Pisałam tą notkę jakieś 2 miesiące i zupełnie nie mogłam jej skończyć. Jednak dzisiaj stwierdziłam że koniec i nie piszę dalej bo będzie jeszcze kilka rozdziałów. I tak o to powstało 11 wordowych stron. Mam nadzieje, że nie jest beznadziejnie i da się czytać
Nie przedłużam i zapraszam do czytania
Ah no i 18+ ofc
____________________________________________________________________
Pizza = miłość
[Masa]
Znowu nie było nic do jedzenia w lodówce, a razem z Natsu wymyśliliśmy sobie wieczór (i zapewne noc) przy filmach. Natsu leżał mi z głową na kolanach i przeglądał twittera. Ja siedziałem, jedną dłonią głaszcząc go po włosach, a drugą przeglądałem restauracje żeby zmówić coś na wynos. Oczywiście, co ciekawsze propozycje czytałem na głos czekając na zgodę albo zaprzeczenie mojego faceta. Ten się zgadzał, albo nie, a w większości przypadków było ‘nie’, więc ostatecznie stwierdziliśmy zgodnie, że kupimy pizze. Zamówiłem standardowo z kurczakiem, ananasem i podwójnym serem. Znaleźliśmy jakieś filmy, których nie widzieliśmy, a mieliśmy je obejrzeć, bo albo ktoś nam je polecił, albo czytaliśmy, że są naprawdę dobre. Rozłożyliśmy kanapę w salonie, przynosząc pościel z sypialni. Kiedy przenosiłem poduszki ktoś zadzwonił dzwonkiem. Natsu powiedział, że on pościeli, a ja mam iść po naszą kolacje. Poszedłem do drzwi, otworzyłem, zapłaciłem i odebrałem pizze. Zaniosłem ją do salonu, gdzie Natsu już pościelił łóżko. Postawiłem pudełko na stoliku i usiadłem przy swoim chłopaku, który włączał film. Kiedy ostatecznie wszystko zadziałało otworzył pudełko, położył je na łóżku po mojej prawej stronie, oparliśmy się o oparcie, a Natsu dodatkowo o moje ramię i zaczęliśmy oglądać film. Jedliśmy przy tym oczywiście pizze. W końcu wstałem, bo musiałem iść do łazienki i zostawiłem na chwilę Natsu. Miałem ochotę na jeszcze jeden kawałek pizzy zdecydowanie. Wróciłem do domu i widząc puste pudełko spojrzałem na Natsu z niedowierzeniem
- Natsu! Jak mogłeś zjeść wszystko! – Zawołałem, a on aż podskoczył.
- Myślałem, że chcesz…
- To źle myślałeś! – Poszedłem do gościnnej sypialni gdzie zamknąłem się na klucz i nie wychodziłem do rana zły na tego idiotę. Popsuł nam wieczór.
Praca - więcej niż miłość
[Natsu]
Siedziałem w swoim domu bardzo znudzony. Nie mieliśmy dzisiaj próby, bo Hiro miał sesje, a Daichi z Cazquim wywiad. Byłem dzisiaj już na zakupach, sprzątnąłem mieszkanie i zrobiłem dosłownie wszystko, czego nie robiłem od kilku tygodni. Wszystko mi się na dodatek niemiłosiernie dłużyło. W końcu zdecydowałem się, że zadzwonię do Masy.
- Hej, słońce. – Usłyszałem znudzony głos po drugiej stronie.
- Hej Masa – Powiedziałem uśmiechając się do siebie. – Wyjdziemy gdzieś wieczorem?
- Bardzo bym chciał, ale mam naprawdę dużo do zrobienia. Innym razem – Westchnąłem. Jak zwykle.
- No dobrze… To już ci nie przeszkadzam – mruknąłem cicho i się rozłączyłem. Tak było zawsze. „Nie mam czasu”, „Musze wypełnić to, to i tamto”, „Nie, Natsu. Dziś nie dam rady” i „Innym razem, obiecuje” to były stałe teksty mojego chłopaka. Był liderem, ok. Ale trochę czasu to by mógł mi poświęcić. Położyłem się tego dnia wcześniej, bo rano próba i w ogóle.
Kiedy się na nią zjawiłem wszyscy już byli. Pograliśmy kilka godzin, a potem mieliśmy wolne. Wszyscy poszli… Poza Masą. Westchnąłem i usiadłem mu na kolanach zabierając mu długopis.
- Skończysz to kiedyś? Chciałbym mieć jeszcze chłopaka. Ciągle nie masz dla mnie czasu! Zostaw w końcu tą cholerną robotę papierkową! – Zawołałem i pocałowałem go. Widziałem to zaskoczenie, jednak ten oddał pocałunek i mnie przytulił.
- Muszę to skończyć Natsu. – Powiedział i mnie zrzucił ze swoich kolan
- Jesteś dupkiem Masa – Prychnąłem i wyszedłem obrażony trzaskając drzwiami. Po drodze dokupiłem jeszcze jedzenia, dużą pizze i wróciłem do domu. Zamknąłem się tam na tydzień.
Miłość po alkoholu jest mocniejsza, ale….
[Masa]
Poszliśmy Nokuburą na imprezę. Ja siedziałem pomiędzy Daichim a Cazquim, naprzeciwko mnie siedział Natsu, a obok niego Hiro. Zabawa się rozkręcała. Hiro co chwile przynosił kolejne kolejki sobie, Natsu i Cazowi. Daichi tylko co którąś chciał drinka. Cazqui w pewnym momencie zrezygnował z picia z tą dwójką i gdy tylko Daichi dopił drinka poszliśmy na fajkę, znaczy oni poszli, a ja narzekałem, że palą świństwa, no i chciałem się przewietrzyć. Był ciepły letni wieczór, rozmawialiśmy trochę. Kiedy wróciliśmy Natsu i Hiro mieli po własnej butelce alkoholu. PÓŁ LITROWEJ BUTELCE. I pili. Kieliszek za kieliszkiem. Patrzyłem na Natsu z niedowierzaniem.
- Natsu! Idziemy. Już. Hiro ty też się zbieraj – Prychnąłem zły. Mój chłopak prawie już nie stał na nogach! Gdybym go nie złapał to by na pewno upadł! Co za człowiek. Zostawić go na chwilę. Poodwoziłem wszystkich do domów i wróciliśmy z Natsu do naszego. Walnąłem go dosłownie na kanapę. Niech cierpi. Na moje nieszczęście się obudził. Objął mnie w pasie
- Masaaa – Zamruczał. – Zabaw się ze mną –Zaczął mnie całować po szyi. Odsunąłem go od siebie
- Wytrzeźwiej pijaku – prychnąłem zły. – Nic tylko przy każdej możliwej okazji nawalasz się do nieprzytomności. – Wytykałem mu. Jednak ten nie dał spokoju. Nie panowałem nad sobą i go spoliczkowałem. Aż otrzeźwiał a ja byłem wystraszony. Nie chciałem go uderzyć… Odsunąłem się i zamknąłem w sypialni. Nie spałem całą noc
Rano usłyszałem pukanie do drzwi.
- Jak nie wytrzeźwiałeś to odejdź – Powiedziałem rozgoryczony.
- Masa przepraszam… - Usłyszałem zza drzwi
- Nie, bo ty przepraszasz, a potem robisz to samo. Chlejesz do nieprzytomności. – Zawołałem. Tak było zawsze, co imprezę. No i jak z nim żyć?
Zazdrość – pierwszy stopień do miłości
[Natsu]
Masa coraz częściej gdzieś wychodzi z innymi znajomymi niż ja i niż zespół. Poza tym zaczyna się dziwnie zachowywać. Miałem wrażenie, że to to jego towarzystwo sprowadza go na złą drogę. Ciągłe wychodzenie, zostawianie mnie samego w domu… Czasami towarzystwa dotrzymywał mi Daichi, ale on też miał swoje życie i w kółko tego robić nie mógł. Ja sam również pojawiałem się u Sory, czy robiłem sobie samotne wypady na miasto nocą… Ale mimo wszystko, ile można? Mnie to już wykańczało. Przecież byliśmy parą. Mieszkaliśmy razem. Czy ja robiłem coś nie tak?
Pewnego dnia ja pojechałem na próbę, a Masa stwierdził że musi coś załatwić i się spóźni. Oczywiście ja nie mogłem z nim jechać bo nie. Miałem powoli dosyć tego co on robi. Pojechałem na próbę, wszyscy już byli. Kiedy im powiedziałem że Masa się spóźni, Hiro się zdenerwował i poszedł zapalić. Zacząłem wybijać jakiś rytm na perkusji.
Po półtorej godzinie do sali wszedł Masa. Kazał nam się zebrać i mieliśmy grać. Pograliśmy kilka godzin i mieliśmy jechać na jakiś wywiad, o czym Masa zapomniał nam w ogóle wspomnieć. Jadąc tam zauważyłem bardzo małą rzecz.
- Masa, czy ty się spóźniłeś tylko dlatego, że robiłeś industriala? To ta ważna sprawa? – Zapytałem
- Tak Natsu, Ale spokojnie kocie. To nic. Podoba ci się mój nowy kolczyk? – Zapytał z uśmiechem.
- Nie, zaczynasz przypominać choinkę. Kolczyk w wardze, dwa tunele i dziesięć innych kolczyków! A teraz jeszcze na dodatek zrobiłeś sobie industriala. – Powiedziałem zirytowany. – Masa zacznij być sobą! Mam wrażenie, że robisz wszystko pod tych pieprzonych znajomych! Może się jeszcze do nich wyprowadzisz?! Bo ja mam wrażenie, że zależy ci na nich bardziej niż na mnie! – Zawołałem. On zamilkł i spojrzał za okno.
- Zatrzymaj się. – Powiedział. Spojrzałem na niego zaskoczony.
- Po co? – Zapytałem
- Po prostu to zrób. – Powiedział, więc zjechałem na pobocze. – Wcale tak nie jest. Staram się dla ciebie… - Masa wysiadł, zabrał swoją torbę i poszedł wzdłuż ulicy. Najpierw byłem w szoku. Jechałem na jego wysokości.
- Masa, przestań się wygłupiać. – Prychnąłem, ale zamilkłem jak tylko zobaczyłem że on płacze. Pięknie. Musiałem się jeszcze gwałtownie zatrzymać bo prawie bym skasował samochód Hiro. Reszta się zatrzymała jak zobaczyła że my to zrobiliśmy, zdaje się. Po chwili z pierwszego auta wysiadł Cazqui i zabrał Masę do swojego samochodu. Widziałem to rzucone w moją stronę wściekłe spojrzenie! Teraz ja jestem ten zły?
(Nie)kochane spóźnienia
[Masa]
Próba już powinna się dawno zacząć. Gdyby nie jeden mały, albo nawet nie taki mały powód. Owy powód miał na imię Natsu i właśnie był spóźniony ponad godzinę, a nadal nie dotarł. Na dodatek powód ten był moim facetem. Nie mieszkaliśmy jeszcze razem więc nie miałem jak go kontrolować, a rano telefonu nie odebrał. Już byłem na granicy wściekłości, bo nienawidziłem spóźnialstwa, a Natsu chyba by musiał być chory, albo mieć mnie na głowie żeby się nie spóźnić.
Po jakichś dwudziestu minutach w sali pojawił się Natsu. Cały zdyszany, z włosami poprzyklejanymi do twarzy.
- Natsu. Czy ty wiesz która jest godzina? – Zapytałem nieprzyjemnym głosem.
- Wiem, wybacz Masa. Popsuł mi się samochód. Musiałem dzwonić po kuzyna i doholować do jego warsztatu. No i potem wracałem…
- Nie mogłeś do mnie zadzwonić? Albo do któregokolwiek z nas? – Przerwałem mu.
- Nie pomyślałem… - Powiedział
- Ty nigdy nie myślisz Natsu. – Powiedziałem i zabrałem swój bas, kończąc tą dyskusję. To że jest moim chłopakiem nic nie zmienia. Nikogo nie będę traktować ulgowo jeśli się spóźnia i nie poinformuje mnie o tym.
Po próbie pierwszym który wyszedł był właśnie Natsu. Eh… Pewnie się obraził. Zawsze miał do mnie uraz o to że traktuje go jak wszystkich. Poniekąd tak było. Ale nie do końca. Kochałem go i nie był dla mnie jak każdy inny człowiek… Nie mogłem łączyć życia prywatnego z pracą. Wychodząc z wytwórni postanowiłem zadzwonić do niego. Nie odbierał. No tak. Czego się mogłem spodziewać.
Próbowałem się do niego dodzwonić w ciągu dnia jeszcze kilka razy ale nie otrzymywałem odpowiedzi. Włączała się poczta. Zacząłem się martwić więc pojechałem do jego domu. Miałem zapasowe klucze więc bez problemu wszedłem do mieszkania. Było puste.
- Natsu? – Zawołałem. Odpowiedziało mi tylko miauknięcie. Westchnąłem i opuściłem mieszkanie, zamykając je.
Wróciłem do domu martwiąc się. Gdzie on mógł być? To chyba nie przeze mnie gdzieś wyszedł i go wcięło? Wyrzuty sumienia powoli zaczęły mnie zjadać. Próbowałem się jeszcze kilka razy dodzwonić – nic. W końcu z nerwów zasnąłem na kanapie. Rano obudził mnie budzik. Zebrałem się, wyszykowałem i poszedłem na próbę. Byłem za wcześnie, ale nie przejmowałem się tym. Ogarnąłem dokumenty do momentu aż do sali wszedł Daichi, a parę minut później w różnych odstępach czasowych Hiro i Cazqui. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Natsu. I to nie raz. Nadal jego telefon się nie odzywał. Aż cały się spiąłem. Bo jeśli faktycznie mu się coś stało? Co ten idiota wyprawia. Drgnąłem gdy poczułem rękę na swoim ramieniu. Uniosłem głowę i popatrzyłem na właściciela.
- Nie martw się Masa. Z Natsu na pewno jest w porządku. – Uśmiechnął się do mnie Daichi. Pokiwałem głową bez przekonania.
- Wiesz coś na temat tego gdzie jest? – Zapytałem.
- Ostatnio mówił coś, że musi jechać do rodziców. – Powiedział niepewnie. – Mogę zadzwonić do jego mamy i się zapytać czy u nich jest. – Zaproponował. Ja pokiwałem głową na znak, że się zgadzam. Młodszy gitarzysta wyciągnął telefon i wybrał odpowiedni numer. – Dzień dobry – Uśmiechnął się do siebie – Nie, nie u mnie wszystko dobrze. Tak, już w porządku. Czy jest Natsu? Tak? No dobrze. Mogę go poprosić bo chyba nie ma naładowanego telefonu. Dobrze dziękuję. – Słuchałem całej rozmowy ze strony Daichiego. Kiedy już kończył rozmawiać z Natsu wyciągnąłem w jego stronę rękę. Kiedy Daichi dał mi swój telefon wyszedłem i zamknąłem się w łazience.
- Natsu czemu mi nic nie powiedziałeś? – Zapytałem na wstępie.
- Nie chciałeś mnie wczoraj słuchać. Więc nie chciałem cię denerwować. – Usłyszałem przyciszony głos.
- Ale cholera wiesz jak ja się martwiłem?! Poszedłem do ciebie i nikogo nie było! Próbowałem się do ciebie dodzwonić, a ty nie odbierałeś! Gdzie do cholery jest twoja komórka?! – Niemal krzyknąłem do słuchawki, a po policzkach spłynęły mi łzy. Idiota. Co on sobie myśli?!
Miłosne początki są zawsze najtrudniejsze
[Natsu]
Byliśmy już z Masą trzy miesiące w związku. Tak się cieszyłem! To wszystko było takie niesamowite i… takie dziwne. Ale to może dlatego, że nigdy nie byłem w związku i nie umiałem być. No i nikogo nie kochałem. Z Masą jest zupełnie inaczej. Kocham go i chcę się postarać żeby ten związek istniał.
Masa ostatnio mimo że się starałem jak mogłem zaczął mnie unikać z nieznanego mi powodu. Po próbach musiał szybko wychodzić, jak mi się już udało go złapać to wychodziliśmy razem gdy była przerwa w pracy i szliśmy na kawę. To strasznie mnie raniło. Chciałem żeby było dobrze. Chciałem. Pragnąłem. Ale to na nic jak Masa nie zacznie się w jakikolwiek sposób starać.
Robiłem chyba wszystko żeby było jak na początku. Oczywiście bez rezultatów. Nie miałem co liczyć na jakiekolwiek czułości czy staranie o nasz związek z jego strony. Kiedy się buntowałem i próbowałem robić coś na siłę to się wściekał, że w ogóle śmiem to robić.
Dużo myślałem na ten temat. I właściwie nigdy się jeszcze nie sprzeciwiłem. Więc kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Nie dbałem o to czy mnie wyrzuci z mieszkania, zespołu czy przestaniemy ze sobą być. Po prostu chciałem, żeby mnie zaczął dobrze traktować. Nie jak teraz. Bo to było straszne.
Poszedłem do jego domu wieczorem. Padało więc cały zmokłem, ale to nie miało znaczenia. Kiedy otworzył mi drzwi wyglądał na zaskoczonego. Wpuścił mnie.
- Jeju Natsu. Co się stało? Czemu chodzisz w deszczu? Zostań tu ja ci przyniosę coś do przebrania. – Powiedział i już szedł gdzieś ale złapałem go za nadgarstek, zatrzymując go w miejscu. – Co do…?
- Stój. Najpierw musimy pogadać. – Powiedziałem najpoważniej jak umiałem.
- No dobra… - Zabrał mnie do kuchni gdzie usiedliśmy. – O co chodzi Natsu? – Naprawdę?! On jeszcze o to pyta?!
- O wszystko. Jesteśmy razem. Ty masz to gdzieś. Traktujesz mnie okropnie. Ignorujesz! Nie okazujesz ŻADNYCH uczuć! NIC! W ogóle się nie starasz. Nie chcę cierpieć tylko dlatego, że postanowiłeś się mną zabawić! Jak tak to to nie ma sensu! Rozejdźmy się. Mogę odejść z zespołu! – Mina Masy była bezcenna. Ale jak inaczej miałem go zmotywować?
Co się dzieje kiedy twoja miłość wyjeżdża na weekend (bez ciebie)
[Masa]
Nokubura skończyła nagrania. Po tej ciężkiej pracy wszyscy dostali po dwa tygodnie wolnego. Ja z racji bycia liderem, miałem trochę mniej, dokładnie trzy dni ze względu na to, że musiałem ogarnąć trochę papiery i sprawy związane z wytwórnią no i rozplanować najbliższe pół roku. Był czwartek po nagraniach. Wróciłem do domu. Padłem na łóżko. Miałem już dosyć. Jeszcze tylko do poniedziałku trochę roboty i potem święty spokój. Nareszcie będę miał okazję pobyć razem z Natsu. Nie poleżałem za długo bo rozległ się dzwonek do drzwi. Jęknąłem niezadowolony, ale się zwlokłem bo ktoś zaczął jeszcze pukać.
- Idę idę! Pali się czy jak? – Powiedziałem głośno. Otworzyłem drzwi i od razu Natsu się wpakował mi do mieszkania. – A jakieś cześć? Albo nie wiem, „idź się utop Masa”? – Zamknąłem drzwi i zostałem pocałowany. Westchnąłem i oddałem pocałunek przytulając swojego chłopaka.
- Dzień dobry moje kochanie może być? – Zaśmiał się. Uniosłem brew.
- Nie dam ci miesiąca wolnego. Nawet na to nie licz – Powiedziałem od razu. Bo jeszcze by zaczął mówić coś i przypadkiem bym mu uległ. Lepiej nie. Ale on spojrzał na mnie zbity z tropu.
- Co? – Zapytał patrząc na mnie w dalszym ciągu z niezrozumieniem.
- Słodzisz. I zgaduje, że to ma mnie przekonać do czegoś na co bym się nie zgodził bez tego. Więc od razu mówię nie. – Stwierdziłem. Poszedłem do sypialni i walnąłem się na łóżko powrotem. Oczywiście mój chłopak poszedł za mną.
- No… Poniekąd. Ale nie masz jak się nie zgodzić. Jedziemy na wycieczkę. Jutro rano. Z kolegami z branży. – Położył się na mnie i mnie przytulił. Chwile przetwarzałem informacje po czym się obróciłem i spojrzałem na niego.
- Czy ciebie pojebało? Natsu ja pracuje jeszcze jutro i pojutrze i w poniedziałek! – Powiedziałem mu zbulwersowany. On usiadł i na mnie popatrzył.
- Co? Przecież mówiłeś, że mamy wolne. Nie da się tego przełożyć na potem?
- Tak. A tobie potem jeszcze mówiłem, że mam o trzy dni skrócone. I nie, nie da się. – Mruknąłem i się obróciłem na bok. Tyłem do niego.
- Myślałem, że jeśli masz skrócone to masz skrócone na koniec wolnego, a nie na początku. – Powiedział wzdychając ciężko.
- No widzisz. – Westchnąłem i się skuliłem.
- Masa… Ale mogę jechać? – Zapytał. Spojrzałem na niego
- A czy ja wyglądam jak twoja matka i ci nie pozwolę? – Pokręciłem głową.
- Jesteś moim chłopakiem. Może nie chcesz żebym jechał. – Znowu poczułem dłonie obejmujące mnie w pasie. Odwróciłem się przodem do niego i objąłem go za szyję.
- Nie chcę… Ale jak mi to odpowiednio wynagrodzisz to może zachcę – Zaśmiałem się, a on mnie zaczął całować.
No i się zgodziłem. Jechali rano. Natsu, Daichi, Sora, Yuuki, Satoshi, Hiro, Tsuzuku i Ryoga. Jechali dwoma samochodami. Biwak zapowiadał się im wprost fantastyczne. Westchnąłem cicho. Mieli do mnie dzwonić. No ale jak popiją to nie wiem czy zadzwonią. Mam nadzieje, że Daichi jest rozsądny i ich przypilnuje, żeby nie chlali od rana do nocy…
Dostawałem filmiki. Natsu chyba było aż za dobrze. Byłem zaskoczony gdy na którymś filmiku z kolei, wieczorem, gdy już byłem w domu i miałem chwilę dla siebie dostałem filmik z klubu. Zawrzało we mnie, widząc jak Natsu tańczy z jakimiś laskami na parkiecie. Niby był gejem. Ale cholera wie co takie wywłoki zrobią. Wstałem, podszedłem do okna i chodziłem tak w kółko od okna do łóżka zdenerwowany.
Niby mu ufałem i w ogóle… Ale Natsu po alkoholu to nie ten Natsu co zwykle. Robił dziesięć razy więcej głupot i w ogóle lepiej by było gdyby nie pił. Westchnąłem ciężko i położyłem się na łóżku.
Następnego dnia po ogarnięciu wszystkiego od samego rana dostałem dużo filmików. Już byli na biwaku nad jeziorem. Natsu razem z Hiro, Tsuzuku i Sorą pływali w jeziorze i w ogóle się wygłupiali. Dawno nie widziałem tak szczęśliwego swojego chłopaka. Trochę mnie to zabolało, bo ze mną się aż tak dobrze nie bawił… No i oczywiście o siebie nie dbał. Szlag mnie trafiał jak widziałem jak sobie chodził tylko w spodniach, gdzie prawie wszyscy byli w swetrach. Hiro to samo, ale jak się rozchoruje to będzie miał problem na próbach.
Weekend minął, mój humor był popsuty do końca. Leżałem całą niedziele w łóżku tyłem do drzwi bez chęci do robienia czegokolwiek. Po południu usłyszałem jak ktoś wchodzi do domu
- Masa! Wróciłem! Gdzie…? – Otworzył drzwi od sypialni. – Oh. – Zamknąłem oczy i dalej tak leżałem. Poczułem jak materac się ugina i po chwili poczułem usta na swoim policzku. Chwilę później zostałem przykryty kocem i mój chłopak opuścił pokój. Wtedy westchnąłem. Leżałem tak jeszcze godzinę i poszedłem do salonu.
Natsu leżał i grał na konsoli. Poszedłem tak, że stanąłem naprzeciwko niego, zaplatając ręce na piersi. Mój chłopak zatrzymał grę i spojrzał na mnie.
- Wyspałeś się? – Zapytał siadając i wyciągając dłoń żeby mnie złapać i przyciągnąć do siebie jednak cofnąłem się o krok.
- Tak wyspałem. – Powiedziałem niezbyt przyjemnie
- No to dlaczego mi uciekasz? – Zapytał robiąc smutną minę.
- Bo najpierw wytłumaczysz mi kim były kobiety z którymi tańczyłeś w klubie. Chcę wiedzieć też dlaczego o siebie nie dbasz. – Mówiłem bardzo spokojnie jednak moja cierpliwość trzymała się na włosku.
- Nie znam ich. To był tylko jeden taniec. I to wszystko wina Hiro bo mnie wypchnął na parkiet. A jak szedłem w stronę drugiego zejścia z parkietu to mnie te dwie kobiety zaczepiły żebym z nimi zatańczył. – Wzruszył ramionami. – I jak nie dbam? Przecież jem i ćwiczę. – Powiedział – I skąd ty o tym wiesz? – Zapytał jeszcze zdumiony
- Winny się tłumaczy – Prychnąłem. – Tylko taniec, a może potem szybki drink po którym nic nie pamiętasz? – Powiedziałem z przekąsem. – Nie dbasz! Łazisz bez koszulki jak jest zimno i sobie pływasz w lodowatym jeziorze. Jak tak wygląda dbanie to świetnie. I mam swoje źródła! – Jak można być tak nieodpowiedzialnym?!
Miłość bywa zaniedbana i popsuta
[Natsu]
Zauważyłem że od pewnego czasu Masa nie zwraca uwagi na nic. Szczególnie na swój stan zdrowia i swoje otoczenie. Siedzi tylko przy tym swoim biurku zgarbiony i wypełnia jakieś papiery, albo ogólnie jest czymś zajęty co czasem nawet nie jest pracą. Tylko takim o zajęciem, żeby nie mieć w ogóle czasu. To zaczynało być chore! Kiedyś coś od niego chciałem gdy sobie siedział w tym swoim gabinecie i robił ‘coś’ bo trudno mi było określić co on właściwie robi. Niby coś sklejał ale tak nie do końca więc nie mam pojęcia co on właściwie robi. Wracając do problemu. Kiedy tylko otworzyłem drzwi uderzyła mnie duchota. Tam było dosłownie jak w saunie! Masa siedział na krześle w niezgrabnej pozycji i coś kleił więc dodatkowo duchota zlewała się z zapachem kleju. Ohyda.
Potrafił też nie spać długi czas, bo się zajął. Normalnie z nim było jak z dzieckiem czasami. Jednak przestałem to tolerować w momencie gdy ciągle mi odmawiał wyjścia gdziekolwiek z domu poza próbami. Kilka razy nawet przepadła mi rezerwacja w restauracji bo mój drogi ukochany podobno nie miał czasu. Ale ja wiedziałem że on siedzi czasami przy tym biurku i gapi się w ścianę naprzeciwko. Ostatnio również zarezerwowałem bilety i nocleg w Kioto gdzie planowałem zabrać Masę tamtego wieczora. Zniknął on jednak rano i wrócił następnego dnia. No nie wytrzymałem
- Masa do cholery! Zacznij zachowywać się jak człowiek, a nie jak jakieś zombie bez mózgu! Siedzisz tylko w kółko w tym swoim gabinecie nie dbając o siebie ani trochę, ruszając się z miejsca jak cię siłą zaprowadzę w inne miejsce. Ah no i bym zapomniał! Psujesz wszystkie plany! Chciałem z tobą gdzieś pojechać, to ty sobie zniknąłeś! Wiesz jak na dodatek strasznie się martwiłem?! Ile ty masz lat?! Pięć?! - No jak tak można?
Miłość, daty, bałagan i co do tego mają rodzice?
[Masa]
Cały dzień chodziłem podenerwowany i planowałem dzisiejsze popołudnie. Zaplanowałem wycieczkę nad morze na cały weekend. Miał to być prezent z okazji rocznicy mojej i Natsu. Ten natomiast dzisiaj tak się ociągał od rana, że ledwo trzymałem nerwy w sobie. Nawet byłem okropny dla gitarzystów dzisiaj. Jak nigdy. Natsu zdawał się tego nie zauważać w każdym razie. Na przerwie poprosiłem Hiro, żeby zgarnął Natsu do siebie na chwile albo na jakąś siłownie czy coś oraz zostawiłem mu zapasowe klucze do domu, żeby karmił koty pod naszą nieobecność, uprzedzając, że jak cokolwiek się tam zmieni to go zabije. Oczywiście się zgodził. Miałem czas żeby nas spakować. I tak też zrobiłem. Schowałem nasze rzeczy do samochodu i Zdążyłem idealnie zanim Natsu wrócił. Pocałowałem go na powitanie i wysłałem go do łazienki bo Hiro poszedł z nim na siłownie co było czuć. Podróż może zaczekać trochę. Po 30 minutach Natsu już był ubrany i wysuszony. Już widziałem jak kieruje się do konsoli, jednak zastąpiłem mu drogę.
- Wychodzimy Natsu. – Stwierdziłem ciągnąc go do auta po drodze wszystko zamykając i gasząc. Wręczyłem mu jego telefon i portfel przed wyjściem i wysłałem do samochodu. Nakarmiłem koty swojego chłopaka, zamknąłem drzwi i poszedłem do samochodu. Natsu zdawał się nadal nie wiedzieć o co mi chodzi. Gdy dojechaliśmy do hotelu, w którym mieliśmy mieszkać przez pobyt tutaj w końcu zapytał.
– Co my tu robimy?
- Mamy rocznice jutro. – Stwierdziłem. Widziałem jak zbladł.
- Już?! Myślałem, że… - Widząc mój wzrok zamilkł. – Nieważne co myślałem. – Westchnął i pomasował skronie.
- Zapomniałeś. – Mruknąłem smutno i wysiadłem. Zabrałem swoje rzeczy z bagażnika. Natsu wysiadł szybko zgarnął swoją walizkę i zamknął klapę bagażnika.
- Nie, nie zapomniałem. To znaczy może dzisiaj, ale ostatnio o tym myślałem! – Zawołał za mną. Zamknąłem samochód i poszedłem odebrać klucz od zarezerwowanego pokoju. Ciągle słyszałem za sobą kroki.
Ostatecznie miło spędziliśmy weekend. Do czasu. Wracając rozdzwonił się telefon Natsu. Odebrał i przez chwile z kimś gadał. Kiedy się rozłączył spojrzał na mnie ze strachem.
- Co się znowu stało? – Wywróciłem oczami
- Masa…. Bo ja zapomniałem… - Powiedział zrozpaczony – Moi rodzice jutro przyjeżdżają.
- SŁUCHAM?! NATSU! Gdzie ty masz głowę do cholery?! - Huknąłem na niego wściekły. Uderzyłem pięścią w kierownice i przycisnąłem pedał gazu. Nie, po prostu ten człowiek był niereformowalny.
Wróciliśmy do domu. Ja oczywiście miałem zepsuty humor. W domu oczywiście był nieporządek. Zawsze tak było. Dzień przed wyjazdem przecież Natsu został sam. Wszystko było porozwalane, a sprawca jak gdyby nigdy nic leżał w syfie i grał na konsoli podłączonej do telewizora.
Natsu po powrocie zaczął czegoś szukać. Wszystko było jeszcze bardziej porozwalane. Zrobiłem sobie herbatę i usiadłem na kanapie przerzucając rzeczy na podłogę. Starałem się uspokoić.
- Masa?! Widziałeś gdzieś moją torbę?! Taką czarną z czaszką – Usłyszałem z drugiego pokoju.
- Nie. Ale kurwa mógłbyś ogarnąć dookoła! Zrobiłeś taki burdel w jeden dzień, że ja bym sam takiego nie zrobił w ciągu miesiąca! – Odkrzyknąłem mu zły i wróciłem do swojej herbaty, podciągając nogi do klatki piersiowej. Wyciągnąłem telefon i zacząłem przeglądać twittera. Po chwili poczułem jak ugina się obok mnie kanapa. I usłyszałem kliknięcie. Uniosłem wzrok znad telefonu i spojrzałem na niego wściekle.
- Natsu miałeś nie palić! Tym bardziej w domu! – Prychnąłem - I weź się w końcu za to sprzątanie. – Zabrałem mu papierosa i zgasiłem na brzegu pustej puszki po piwie. Widziałem, że bardzo niezadowolony, ale zabrał się za ogarnianie domu. Zrobiłem sobie coś do jedzenia i włączyłem jakiś film, który akurat leciał w TV. Kiedy się skończył było już dosyć późno, Natsu układał dalej jakieś rzeczy, więc postanowiłem iść się umyć i spać. Mimo wszystko byłem zmęczony po podróży więc potrzebowałem tego.
Rano obudził mnie dzwonek telefonu. Odebrałem i jak się okazało to był Daichi i chciał, dwa dni wolnego bo musiał jechać do rodziców bo ktoś tam w rodzinie umarł w weekend. Oczywiście zgodziłem się. Po rozłączeniu się, odwróciłem się w stronę drugiej części łóżka. Natsu tam spał i obejmował mnie jedną ręką w pasie, a gdy się poruszyłem ścisnął mnie mocniej. Pocałowałem go w czoło i wyplątałem z jego uścisku po czym wstałem. Dookoła było o dziwo wysprzątane. Wyszedłem z pokoju i się załamałem. Natsu nie wiedział co to znaczy sprzątnąć.
- NATSU! – Krzyknąłem tak, że usłyszałem jak zleciał z łóżka, przeklął i przyszedł.
- Co się dzieje Masa? – Wymamrotał i objął mnie w pasie, ale się wyrwałem.
- Tu jest jeszcze większy bałagan niż był! A twoi rodzice przyjeżdżają! Idę do sklepu. Jak wrócę to ma tu błyszczeć – Syknąłem, wziąłem czyste ubranie, poszedłem się doprowadzić do używalności i wyszedłem z domu.
Miłość i inne przyjemności życiowe
[Natsu]
- Masa czemu ty mi to robisz? – Jęknąłem niezadowolony. – Twoi rodzice mnie nawet nie lubią. – Narzekałem gdy mój chłopak jechał właśnie do swoich rodziców.
- Przesadzasz. Lubią cię. Tylko oni nigdy tego nie pokazują. No a poza tym nie mogą się pewnie do końca przyzwyczaić, że jestem gejem. – Wywrócił oczami i przełączył piosenkę w radiu
- Jasne. – Odburknąłem – Tylko jak tylko znikasz z zasięgu wzroku to mnie wypytują czemu udaje twojego chłopaka i ile mi musisz za to płacić. Ah no i mówią o jakiejś sąsiadce dwa domy dalej z którą podobno byliście blisko i że pewnie ukrywacie swój związek żeby potem była większa niespodzianka – Mruknąłem i odwróciłem głowę w stronę szyby. Masę chyba zatkało.
- Naprawdę? Myślą, że jestem z Aimi? No bardzo śmieszne. Starość im nie służy – Parsknął
- To by była naprawdę piękna miłość (A/N: Aimi w tłumaczeniu – piękna miłość) – Mruknąłem i się skrzywiłem.
- Nie bądź zazdrosny Natsu. To była moja jedyna koleżanka w dzieciństwie. Jest naprawdę w porządku. No i z tego co wiem ma chłopaka. – Pokiwałem głową bez przekonania. W końcu dojechaliśmy do domu rodziców mojego chłopaka.
- Naprawdę muszę iść? – Zapytałem z nadzieją, że się rozmyślił.
- Musisz. No Natsu. To tylko dzisiaj. W nocy wrócimy do siebie. Nie będzie tak źle. Moja kuzynka przekaże nam tylko kopertę z zaproszeniem na ślub i tyle. – Pocałował mnie i wysiadł. Niechętnie zrobiłem to samo. Potem przez te kilka godzin miałem przyklejony sztuczny uśmiech i próbowałem wybrnąć z niezręcznych sytuacji. Wróciliśmy w nocy. W domu zasnąłem w ubraniu na kołdrze, bo byłem tak bardzo wykończony.
Następnego dnia Masa obiecał mi, że zrobi mi pyszny obiad. Trzymałem go za słowo. Jednak przez pół dnia siedział nad papierami. Kiedy się zorientowałem która jest godzina to podszedłem do niego i z wyrzutem szturchnąłem
- Masa! Obiecałeś coś ugotować! – Powiedziałem i zabrałem mu wszystkie papiery. Wyniosłem je do szafy.
- Przecież dopiero minęło… Jak to cztery godziny?! Mogłeś mnie wcześniej oderwać! – Zawołał i poszedł do kuchni. Byłem zadowolony i usiadłem przy konsoli.
Grałem dopóki Masa nie zrobił obiadu. Właściwie obiado-kolacji. Jednak zrobił bardzo pyszne danie i gdy się najadłem to poszedłem spać. Była 19 więc nie sądziłem, że długo pośpię.
A jednak. Obudziłem się po 23. Masy nie było obok, a z salonu dobiegały ciche dźwięki telewizora. Wstałem cicho i widok, który zastałem zupełnie wprawił mnie w osłupienie. Masa w pół leżał na kanapie, masturbował się i oglądał jakieś porno na słuchawkach. Podszedłem cicho bliżej. Słyszałem pojękiwanie Masy. Poczułem się trochę urażony, że mnie nie obudził, żebym się nim zajął tylko zajmował się sam sobą. Poczekałem na odpowiedni moment i wtedy jedną ręką złapałem go za nadgarstek i pocałowałem go, a on widziałem, że się wystraszył. Odsunąłem się na moment.
- Jesteś bardzo niegrzeczny kochanie. Oglądanie pornosów, gdy twój chłopak śpi w pokoju obok, masturbowanie się i jeszcze to pojękiwanie, prawie z taką samą intensywnością jak ze mną… - Przeszedłem przez oparcie kanapy i zabrałem mu słuchawki, odłączając je, po czym pobudzałem go słuchając jęków z filmiku.
- Natsu – Jęknął i wygiął się lekko układając się wygodniej na kanapie i zaczął mnie całować nieporadnie zupełnie jak nie on. Zacznijmy od tego, że nigdy go jeszcze nie przyłapałem na masturbacji. On był zawsze grzecznym Lider-sama, który zawsze pilnował porządku, oczywiście tego przenośnego porządku, bo w naszym domu raczej występował artystyczny nieład, chyba, że miał się ktoś u nas pojawić.
- Nie podoba mi się to, że robiłeś to sam mając mnie pod ręką, gdzie ja bym ci zrobił milion razy lepiej, niż ty sobie sam. – Syknąłem i ścisnąłem go mocniej, a on jęknął głośno. Jak on to robił, że nawet w TAKIEJ sytuacji był taki słodki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz