Ale jest!
Miłego czytania~ (I nie bijcie za treść i za błędy ;;)
_____________________________________________________
Siedziałem w szpitalu z Tsuzuku nocami. Jego widok podłączonego pod całą tą aparature łamał mi serce. Jego klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała. Jego ciało było w różnego rodzaju opatrunkach, zakrywających rany, których doznał w czasie wypadku oraz usztywnieniach, które pomagały w prawidłowym zrośnięciu się złamanych kości. Od tego czasu minął już miesiąc. Jego stan się nie zmienił. Złapalem go za rękę i zacisnąłem oczy. Moim największym marzeniem w tym momencie było, żeby Tsu się obudził, żeby było jak dawniej... Ścisnąłem jego dłoń i na niego spojrzałem. W świetle księżyca, które wpadało przez okno wyglądał tak strasznie... Jak trup. Zadrżałem na samą myśl. Tsuzuku musiał wrócić bez względu na wszystko. Nachyliłem się nad jego twarzą i pogłaskałem go po policzku.
- Kocham Cię Tsu... Genki... Kocham Cię od kiedy tylko Cię poznałem. - Wyszeptałem. - Nigdy nie mogłem Ci tego powiedzieć. Najpierw się bałem. Potem byłeś z Koichim... - Szepnąłem, a po policzkach zaczęły płynąć mi łzy bezsilności. Nachyliłem się i pod wpływem chwili pocałowałem go w usta. Moje łzy moczyły mu twarz. Tak się cieszyłem, że był środek nocy i nikt tu nie może w każdej chwili wejść. I nikt nie słyszał tego co mówiłem Odsunąłem się od niego i wytarłam najpierw jego policzki ze swoich łez, a potem swoje. Usiadłem z powrotem na krześle, przy jego łóżku i położyłem głowę zaraz obok jego dłoni. Z tej bezsilności po prostu zasnąłem. Brak Tsuzuku, któremu mógłbym się wyżalić i z nim porozmawiać mnie przerastał.
Obudził mnie delikatny, słaby dotyk we włosach. Uchyliłem oczy, żeby zobaczyć co się dzieje. Napotkałem ciemne oczy i ciepły uśmiech. O mój Boże. On wrócił. Oczy mi się zaszkliły i objąłem go.
- Tsu... Boże... Tak się cieszę! - Zacząłem niekontrolowanie płakać. On też mnie przytulił delikatnie, na tyle na ile pozwalały mu siły. Zwolniłem uścisk po chwili. - Idę po lekarza! Nie ruszaj się! - Zawołałem przejęty i już miałem wyjść ale poczułem uścisk na nadgarstku. . Obróciłem się w jego stronę. Patrzył na mnie uważnie.
- Czy to co mówiłeś było szczere? - Zapytał cicho, a ja byłem skonsternowany.
- Słucham? - Zapytałem po chwili gdy otrząsnąłem się z szoku i z tego przyjemnego uczucia gdy usłyszałem znowu jego głos.
- Kochasz mnie Ryoga? - Zapytał, a ja zadrżałem. Czyli słyszał to co do niego mówiłem? Skinąłem niepewnie głową.
- Tak - Westchnąłem. Zastanawiałem się czy właśnie zniszczyłem swoją przyjaźń? Ale po chwili odpowiedź nadeszła sama, kiedy przyciągnął mnie do siebie i pocałował mnie mocno w usta.
- Też Cie kocham - Uśmiechnął się lekko i pogłaskał mnie po policzku ścierając moje łzy. Po chwili się odsunąłem bo coś do mnie dotarło.
- Tsu... A co z Koichim? - Zapytałem niepewnie.
- Z kim? - Czarnowłosy zmarszczył brwi, a ja zacisnąłem zęby.
- Nieważne. - Pokręciłem głową i opuściłem szybko sale zanim zdążył zadać jakieś niewygodne pytanie. Poszedłem poinformować lekarza, że Tsuzuku się obudził i zadzwoniłem do Nao. Odebrał po trzech sygnałach.
- Halo? - Zapytał? - Co jest Ryoga? Czemu dzwonisz o tej....
- Obudził się - Przerwałem mu. Usłyszałem jak coś upada po drugiej stronie. - Nao jesteś sam?
- Już tam jade. - Powiedział i chyba zaczął się ubierać sądząc po szeleszczących ubraniach po drugiej stronie słuchawki - Tak, jestem sam. Koichi już jedzie no nie? Dzwoniłeś do niego mam nadzieje? - Mówił.
- Nao. Tsu go nie pamięta... - Powiedziałem. Odpowiedziała mi cisza.
- Będę za pół godziny. - powiedział i się rozłączył.
Siedziałem przed salą cały zdenerwowany. Nawet jak lekarz już wyszedł mówiąc, że z Tsu jest wszystko dobrze fizycznie, ja nie ruszyłem sie z miejsca. Czekałem na Nao. Nie będę mógł spojrzeć Tsu w oczy. W końcu doczekałem się. Nao wpadł na korytarz i do mnie podbiegł.
- I co z nim? - Zapytał siadajac obok mnie. Złapał mnie za rękę.
- Jestem taki głupi Nao... Powiedziałem za dużo... - Powiedziałem cicho.
- Co mu powiedziałeś? - Zapytał ostrożnie, ujmując moją brodę w dwa palce i odwrócił moją twarz w swoją stronę, żebym spojrzał mu w oczy.
- Wyznałem mu miłość. Jak spał. I on to słyszał. - Powiedziałem. Nao westchnał.
- To nie twoja wina Ryo... - Westchnął.
- Co ja mam według Ciebie teraz zrobić? Być z nim? Nie mógłbym tego zrobić Koichiemu... - Powiedziałem cicho.
- Coś wymyślimy. Póki co wejdźmy do niego i porozmawiajmy. - Pokiwałem głową i razem weszliśmy do sali w której leżał Tsu. Ucieszył się widząc nas. Przywitał się z Nao i popatrzył na mnie.
- Tsu... Ryo mówił, że nie wiesz kim jest Koichi... Powiedz, naprawde go nie pamiętasz?
- No... Nie pamiętałem. Wszystko zaczęło do mnie wraćać po rozmowie z lekarzem - westchnął, a mi ulżyło. - Ale to nie zmienia moich uczuć do Ciebie, Ryoga. - Dodał patrząc na mnie uważnie. Zadrżałem.
- Ale Tsu... My nie możemy być razem. Jesteś z Koichim. On się załamie, jeśli go zostawisz. - Powiedziałem cicho.
- Nie dbam o to. Ten związek istniał z tego, że Koichi był we mnie zakochany, a ja się na to zgodziłem tylko dlatego, że byłem przekonany, że nie mam szans na związek z Tobą. - Usłyszałem jak ktoś za mną na biera gwałtownie powietrza. Odwróciliśmy się z Nao jednocześnie w tamtą stronę. W drzwiach stał Koichi i patrzył pustym wzrokiem w naszą stronę. Widziałem jak w jego oczach zbierają się łzy, a on sam zaczyna się trząść. Nao podszedł do niego i objął go, przy okazji ratując przed upadkiem, bo widziałem jak nogi uginają się pod różowowłosym. Skinąłem lekko Nao, żeby go zabrał.
- Czy jesteś aż tak pewny swoich uczyć? - Zapytałem po chwili gdy byłem pewny, że już nikt nas nie usłyszy, patrząc uważnie na Tsuzuku.
- Jak najbardziej. Nie potrafiłbym być z Koichim w tym momencie, gdy wiem, że kocham Cię z wzajemnością.
- Szkoda mi go. Nawet nie wiesz jak bardzo jest załamany - westchnąłem.
- Jest młody. Znajdzie sobie kogoś. Myślę, że nawet już to zrobił. Znalazł pocieszenie w ramionach Nao. - Powiedział z uśmiechem - Nao go kocha od dawna. Wierzę, że to on da mu szczęście. - Powiedział.
- To raczej tak nie działa Tsu... - Zacząłem ale on mnie przyciągnął do siebie i pocałował czule. Oddałem pocałunek, przymykając oczy. Po chwili je otworzyłem. Były one pełne łez.
- Nie płacz Ryo.
- Tsu... Ja się z tym źle czuję... Ale chce z Tobą być.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz