Dedykuje Matsu ~ <3
____________________________________________________________________
[Masa]
Dzisiejszy dzień był jednym z tych przyjemniejszych dni, gdy
miałem dobry humor i wszystko widziałem przez różowe okulary, no i nikt nie
mógł tego popsuć. Prawdopodobnie wyniknęło to z mojego snu.
Śnił o mi się jak z Natsu się zaczęliśmy spotykać. To były
naprawdę piękne chwile, do których mógłbym wracać na okrągło. Nie żeby teraz
było źle! Ale wtedy to wszystko było takie niewinne, Natsu był taki uroczy i
tak często się peszył. Kochane to było. Teraz już tak nie jest!
*
Był to dosyć zimny grudniowy dzień, padał śnieg i nie
wyglądało jak by miał przestać. Właśnie skończyliśmy wywiad. Hiro i Cazqui
gdzieś się zmyli, każdy w swoją stronę. Zostałem tylko ja i Natsu, pod
budynkiem gdzie udzielaliśmy wywiadu. Widziałem jak młodszy stał i się trząsł
nieco. Był ubrany w krótką kurtkę, raczej jesienną niż zimową, ciemne wąskie
spodnie i buty za kostkę. Dodatkowo dookoła szyi miał owinięty szalik, na
głowie czapkę i ręce wbite jak tylko głęboko się dało w kieszenie. Policzki
miał zarumienione, a gdy oddychał to przez szalik zasłaniający mu usta parowały
mu okulary. Miałem ochotę go przytulić. Niby mogłem. W końcu byliśmy parą, ale
postanowiłem się powstrzymać.
- Odprowadzę cię do domu – Powiedział cicho. Ja się
uśmiechnąłem i westchnąłem.
- Będziesz chory Natsu. Nie musisz. – Odpowiedziałem.
- Muszę. – Widziałem jak jego twarz robi się bardziej
czerwona. Wyciągnął rękę z kieszeni i złapał moją, po czym pociągnął mnie w
stronę stacji. Powstrzymałem się od zaśmiania. Był jak dziecko. Ale kochałem go
za to. Splotłem palce z jego i poszliśmy. Obserwowałem go przez ten cały czas.
Nadal był zarumieniony i podejrzewałem, że zimno ma tylko połowę udziału w tym.
- Natsu… To daleko od twojego domu. Zupełnie nie podłodze.
Nie odprowadzaj mnie. – Zatrzymaliśmy się, a ja go przytuliłem.
- Daj spokój Masa. Ja…. Jeszcze ci się coś stanie – Odwrócił
głowę, kiedy się odsunąłem.
- Czemu ma mi się coś stać? – Zapytałem zdumiony.
- Bo jesteś taki ładny… I jeszcze ktoś zechce… No wiesz –
Schował twarz w dłoniach zażenowany. Ja
westchnąłem i się uśmiechnąłem
- No dobrze. Skoro tak uważasz. Ale zostajesz na noc. Bo się
rozchorujesz – Uśmiechnąłem się lekko przytulając go i łapiąc za ręce.
Pocałowałem go w policzek po czym uśmiechnąłem się szeroko. Wsiedliśmy do
pociągu chwilę potem i pojechaliśmy do mnie do domu.
*
Kiedy sobie to przypominałem to aż mi się ciepło robiło na
sercu. On był taki kochany! Bardzo chętnie bym powtórzył tamtą sytuacje. Jak
dobrze, że chwilowo Mieliśmy przerwę na próbie. Spojrzałem na mojego chłopaka i
się uśmiechnąłem do niego. On zrobił nierozumiejącą minę, jednak ja się od razu
zabrałem za coś innego, żeby nie zwracać jego uwagi na siebie. Znów pogrążyłem się w rozmyślaniach i mimo
woli co chwilę patrzyłem na Natsu i się uśmiechałem. Po próbie mój ukochany się
chyba nie mógł powstrzymać.
- Co ty knujesz Masa? Cały dzień się na mnie patrzyłeś i
uśmiechałeś do mnie. Tylko do mnie. Reszty jakby nie było! – Powiedział mrużąc
oczy podejrzliwie. Wzruszyłem ramionami
- Nie wiem o co ci chodzi. Wydaje ci się Natsu – Pocałowałem
go w policzek i zacząłem się zbierać. Perkusista nic nie powiedział i zaczął
się ogarniać. Zaraz mieliśmy wyjść z sali. Wieczorem mieliśmy jechać na imprezę
całym zespołem. Ja też zacząłem się zbierać ciągle uśmiechając jak wpatrywałem
się w Natsu.
W domu wszystko miałem już naszykowane na imprezę. Usiadłem
w przestronnym salonie z trzema kanapami, dużym telewizorem i niskim stolikiem.
Było tu dość dużo moich kwiatków i inne potrzebne rzeczy. Było tu też wyjście
na ogródek. Ogólnie salon był wielki i było w nim dużo miejsca, dlatego zwykle
to tu przenosiły się nie za duże imprezy jakie organizowaliśmy po wywiadach.
Usiadłem na jednej z kanap. Miałem talerz z jedzeniem, kubek
herbaty, położyłem je na stoliku do kawy. Przyniosłem sobie jeszcze wszystkie
albumy ze zdjęciami i koc. I tak siedziałem i przeglądałem te zdjęcia. Jednak
stwierdziłem, że jest mi mało wygodnie i się położyłem. Po jakimś czasie do
salonu wszedł Natsu.
- Masa, czy ty nie powinieneś się też szykować? – Zapytał
zaskoczony siadając obok mnie. – Naprawdę zabrałeś się za zdjęcia? Skarbie,
proszę cię nie załamuj mnie – Jęknął. Matka się znalazła.
- Jeszcze jest trochę czasu kochanie. Nie denerwuj się –
Pocałowałem go czule w usta. – Ale tu dobrze wyszliśmy – pokazałem mu zdjęcie i
usiadłem, żeby mu zrobić miejsce. On usiadł tam gdzie przed chwilą leżałem i
właściwie zaraz za mną, obejmując mnie rękami w pasie. Oparłem się o niego
wygodnie i oglądaliśmy zdjęcia razem.
Obejrzeliśmy trzy albumy rozmawiając przy tym dużo,
chociażby o sytuacjach w jakich robiliśmy sobie albo któryś z chłopaków nam
robił zdjęcia. Było to bardzo przyjemne. Znów uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Jednak musieliśmy w końcu przestać. Poszedłem do łazienki pierwszy, umyłem się,
przebrałem i zrobiłem wiele innych rzeczy które powinienem zrobić. Potem wszedł
Natsu i kiedy oboje byliśmy gotowi to pojechaliśmy do klubu.
Gitarzyści już na
nas czekali jak zawsze olśniewając swoim wyglądem. Czekaliśmy tylko na Hiro.
Ten zjawił się po kilkunastu minutach i ostatecznie weszliśmy. Od razu
poszliśmy na jedną z loży. Tam siedzieliśmy i piliśmy drinki. To znaczy kto pił drinki ten pił drinki. Hiro
sobie standardowo nie żałował. Oparłem się o Natsu i myślałem o tym wszystkim
co nas spotkało. Miałem takie szczęście, że trafiłem na takiego wspaniałego i
cudownego chłopaka… Mój ukochany natomiast objął mnie sprawnie w pasie i jakoś
wyszło tak, że zaczęliśmy rozmawiać o tych zdjęciach. Znów na moje usta wkradł
się szeroki uśmiech. Dołączyli się do rozmowy Caz i Dai. Minęły tak chyba z
dwie godziny. O dziwo nie byłem padnięty ani nic. Normalnie chyba bym padł ze
zmęczenia na ramieniu Natsu. Tym bardziej że to było gdzieś koło 1, a przecież
mieliśmy wcześniej dosyć długą próbę. Dziwne. W każdym razie Natsu poszedł do
łazienki, a Daichiego i Cazquiego Hiro wyciągnął na parkiet. Siedziałem i
dopijałem swojego drinka. Po chwili zobaczyłem jak mój chłopak wraca.
Uśmiechnąłem się szeroko do niego. Zupełnie żałowałem, że miałem kogokolwiek
przed nim. Nikt nie był tak wspaniały jak on. Nie umiałbym się z nim rozstać.
To by chyba za bardzo zabolało. Natsu usiadł przy mnie
-Hej piękny może pójdziemy na parkiet? – Szepnął mi do ucha.
Westchnąłem i się uśmiechnąłem.
- Właściwie czemu nie – Pocałowałem go szybko i wyszliśmy.
Akurat wrócił Daichi który chyba zgubił resztę w tym tłumie. Uśmiechnął się do
nas, albo na nasz widok, nie wiem, w każdym razie poszliśmy na parkiet.
Przytuliłem się do Natsu. Tańczyliśmy zupełnie nie w rytm muzyki. Nasz taniec
był wolny, a my byliśmy naprawdę blisko siebie. Muzyka tu natomiast była szybka
i skoczna. Znów uśmiech zagościł na moich ustach. Tyle rzeczy nas wyróżniało z
tłumu…
- Kocham jak się uśmiechasz. Nie przestawaj nigdy tego
robić. Zawsze będę cię kochał takiego uśmiechniętego. – Powiedział mi do ucha, przytulając mnie
mocno do siebie. To było słodkie. Uwielbiałem takiego Natsu.
____________________________________________________
Czy ktoś będzie może na Versailles w Warszawie? Kogoś spotkam? :3
Trzymajcie się~