Mam nadzieje, że da się to czytać~ I że nie ma za dużo błędów
______________________________________________________________________
[Masa]
Walentynki
Dzień, który kocha każda para.
Wszystko jest w serduszka i amorki, a także w róże i inne
tego typu symbolizujące miłość rzeczy. Zawsze lubiłem to święto, pomimo że było
strasznie kiczowate i przereklamowane. Jednak nie wiedzieć czemu, randki miały
wtedy swój klimat i od razu się robiło człowiekowi lepiej. Byłem
przeszczęśliwy, że po raz kolejny te walentynki spędzę z Natsu. Był dla mnie
najważniejszą osobą na świecie. No i byliśmy parą oczywiście. Układało się nam
wspaniale, chociaż czasem występowały drobne sprzeczki. Doszedłem też do
wniosku po dłuższym czasie, gdy z nim byłem w związku, że jak mogłem być tak głupi
i nie być z Natsu wcześniej? Jak mogłem nie dostrzec jego uczuć do mnie? Robił
wszystko, żeby mnie uszczęśliwić. Nawet kosztem swojego zdrowia.
Teraz jednak był moim szczęściem, o które dbałem. On też
dbał o mnie. Dopełnialiśmy się i to było wspaniałe. Czułem się naprawdę potrzebny i zawsze
wiedziałem, że mam dla kogo wracać do domu. Dla mnie na korzyść działał też
fakt, że mój ukochany ze mną pracował. Mogłem mieć go cały czas przy sobie.
Byliśmy praktycznie nierozłączni. Zajmowaliśmy się sobą wzajemnie.
Z racji tego, że wyrobiliśmy się ze wszystkim odpowiednio
szybko, zrobiliśmy sobie wolne w walentynki. Natsu jeszcze spał. Patrzyłem na
niego rozczulony i powstrzymałem od pogłaskania go po policzku. Miał mocny sen,
więc mogłem spokojnie wstać. Było wcześnie, więc pewnie wstanie nieprędko,
dlatego najpierw umyłem się, ubrałem i zrobiłem inne podstawowe czynności,
które ograniczają się do okolic łazienki. Potem poszedłem zrobić nam śniadanie.
Przyrządziłem pyszne naleśniki, rozłożyłem wszystko na stole i poszedłem do
sypialni. To była kwestia minut, kiedy Natsu się obudzi. I tak właśnie było. Po
kilku minutach Natsu otworzył powoli oczy. Widząc mnie uśmiechnął się lekko
- Dzień dobry – Powiedziałem odwzajemniając uśmiech i
pocałowałem go czule.
- Hej – Mruknął i oddając wcześniej pocałunek. Był taki
słodki z samego rana, gdy był zaspany.
- Chodź. Zrobiłem nam śniadanie. – Powiedziałem, a uśmiech
nie schodził mi z ust. Natsu był zaskoczony, ale przytaknął i wstał. Kiedy
szliśmy do kuchni, czułem na sobie jego wzrok.
- Ładnie wyglądasz skarbie. – Usłyszałem przed wejściem do
kuchni.
- Dziękuje – Powiedziałem niewinnie.
Usiedliśmy do śniadania. Przez cały czas rozmawialiśmy o czymś
w dobrych humorach. Natsu przypomniało się, że dzisiaj są walentynki, więc od
razu poszedł do łazienki się ogarnąć. Kiedy wyszedł, to zabraliśmy
najpotrzebniejsze rzeczy i wyszliśmy z domu. Pojechaliśmy nad wodę. Był tam
wielki diabelski młyn, na który postanowiliśmy iść. Zapłaciłem za nas i
weszliśmy do wagonika. Przytuliłem się w środku do niego. On mnie pocałował i
pogłaskał po policzku. Gdy byliśmy na górze wagon się zatrzymał. Mogliśmy
obejrzeć całą panoramę z tak wysoka. Wyciągnąłem telefon i zrobiłem nam
zdjęcie. Potem pocałowałem go i również zrobiłem nam zdjęcie. Było wspaniale. Następnie
poszliśmy do drogiej restauracji gdzie zarezerwowałem nam stolik. Kelnerka
zaprowadziła nas do oddzielnego pomieszczenia, w którym mieliśmy trochę
prywatności, oprócz tego, był wyciszony i stolik stał przy oszklonej ścianie
skąd było widać całą panoramę miasta. Usiedliśmy. Zamówienie ustaliłem już
wcześniej, bo wiedziałem, co Natsu uwielbia.
- Masa –Jęknął Natsu, gdy zostaliśmy sami. – Nie trzeba było
rezerwować tego miejsca. Musiałeś wydać na to majątek. Zwykła restauracja w
zupełności by wystarczyła! – Narzekał.
- Przestań Natsu. Zawsze to ty wszystko organizowałeś, więc
ja chociaż raz mogę zorganizować nam walentynki. – Powiedziałem. – Patrz jak tu
ładnie – Wskazałem za okno.
Restauracja znajdowała się na 18 piętrze drapacza chmur,
więc było widać panoramę i nie było za wysoko, żeby chmury zasłaniały wszystko.
Po chwili przyszedł nasz obiad. Kiedy kelnerka odeszła to złapałem Natsu za
rękę. Rozmawialiśmy na mnóstwo tematów i naprawdę trzy godziny tu minęły nam
wspaniale.
W końcu jednak stwierdziliśmy, że mimo wszystko wolimy
zacisze domowe, więc wyszliśmy z budynku. Kiedy mijaliśmy kino zobaczyłem
plakat filmu, o którym wszystkie stylistki naszego zespołu gadały jak najęte.
Spojrzałem na Natsu, który stał parę kroków przede mną i patrzył pytająco.
- Chodźmy na to – Wskazałem na reklamę.
- Naprawdę? Na „50 twarzy Greya”? – Zapytał zaskoczony.
- Tak. – Złapałem go za ramię i wciągnąłem go do budynku.
Kupiłem nam bilety, popcorn i cole na spółkę i poszliśmy na seans,
bo akurat zaczynali grać. Usiedliśmy na swoich miejscach.
Po dwóch godzinach jakoś wyszliśmy z kina. Byłem
zdegustowany. Jak można nagrać coś tak słabego. I jak tylu kobietom to może się
podobać?! Szedłem zamyślony na temat filmu do momentu, aż poczułem, że zostałem
pociągnięty do tyłu. Spojrzałem na Natsu.
- Masa, chodźmy na lodowisko – Zaproponował z uśmiechem.
- No w porządku – Powiedziałem bez przekonania. I zrobiłem
to tylko dlatego, żeby zrobić przyjemność Natsu. Tak więc pojechaliśmy
autobusem na hale gdzie lodowisko było najbliżej nas.
Tam kupiliśmy bilety i wypożyczyliśmy łyżwy. Nie umiałem jeździć,
więc starałem się myśleć pozytywnie, że się nie połamię. Natsu po tym jak
wszedł, to od razu bez problemu przejechał dwa kółka. Ja jechałem przy
balustradzie starając się nie przewrócić i nie zabić. Kiedy tylko mój chłopak
się pojawił przy mnie to złapał mnie za rękę i powoli zaczęliśmy jechać. Kiedy
się gibałem to mnie łapał i asekurował żebym nie upadł.
- Dobrze ci idzie. Musimy przychodzić na lodowisko częściej,
co ty na to? – Uśmiechnął się do mnie szeroko. Ja zadrżałem. Jazda na łyżwach
nie była moją mocną stroną… Ale przytaknąłem. W końcu spędzę ten czas z Natsu. Zeszliśmy
z lodowiska.
Pojechaliśmy do domu. Powiedziałem Natsu, że idę jeszcze po
wino do auta i żeby on już poszedł na górę bo widziałem, że zmarzł. Tak naprawdę poszedłem do kwiaciarni po
drugiej stronie ulicy i odebrałem bukiet róż. Wino miałem faktycznie w
samochodzie, więc je również wziąłem. Potem poszedłem na górę.
Słyszałem, że
Natsu jest w salonie, więc tam poszedłem. Stał do mnie tyłem, dlatego
podszedłem do niego i kiedy się zorientował, że ktoś jest w pokoju i odwrócił
to wręczyłem mu kwiaty.
- Szczęśliwych walentynek Natsu. Mam nadzieje, że będę
zawsze twoją walentynką – Pocałowałem go w usta. On się uśmiechnął i oddał
pocałunek. Powiedział, że tak będzie i że idzie wstawić kwiaty do wazonu.
Postawiłem butelkę wina na stole i zdjąłem kurtkę. Wtedy Natsu wszedł z dużym
pluszowym misiem do pokoju. Gdzie on to schował?!
- Szczęśliwych walentynek Masa. Zawsze będę cię kochał, tak
jak tym mnie kochasz – Uśmiechnął się i wręczył mi misia. Przytuliłem i Natsu i
misia wzruszony. On był taki kochany! Więc też się przygotował! A ja myślałem,
że zapomniał!
Usiedliśmy w salonie przytuleni do siebie. Zapaliliśmy
świeczki, wyjęliśmy kieliszki do wina i otworzyliśmy wino. Oprócz tego
włączyliśmy cicho spokojną, ale przyjemną dla ucha, odpowiadającą nam obojgu
muzykę. Było wspaniale. Lepszych walentynek chyba nie mogłem sobie wyobrazić.
To wszystko dzięki Natsu.
Jeju! To było rozkoszne, pisanie tej serii idzie ci coraz lepiej. :D Szkoda, że nie napisałaś, co Natsu myślał o filmie. XDD Zakończenie było słodziaśne i aż sobie wyobraziłam jak obaj siedzą obok i się przytulają, z tym misiem ofc. ;; <3
OdpowiedzUsuń