sobota, 20 stycznia 2018

10. I will love you when... you're not (mine) (Natsu x Masa)

Tak więc jest i nowa notka <3 Ktoś to w ogóle czyta? Wiem że na Wattpadzie ludzie zaglądają na to ff, a tu?
No tak czy inaczej dodaje i tu i tu~
Mam nadzieje ze się spodoba :3 Następna część w Walentynki i być może jeszcze tak coś poza tym dodam w lutym (O ile sie napisze) 
Miłego czytania~

_____________________________________________________________

[Natsu]

Próba się skończyła. Wszyscy zaczęli się pakować do domu. Spojrzałem na Mase ukradkiem. Widziałem jego uśmiech, gdy patrzył na Junpeia, który do niego podszedł po odłożeniu gitary, po czym pocałował go czule i objął lidera w pasie. Ten zaplótł ręce na jego szyi. Poczułem ukłucie zazdrości. Bolało mnie, gdy oni tak okazywali sobie bez przerwy czułość. Po zdecydowanie zbyt długim zastygnięciu w jednej pozycji i wpatrywaniu się w nich, zebrałem się z prędkością światła i ulotniłem się z sali. Byłem zakochany w Masie właściwie, od kiedy tylko graliśmy w poprzednim zespole razem. Kiedy stworzyli razem z Hiro i Cazquim zespół to naprawdę zabolał mnie fakt, że Masa nie wziął mnie na perkusistę. Dopiero jakiś czas później.

Jednak Masa był niesamowity we wszystkim, co robił. Był zdolnym basistą – niech mi ktoś wymieni jakiegoś basistę japońskiego zespołu, który gra na 6 strunowym basie; jest idealnym liderem – ogarniał wszystko i wszystkich. A do tego był wykształcony i piękny.  Drugiego takiego by się nie znalazło. Owszem – zaprzyjaźniliśmy się. Masa często mi się zwierzał, wychodził na piwo, czasami spędzaliśmy wolny czas na rozmowie przez telefon, gdy nie mogliśmy się z jakiegoś powody spotkać... I ogólnie inne tego typu rzeczy jakie to każdy przyjaciel robił z drugim. Ale niestety nic więcej i to bolało najbardziej.

Wsiadłem do samochodu i poczułem wibracje telefonu. Wyciągnąłem go i popatrzyłem na ekran

„Co się stało? Chcesz porozmawiać?”

Oczywiście pisał Masa. Westchnąłem. Było mi źle z tym wszystkim.

„Jest w porządku. Po prostu się spieszę”

Odpisałem i odpaliłem silnik. Pojechałem do domu, gdzie zaraz po nakarmieniu kotów rzuciłem się na łóżko. Teraz mieliśmy trochę wolnego, więc postanowiłem spędzić je w domu. Oczywiście na rozmyślaniach o Masie.

Minęły dwa dni.

Jednak nie wytrzymałem siedzenia w domu. Zebrałem się i postanowiłem iść do mojej ulubionej restauracji, bo jedzenie skończyło mi się poprzedniego dnia wieczorem. Usiadłem przy swoim ulubionym stoliku w samym kącie restauracji, jednak mogłem z niego wszystkich obserwować i nie zwracać na siebie uwagi. Zamówiłem ramen i jedno z tych pieczonych mięs, których w sumie nie jadłem jeszcze nigdy. Czekając na posiłek moje myśli skupiły się na Masie i właśnie zacząłem pluć sobie w brodę, że przyszedłem akurat do TEJ restauracji.

Do środka weszli Masa z Junpeiem. Usiedli po przeciwnej części sali mówiąc o czymś z uśmiechem. Nie słyszałem, o czym mówią, jednak zazdrość mnie zżerała. Jak ja nie cierpiałem takich zbiegów okoliczności. Oni byli ostatnimi, których chciałem zobaczyć tego dnia; może nie tyle oni, co Junpei. Na Masę mógłbym patrzeć nieskończenie długo. No i razem stanowili mieszankę wybuchową, która rozsadzała mnie od środka, gdy tylko ich widziałem ze sobą. Jak dobrze, że w tym momencie kelner postawił przede mną jedzenie.  Zacząłem je jeść, co jakiś czas zerkając w stronę tego jednego stolika. Zaraz po opłaceniu rachunku opuściłem w pośpiechu restauracje. Postanowiłem iść na zakupy.

Na kupowaniu samego jedzenia zleciało mi dobre 1,5 h. Nie zamierzałem już wychodzić z domu do najbliższej próby.

Zapakowałem torby do samochodu i pojechałem do domu. Zupełnie się nie spieszyłem. Stanąłem na parkingu podziemnym, a potem pojechałem windą na górę do swojego mieszkania w bloku.

Zastanawiałem się, co jest nie tak z dzisiejszym dniem. Zawsze, gdy chcesz kogoś albo czegoś uniknąć to zawsze wszystko jest przeciwko tobie i akurat te rzeczy bądź osoby ingerują w twoje życie, przez co pozbycie się ich wynosi 0%. Kiedy wysiadłem z windy to ujrzałem siedzącego pod drzwiami Mase. Zacisnąłem zęby, ale podszedłem do niego. Kucnąłem przy nim i lekko go szturchnąłem. On uniósł głowę i spojrzał na mnie, po czym uśmiechnął się do mnie szeroko. Aż zrobiło mi się gorąco.

- Co tu robisz Masa? – Zapytałem zaskoczony.

- Siedzę i czekam na ciebie. Nie widać? – Odpowiedział. Podniósł się z ziemi. Ja również to zrobiłem. Masa widząc, że mam jakieś siatki to zabrał ode mnie lżejszą połowę. Otworzyłem drzwi i wpuściłem go pierwszego. Pomógł mi z rozpakowaniem tego wszystkiego. Przy ostatniej cząstce zakupów zatrzymałem go.

- Co się stało? – Zapytałem z westchnieniem. Przecież gdybym zwlekał on powiedziałby mi niewiadomo kiedy. On też westchnął ciężko. Skinął na stół.

- Chciałem porozmawiać – Powiedział i usiadł naprzeciwko mnie przy stole.

- No tyle to zauważyłem – Wywróciłem oczami – A jakieś konkretne szczegóły? – Zapytałem podpierając brodę na dłoni.

- Pospierałem się trochę przy kolacji z Junpeiem. – Westchnął ciężko, a ja pokiwałem głową. 

- Taka idealna para jak wy? Niemożliwe, że się posprzeczaliście – powiedziałem. Każde kolejne słowo bolało 5 razy bardziej.

- Nie mów tak. Dobrze wiesz, że tak nie jest do końca. Dzisiaj był zazdrosny po prostu, bo zupełnie nie mogłem się skupić na tym co on do mnie mówił i stwierdził, że ciągle patrzę na innych niż na niego. – Powiedział zbulwersowany.

- Oj Masa. Po prostu pokaż mu, że jest inaczej.  – Wywróciłem oczami. – Zjemy coś i obejrzymy jakiś film na odstresowanie? Potem cię odwiozę – Uśmiechnąłem się. On na to przystał. Zrobiłem nam jedzenie i usiedliśmy przed telewizorem. Włączyliśmy jeden z naszych ulubionych filmów i tak spędziliśmy wieczór. Masa dalej bał się na tych samych momentach przez co się przytulał do mojego ramienia. Strasznie mnie to cieszyło. Jednak wszystko prysnęło w momencie gdy musiałem go odwieźć.

Zatrzymałem się pod blokiem w którym mieszkał.

- Dziękuję Natsu. Za wszystko. Jesteś najwspanialszym przyjacielem na świecie, wiesz? – Uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie mocno.

- Cieszę się, że poprawiłem ci humor – Uśmiechnąłem się i go przytuliłem również. Aż mi się przez to gorąco zrobiło.

- I doradziłeś. Jesteś najlepszy – Uśmiechnął się i otworzył drzwi. – Do zobaczenia na próbie.  Nie spóźnij się – Jak zwykle opiekuńczy.

- Tak. Do zobaczenia. Jak by co to wiesz gdzie mnie szukać – Posłałem mu uśmiech. Masa zamknął drzwi i mi pomachał.

Oparłem głowę o kierownice w momencie gdy zamknęły się za nim drzwi od klatki.


- Zawsze cię będę kochał Masa. Nawet jak jesteś z Junpeiem – Powiedziałem cicho do pustej przestrzeni w samochodzie.