Długo zwlekałam z tym opowiadaniem ale dodaje~! Mało jest ff z Nocturnal Bloodlust tak więc trzeba to zmienić! <3 Za wszelkie błędy przepraszam ;-; I uprzedzam. To jest mega nienormalne XD Pomysł na ff powstał na zajęciach wf'u
__________________________________________________________________________________
- … Dwieście czterdzieści osiem, dwieście czterdzieści dziewięć, dwieście pięćdziesiąt. – Podniosłem się z podłogi i uśmiechnąłem do Daichi’ego, który siedział i przyglądał się jak ćwiczę, chociaż z punktu widzenia kogoś z zewnątrz, Daichi wygląda jakby jedyną rzeczą która go interesuje, są jego paznokcie. Oczywiście to była przykrywka, za długo go znałem, żeby o tym nie wiedzieć. Widząc że wstałem, on również to zrobił. Podszedłem do niego i ucałowałem jego krwistoczerwone usta. Mój kochany chłopak skrzywił się, jak bym robił coś obrzydliwego i odsunął mnie od siebie na długość własnych rąk, dotykając mojej nagiej klatki piersiowej. W końcu jestem w domu, mam prawo ćwiczyć w samych spodniach! Daichi’emu to poza tym nie przeszkadza, w ręcz przeciwnie. Ma na co popatrzeć.
- Hiro… Idź się umyj co? Cały się lepisz i śmierdzisz potem… - Jego czerwone usteczka ponownie wykrzywiły się w brzydkim grymasie, ani trochę nie pasującym do jego pięknej buźki. Zrobił jeszcze na wszelki wypadek krok w tył. Westchnąłem kręcąc głową, a potem skierowałem wzrok wprost w jego oczy, będące za okularami o ciemnych oprawkach, z błyskiem w oku.
- Dobrze… Ale ty idziesz ze mną – Uśmiechnąłem się szeroko do niego. Gitarzysta odsunął się jeszcze trochę.
- W życiu – Jeszcze bardziej się skrzywił i wzdrygnął – Wszystko tylko nie to! – Tak. Wiedziałem jak on nie cierpiał gdy przystawiałem się do niego zaraz po ćwiczeniach. Bo „To nie higieniczne”, „To obrzydliwe”, „Gdy tak robisz to mi się chce rzygać” i wiele, wiele innych argumentów przytaczał mi mój drogi ukochany. Z kim ja się związałem?! Chociaż zawsze mogło być gorzej. Daichi mógł być na przykład kobietą. W tedy chyba wylądowałbym w wariatkowie. Zdecydowanie. Fakt, faktem gitarzysta czasem zachowywał się jak kobieta, ale miał „pazurek” i potem pozwalał mi na wszystko w łóżku… albo w kuchni na blacie… w łazience… na parapecie… na biurku… na środku salonu… w przedpokoju… kilka razy nawet zdarzyło się na balkonie…
- Wszystko mówisz? – Złapałem go za słowo i udałem przez całe pięć sekund, że się zastanawiam. On tym czasem zbladł i otworzył szeroko oczy
- Co…? Nie! Nie miałem… – Już chciał się wykręcić jednak ja mu przerwałem.
- W sobotę po próbie ćwiczysz ze mną. Oczywiście za bardzo cię nie wymęczę bo jeszcze mi tu zejdziesz, księżniczko. – Oznajmiłem i udałem się do łazienki, wziąć szybki prysznic. Mojego ukochanego chyba zatkało. Potem z ręcznikiem przewiązanym nisko na biodrach, wyszedłem z łazienki, która była połączona bezpośrednio z sypialnią, wyjąłem sobie z szuflady w komodzie bokserki, a potem z szafy dresy które nosiłem po domu i czarny t-shirt. Do pokoju cicho wszedł gitarzysta, siadając na łóżku i opierając się o jego metalową ramę; W jednej ręce trzymał jogurt w małym kubeczku, w drugiej łyżeczkę do herbaty, którą po chwili zatopił w jogurcie i włożył ją wypełnioną nim do ust. Uniosłem brew i zsunąłem ręcznik z bioder patrząc na Daia wyzywająco. On jadł dalej obserwując mnie uważnie. Widać było na jego policzkach uroczy rumieniec. Zacząłem się ubierać w naszykowane rzeczy, a potem usiadłem tyłem do mojego ukochanego i wziąłem telefon żeby sprawdzić czy nie dostałem jakiegoś nowego maila. W momencie gdy włączyłem skrzynkę odbiorczą, do mojej szyi przyczepił się Daichi i przygryzł ją na co westchnąłem z przyjemności. Złapałem go, przerzuciłem go sobie przez ramię, chociaż czułem jak się spina ze strachu i posadziłem go sobie na kolanach. Wpiłem się w jego usta namiętnie. Były słodkie i miękkie. Pogłębiłem pocałunek, wsuwając w jego usta język i penetrując je. Dai wplótł palce w moje długie włosy i przeczesywał je palcami. Odsunęliśmy się dopiero od siebie dopiero gdy zabrakło nam powietrza. Nasze spojrzenia się spotkały i… wybuchliśmy śmiechem. Sam nie wiedziałem dlaczego. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że razem się odprężymy w salonie przy jakimś dobrym filmie.
***
W końcu nadeszła sobota. Daichi próbował się na wszelkie sposoby wykręcić od tego co nam zaplanowałem. Zadzwonił do rodziców, których niestety nie było w ten weekend w domu, do siostry, która już była umówiona na ten dzień z przyjaciółmi… Właściwie obdzwonił wszystkich swoich znajomych, ŁĄCZNIE ZE SWOIM BYŁYM; Niestety wszyscy mieli już jakiś plan, lub jak w przypadku ex Daichi’ego, stanąłem w drzwiach naszego mieszkania gdy chciał już wyjść niezauważony, niemal od razu po naszym dzisiejszym powrocie z próby i powiedziałem, że po moim trupie on to zrobi. Oczywiście dowiedziałem się o tym ostatni, jak razem z Natsu, mój chłopak w czasie przerwy ulotnił się na papierosa. Wtedy podszedł do mnie Masa i zapytał czy pozwalam Daichi’emu na spotykanie się ze swoim ex. Mnie zatkało i zbladłem. Potem się wściekłem i dopiero gdy gitarzysta i perkusista wrócili, zachowałem pozory i udawałem że nic nie wiem. Na szczęście MÓJ chłopak odpuścił sobie to spotkanie i je odwołał. Mimo jego fochów i innych rzeczy które mnie w nim irytowały to kochałem go naprawdę mocno. Nie mogłem pozwolić żeby wrócił do tego dupka. Tak, jeśli chodzi o Daichi’ego mógłbym dla niego rzucić wszystko. I tak, jestem o niego cholernie zazdrosny. Obiecałem sobie że jutro z nim sobie porozmawiam na ten temat.
Tak więc spełniłem „groźby” z przed paru dni. Daichi przebrał się w luźne spodnie i bokserkę, a ja jak zwykle w samych spodniach. Wpadłem na genialny pomysł, żeby nie zmęczyć Daichi’ego za bardzo. Znalazłem jakieś filmiki z gimnastyką, która nie była tak męcząca jak te wszystkie ćwiczenia na siłe jakie ja wykonuje co najmniej cztery razy w tygodniu dla formy. Podłączyłem laptopa do telewizora w salonie i zabraliśmy się za ową gimnastykę… Moim błędem było nie przejrzenie tych filmików. Wiele z tych ćwiczeń spokojnie można było uznać mianem pozycji seksualnych… Tak! Tak właśnie było! Daichi zdawał się tego nie zauważać i grzecznie ćwiczył… Jednak seks w takich pozycjach zdawał się niezwykle ekscytujący. Aż zrobiło mi się goręcej. Miałem tylko nadzieje, że mi nie stanie… Nawet nie zauważyłem kiedy przestałem ćwiczyć i najzwyczajniej w świecie wgapiałem się w gimnastykę. Daichi’emu się to nie spodobało. Gdy tak siedziałem z wyprostowanymi nogami on usiadł mi na udach i ujął moją twarz w dłonie
- Naprawdę Ci się podoba bardziej tamta kobieta niż ja? – Zmarszczył brwi w niezadowoleniu i patrzył mi w oczy. Zamrugałem kilka razy nie odwracając wzroku. Byłem zaskoczony.
- Co…? W żadnym wypadku! – Pocałowałem go namiętnie i przytuliłem mocno. – Po prostu pomyślałem, że świetnie można wykorzystać gimnastykę w seksie – Powiedziałem bez owijania w bawełnę. On otworzył lekko usta w niedowierzeniu, jednak po chwili uśmiechnął się lekko i pokręcił głową.
- Ty zboczeńcu! Tobie tylko jedno po głowie chodzi! – Prychnął, ale pocałował mnie w usta zachłannie i zmusił do położenia. – W porządku. Możemy spróbować. – Odsunął się i podszedł do laptopa i przewinął filmik szukając jakichś ciekawych ćwiczeń. Podszedłem do niego i zacząłem go całować po szyi i rozbierać. Po chwili gitarzysta był już w samych bokserkach. Po chwili nie był mi dłużny, pozbył się moich spodni i bokserek. Zniecierpliwił się więc również rzucił gdzieś w kąt pokoju te należące do niego, które chwile temu miał na sobie. Usiadł na kolanach, w rozkroku i wyciągnął ręce przed siebie. Zabrałem lubrykant sprytnie ukryty i nawilżyłem siebie i jego, po chwili w niego wchodząc. Kilka dni tego nie robiliśmy więc musimy nadrobić zaległości. Daichi’emu było strasznie nie wygodnie w tej pozycji, tak więc szybko doprowadziłem nas oboje do orgazmu. Oczywiście to dopiero początek naszych zabaw. Teraz podparł się na łokciach i uniósł biodra do góry. Ta pozycja zdecydowanie się mu spodobała. Pojękiwał głośno, wyginając się gdy chociażby musnąłem jego prostatę. Następne ćwiczenie jakie wybrał Daichi polegało na oparciu nogi o sofę i wypięciu się. No a przynajmniej tak to właśnie wyglądało dla mnie. To również było do przeżycia. Kolejne polegało na oparciu nogi o, w naszym przypadku, nogi o framugę drzwi, wyprostowaniu się i rozciąganiu. Jednak gdy miałem wejść w mojego chłopaka, zobaczyłem grymas bólu na jego twarzy i zrezygnowałem. Potem przeniosłem moją ławkę do ćwiczeń na środek pokoju i się położyłem na podłodze, a Daichi się na mnie nabijał opuszczając na rękach, które trzymał na brzegu ławeczki. Po tym wszystkim opadliśmy, a właściwie ja opadłem na podłogę, a Daichi na mnie i się do mnie przytulił.
- To było świetne. Musimy to powtórzyć – Uśmiechnął się lekko i pocałował mnie czule.
- Widzisz? A ty nie chciałeś. – Oddałem pocałunek. - Taką gimnastykę mógłbym mieć codziennie – Dodałem z westchnieniem, rozmarzony. Pokręcił głową.
- Jesteś zboczeńcem kochanie. Ty byś się tylko pieprzył.
- Wiem o tym. Nie mów jak byś mnie poznał wczoraj.
- Idziemy się umyć Hiro. Jestem spocony i cały w twojej spermie – Skrzywił się, a ja wybuchnąłem śmiechem. Odezwała się księżniczkowa strona mojego kochania.
__________________________________________________________________________________
- … Dwieście czterdzieści osiem, dwieście czterdzieści dziewięć, dwieście pięćdziesiąt. – Podniosłem się z podłogi i uśmiechnąłem do Daichi’ego, który siedział i przyglądał się jak ćwiczę, chociaż z punktu widzenia kogoś z zewnątrz, Daichi wygląda jakby jedyną rzeczą która go interesuje, są jego paznokcie. Oczywiście to była przykrywka, za długo go znałem, żeby o tym nie wiedzieć. Widząc że wstałem, on również to zrobił. Podszedłem do niego i ucałowałem jego krwistoczerwone usta. Mój kochany chłopak skrzywił się, jak bym robił coś obrzydliwego i odsunął mnie od siebie na długość własnych rąk, dotykając mojej nagiej klatki piersiowej. W końcu jestem w domu, mam prawo ćwiczyć w samych spodniach! Daichi’emu to poza tym nie przeszkadza, w ręcz przeciwnie. Ma na co popatrzeć.
- Hiro… Idź się umyj co? Cały się lepisz i śmierdzisz potem… - Jego czerwone usteczka ponownie wykrzywiły się w brzydkim grymasie, ani trochę nie pasującym do jego pięknej buźki. Zrobił jeszcze na wszelki wypadek krok w tył. Westchnąłem kręcąc głową, a potem skierowałem wzrok wprost w jego oczy, będące za okularami o ciemnych oprawkach, z błyskiem w oku.
- Dobrze… Ale ty idziesz ze mną – Uśmiechnąłem się szeroko do niego. Gitarzysta odsunął się jeszcze trochę.
- W życiu – Jeszcze bardziej się skrzywił i wzdrygnął – Wszystko tylko nie to! – Tak. Wiedziałem jak on nie cierpiał gdy przystawiałem się do niego zaraz po ćwiczeniach. Bo „To nie higieniczne”, „To obrzydliwe”, „Gdy tak robisz to mi się chce rzygać” i wiele, wiele innych argumentów przytaczał mi mój drogi ukochany. Z kim ja się związałem?! Chociaż zawsze mogło być gorzej. Daichi mógł być na przykład kobietą. W tedy chyba wylądowałbym w wariatkowie. Zdecydowanie. Fakt, faktem gitarzysta czasem zachowywał się jak kobieta, ale miał „pazurek” i potem pozwalał mi na wszystko w łóżku… albo w kuchni na blacie… w łazience… na parapecie… na biurku… na środku salonu… w przedpokoju… kilka razy nawet zdarzyło się na balkonie…
- Wszystko mówisz? – Złapałem go za słowo i udałem przez całe pięć sekund, że się zastanawiam. On tym czasem zbladł i otworzył szeroko oczy
- Co…? Nie! Nie miałem… – Już chciał się wykręcić jednak ja mu przerwałem.
- W sobotę po próbie ćwiczysz ze mną. Oczywiście za bardzo cię nie wymęczę bo jeszcze mi tu zejdziesz, księżniczko. – Oznajmiłem i udałem się do łazienki, wziąć szybki prysznic. Mojego ukochanego chyba zatkało. Potem z ręcznikiem przewiązanym nisko na biodrach, wyszedłem z łazienki, która była połączona bezpośrednio z sypialnią, wyjąłem sobie z szuflady w komodzie bokserki, a potem z szafy dresy które nosiłem po domu i czarny t-shirt. Do pokoju cicho wszedł gitarzysta, siadając na łóżku i opierając się o jego metalową ramę; W jednej ręce trzymał jogurt w małym kubeczku, w drugiej łyżeczkę do herbaty, którą po chwili zatopił w jogurcie i włożył ją wypełnioną nim do ust. Uniosłem brew i zsunąłem ręcznik z bioder patrząc na Daia wyzywająco. On jadł dalej obserwując mnie uważnie. Widać było na jego policzkach uroczy rumieniec. Zacząłem się ubierać w naszykowane rzeczy, a potem usiadłem tyłem do mojego ukochanego i wziąłem telefon żeby sprawdzić czy nie dostałem jakiegoś nowego maila. W momencie gdy włączyłem skrzynkę odbiorczą, do mojej szyi przyczepił się Daichi i przygryzł ją na co westchnąłem z przyjemności. Złapałem go, przerzuciłem go sobie przez ramię, chociaż czułem jak się spina ze strachu i posadziłem go sobie na kolanach. Wpiłem się w jego usta namiętnie. Były słodkie i miękkie. Pogłębiłem pocałunek, wsuwając w jego usta język i penetrując je. Dai wplótł palce w moje długie włosy i przeczesywał je palcami. Odsunęliśmy się dopiero od siebie dopiero gdy zabrakło nam powietrza. Nasze spojrzenia się spotkały i… wybuchliśmy śmiechem. Sam nie wiedziałem dlaczego. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że razem się odprężymy w salonie przy jakimś dobrym filmie.
***
W końcu nadeszła sobota. Daichi próbował się na wszelkie sposoby wykręcić od tego co nam zaplanowałem. Zadzwonił do rodziców, których niestety nie było w ten weekend w domu, do siostry, która już była umówiona na ten dzień z przyjaciółmi… Właściwie obdzwonił wszystkich swoich znajomych, ŁĄCZNIE ZE SWOIM BYŁYM; Niestety wszyscy mieli już jakiś plan, lub jak w przypadku ex Daichi’ego, stanąłem w drzwiach naszego mieszkania gdy chciał już wyjść niezauważony, niemal od razu po naszym dzisiejszym powrocie z próby i powiedziałem, że po moim trupie on to zrobi. Oczywiście dowiedziałem się o tym ostatni, jak razem z Natsu, mój chłopak w czasie przerwy ulotnił się na papierosa. Wtedy podszedł do mnie Masa i zapytał czy pozwalam Daichi’emu na spotykanie się ze swoim ex. Mnie zatkało i zbladłem. Potem się wściekłem i dopiero gdy gitarzysta i perkusista wrócili, zachowałem pozory i udawałem że nic nie wiem. Na szczęście MÓJ chłopak odpuścił sobie to spotkanie i je odwołał. Mimo jego fochów i innych rzeczy które mnie w nim irytowały to kochałem go naprawdę mocno. Nie mogłem pozwolić żeby wrócił do tego dupka. Tak, jeśli chodzi o Daichi’ego mógłbym dla niego rzucić wszystko. I tak, jestem o niego cholernie zazdrosny. Obiecałem sobie że jutro z nim sobie porozmawiam na ten temat.
Tak więc spełniłem „groźby” z przed paru dni. Daichi przebrał się w luźne spodnie i bokserkę, a ja jak zwykle w samych spodniach. Wpadłem na genialny pomysł, żeby nie zmęczyć Daichi’ego za bardzo. Znalazłem jakieś filmiki z gimnastyką, która nie była tak męcząca jak te wszystkie ćwiczenia na siłe jakie ja wykonuje co najmniej cztery razy w tygodniu dla formy. Podłączyłem laptopa do telewizora w salonie i zabraliśmy się za ową gimnastykę… Moim błędem było nie przejrzenie tych filmików. Wiele z tych ćwiczeń spokojnie można było uznać mianem pozycji seksualnych… Tak! Tak właśnie było! Daichi zdawał się tego nie zauważać i grzecznie ćwiczył… Jednak seks w takich pozycjach zdawał się niezwykle ekscytujący. Aż zrobiło mi się goręcej. Miałem tylko nadzieje, że mi nie stanie… Nawet nie zauważyłem kiedy przestałem ćwiczyć i najzwyczajniej w świecie wgapiałem się w gimnastykę. Daichi’emu się to nie spodobało. Gdy tak siedziałem z wyprostowanymi nogami on usiadł mi na udach i ujął moją twarz w dłonie
- Naprawdę Ci się podoba bardziej tamta kobieta niż ja? – Zmarszczył brwi w niezadowoleniu i patrzył mi w oczy. Zamrugałem kilka razy nie odwracając wzroku. Byłem zaskoczony.
- Co…? W żadnym wypadku! – Pocałowałem go namiętnie i przytuliłem mocno. – Po prostu pomyślałem, że świetnie można wykorzystać gimnastykę w seksie – Powiedziałem bez owijania w bawełnę. On otworzył lekko usta w niedowierzeniu, jednak po chwili uśmiechnął się lekko i pokręcił głową.
- Ty zboczeńcu! Tobie tylko jedno po głowie chodzi! – Prychnął, ale pocałował mnie w usta zachłannie i zmusił do położenia. – W porządku. Możemy spróbować. – Odsunął się i podszedł do laptopa i przewinął filmik szukając jakichś ciekawych ćwiczeń. Podszedłem do niego i zacząłem go całować po szyi i rozbierać. Po chwili gitarzysta był już w samych bokserkach. Po chwili nie był mi dłużny, pozbył się moich spodni i bokserek. Zniecierpliwił się więc również rzucił gdzieś w kąt pokoju te należące do niego, które chwile temu miał na sobie. Usiadł na kolanach, w rozkroku i wyciągnął ręce przed siebie. Zabrałem lubrykant sprytnie ukryty i nawilżyłem siebie i jego, po chwili w niego wchodząc. Kilka dni tego nie robiliśmy więc musimy nadrobić zaległości. Daichi’emu było strasznie nie wygodnie w tej pozycji, tak więc szybko doprowadziłem nas oboje do orgazmu. Oczywiście to dopiero początek naszych zabaw. Teraz podparł się na łokciach i uniósł biodra do góry. Ta pozycja zdecydowanie się mu spodobała. Pojękiwał głośno, wyginając się gdy chociażby musnąłem jego prostatę. Następne ćwiczenie jakie wybrał Daichi polegało na oparciu nogi o sofę i wypięciu się. No a przynajmniej tak to właśnie wyglądało dla mnie. To również było do przeżycia. Kolejne polegało na oparciu nogi o, w naszym przypadku, nogi o framugę drzwi, wyprostowaniu się i rozciąganiu. Jednak gdy miałem wejść w mojego chłopaka, zobaczyłem grymas bólu na jego twarzy i zrezygnowałem. Potem przeniosłem moją ławkę do ćwiczeń na środek pokoju i się położyłem na podłodze, a Daichi się na mnie nabijał opuszczając na rękach, które trzymał na brzegu ławeczki. Po tym wszystkim opadliśmy, a właściwie ja opadłem na podłogę, a Daichi na mnie i się do mnie przytulił.
- To było świetne. Musimy to powtórzyć – Uśmiechnął się lekko i pocałował mnie czule.
- Widzisz? A ty nie chciałeś. – Oddałem pocałunek. - Taką gimnastykę mógłbym mieć codziennie – Dodałem z westchnieniem, rozmarzony. Pokręcił głową.
- Jesteś zboczeńcem kochanie. Ty byś się tylko pieprzył.
- Wiem o tym. Nie mów jak byś mnie poznał wczoraj.
- Idziemy się umyć Hiro. Jestem spocony i cały w twojej spermie – Skrzywił się, a ja wybuchnąłem śmiechem. Odezwała się księżniczkowa strona mojego kochania.
Tak! Nareszcie Hiro i Daichi *___*
OdpowiedzUsuń<3 Ano tak :3
Usuń