Nie. Nie ma do czego
się tu przyczepić. To raczej spokojna okolica. - Powiedział
spokojnie i zerknął na jeden z budynków – Taka, chodźmy coś
zjeść i się napić jakiegoś dobrego wina hm? Już prawie
obeszliśmy całą przydzieloną nam część. - Powiedział
- Ale Hiro jesteśmy na
służbie dla Lorda…. - Zacząłem a on wywrócił oczami i mi
przerwał
- Jak zwykle. Przestań.
Raz się nic nie stanie – Parsknął śmiechem i złapał mnie pod
ramie ciągnąc do karczmy. Westchnąłem ciężko i posłusznie
poszedłem za przyjacielem. Usiedliśmy z daleka od ludzi i
zamówiliśmy obiad i do tego wino. Zaczęliśmy rozmawiać na jakiś
lekki, nieznaczący temat. Ciągle czułem na sobie czyjś wzrok. I
to na pewno nie był wzrok Hirokiego bo bym zauważył. Obróciłem
się i moje oczy trafiły na niezbyt wysokiego chudego blondyna, z
włosami dotykającymi ramion. Wpatrywał się w nas ciekawie.
Zaskoczył mnie ten wzrok bo ludzie normalnie patrzyli na nas ze
strachem. Dopiero teraz zauważyłem, że chłopak nie jest sam. Obok
niego siedział długowłosy młodzieniec z brązowymi włosami do
połowy pleców, również nam się przyglądał, tylko nieco
dyskretniej niż jego kolega. Zanim zdążyłem zrobić cokolwiek,
zobaczyłem Hirokiego stojącego przy tej dwójce. Cholera, a
przysiągłbym że przed chwilą siedział naprzeciwko mnie i popijał
wino, myślami będąc gdzieś w innym świecie. Po chwili cała
trójka usiadła przy naszym stoliku. Spojrzałem na Hirokiego
zaskoczony.
- Takahiro to Hidenori
i Yoshiyuki. Poznaliśmy się z Hide jakiś czas temu i się tu
właściwie na tyle często na ile się da spotykamy – Uśmiechnął
się lekko. - Nie byłem pewny czy się zgodzisz ze mną pójść na
to spotkanie, więc trochę wykorzystałem fakt naszej misji –
Powiedział.
- Hiro opowiadał mi o
tobie – Uśmiechnął się brązowowłosy. - Tak się złożyło,
że Yoshi nie miał z kim wyjść i pogadać, a chciał wykorzystać
aktywnie dzień wolny. Dzięki Hiro że się zgodziłeś żebym go ze
sobą zabrał. - Zaśmiał się długowłosy i popatrzył na nas.
- Pytałem czy nie będę
przeszkadzał – Burknął blondynek niby obrażony. Po chwili
jednak się uśmiechnął. Jego uśmiech był uroczy bo przypominał
wtedy zajączka. - Miło mi was poznać Hiroki, Takahiro –
Powiedział i odsunął grzywkę z oczu. Przynieśli nam więcej wina
i piliśmy w czwórkę rozmawiając. Pół godziny przed zbiórką
powiedziałem Hirokiemu, że musimy jeszcze do końca obejść teren
który musieliśmy przejść. Hiro umówił się z nimi na kolejne
spotkanie, zapewniając, że ja także będę. Fakt faktem polubiłem
tą dwójkę.
Nie zajęło nam dużo
czasu przejście kawałka, który zostawiliśmy na koniec. Wracając
usłyszeliśmy jakieś krzyki. Od razu sięgnęliśmy broni i
zaczęliśmy się rozglądać. Pojawił się mężczyzna, zaganiający
cztery młode kobiety do ślepego zaułka. Jego ruchy były
niepokojące, rękawy miał całe we krwi i mówił coś w nieznanym
mi języku.
- Hej! Ty! - Krzyknął
Hiroki wychodząc mu naprzeciw. Przekląłem, ale było za późno.
Nawet nie zdążył sięgnąć po swoją kose. Mężczyzna mimo że
był jakiś 50 metrów od nas, nagle, w ułamku sekundy znalazł się
przy Hiro wykręcił mu rękę tak, że sam słyszałem jak coś mu
chrupnęło po czym, jak mi się wydawało rozwalił mu rękę,
jakimś nożem… To wszystko trwało kilka sekund. Więc gdy
wyciągnąłem bat zza paska i chciałem uderzyć nim sprawcę, ten
się rozpłynął. Co do… Podbiegłem szybko do Hirokiego, którego
twarz wykrzywiała się w bólu. Dobrze, że mógł chodzić. Objąłem
go i szybko poszliśmy na miejsce spotkania, modląc się o
punktualność reszty. Po drodze obejrzałem jego rękę i ze
zdumieniem stwierdziłem że to nie było rozcięcie. Tylko
ugryzienie.