Prawie
3000 wyświetleń na blogu <3 Tak bardzo się cieszę. Nie
wierzyłam że ktoś go w ogóle czyta. XD
Nie
rozpisuje się za bardzo
Dziękuję
za betę Oni <3
Mam
nadzieję, że notka się spodoba :3
Cytaty to
fragmenty Kairi
Diaury
__________________________________________________________
hitorikiri
tsumetai yoru kehai no hou
daremo inai
akai chi ga nagareru nara
mou sei mo kei mo kamawanai kowasasete
daremo inai
akai chi ga nagareru nara
mou sei mo kei mo kamawanai kowasasete
[Yo-Ka]
To były
najgorsze cztery godziny w moim życiu. Zespół był skłócony,
atmosfera na próbie przytłaczała i miało się dość robienia
czegokolwiek, szczególnie wałkowania pięciu utworów w kółko. Ja
i Kei byliśmy między nimi wszystkimi jakimiś łącznikami. W końcu
ustaliliśmy, że następnego dnia o trzynastej jest próba i wszyscy
się rozeszli z ponurymi minami. Zostałem jeszcze, żeby ogarnąć
salę i odsunąć myśli od tego co się dzieje w zespole. Po prostu
ręce opadają. Kei został ze mną, bo stwierdził, że odprowadzi
mnie do domu. Podobno wyglądam źle, czy jakoś tak. Mnie się nie
chciało wracać do tego zimnego miejsca, w którym mieszkałem, ale
w końcu po namowach Keia, pojechaliśmy tam. W „domu” pozbyłem
się płaszcza i butów, a potem położyłem się na sofie w salonie
i patrzyłem na białe ściany pustym wzrokiem. Nie musiałem czekać
na Keia, bo on i tak zawsze u mnie zachowywał się jak u siebie.
Dopóki on tu był cisza, samotność i pustka nie doskwierały mi
tak bardzo. Nie miałem nawet kota! To okropne uczucie, gdy się
siedzi tak samemu z własnymi, nie do końca mądrymi myślami.
Kei
usiadł obok mnie, wciskając się chudym tyłkiem w sofę, na
wysokości moich kolan i spojrzał na mnie, myśląc o czymś
intensywnie. Posłałem mu niezadowolone spojrzenie i zgiąłem nogi
w kolanach, co przyjaciel wykorzystał, wsuwając się głębiej w
mebel i opierając o jego skórzaną tapicerkę.
– Yo-Ka,
musimy porozmawiać. – Westchnął i oparł się o moje kolana,
patrząc na mnie uważnie. – To co się dzieje w Vallunie…
– Nie
jestem ślepy, Kei. Widzę, że nasz zespół się nie dogaduje.
Chociaż „nie dogaduje” to złe stwierdzenie. Oni się w kółko
kłócą, wręcz nienawidzą! – mruknąłem.
– No
więc właśnie. Nie uważasz, że trzeba coś z tym robić? Nie mają
pięciu lat. A jak tak dalej pójdzie to się rozpadniemy, bo zespół
jest śmiertelnie obrażony na siebie. Idiotyczny powód do rozpadu,
nie uważasz?
– Oni
się nie pogodzą. I ty dobrze o tym wiesz Kei – powiedziałem i
usiadłem. Oparłem głowę na ramieniu gitarzysty.
– No
to chyba pozostaje nam się rozwiązać. – Na te słowa się
spiąłem
– Nie
chcę… Ten zespół to wszystko, co mi zostało dobrego –
jęknąłem
– Yo-Ka,
nie mamy wyjścia… Jeśli jutro na próbie się nic nie zmieni, to
rozwiązuję Vallunę – powiedział. Było mi strasznie smutno.
Zjedliśmy jeszcze z Keiem obiad i chłopak się zmył do domu.
Dobiło
mnie to wszystko. Usiadłem na podłodze pod drzwiami balkonowymi z
żyletką w dłoni, pozbyłem się czarnej bluzy i starannie
zawiniętego bandażu na nadgarstku. Przyłożyłem żyletkę,
przycisnąłem nieco i pociągnąłem. I tak kilka razy. Gdy miałem
po raz kolejny to zrobić, usłyszałem jak coś upadło na podłogę,
a w następnej chwili żyletka została mi odebrana z ręki. Uniosłem
głowę i zobaczyłem niedowierzające spojrzenie Keia. Coś do mnie
mówił, chyba nawet krzyczał, ale ja nie słuchałem. Po moich
policzkach spłynęło kilka łez, potem jeszcze trochę, aż cała
moja twarz była nimi zalana. Przyjaciel mnie przytulił mocno,
zaprowadził do łazienki, zrobił opatrunek na nadgarstku i
zaprowadził do łóżka. Był ze mną do rana, za co byłem mu
bardzo wdzięczny. Kilka razy się budziłem w nocy, a Kei mnie
uspokajał, bo płakałem. Moja psychika nie wytrzymywała. Tego
rozpadu, bo raczej się nie pogodzą i ogólnie ostatnio moje zdrowie
psychiczne podupadało.
Tak jak
ustaliliśmy następnego dnia, Valluna się rozpadła. Drugi
gitarzysta – Sakura i basista Kirimaru stwierdzili, że nie ma co
tego ciągnąć. Po pierwsze się nie rozwijamy, po drugie oni się
nienawidzą, a po trzecie… Nie, nie ma trzeciego powodu. Nie było
to pokojowe rozstanie.
Poszedłem po tym wszystkim na spacer do parku. Kei chciał iść ze mną, żeby się upewnić że nie zrobię nic głupiego ale obiecałem, że tak się nie stanie i mogę iść sam. Musiałem pomyśleć co teraz mam zrobić. Mam trochę oszczędności, trochę rodzice mi się dołożą, może przeżyję jakieś pół roku dopóki nie znajdę nowego zespołu. A jak nie… To wtedy będę myśleć. Nawet nie zauważyłem, jak się rozpadało. Mimo to usiadłem na ławce i moknąłem, a po moich policzkach leciały łzy, które zmieszały się z deszczem. Moim oczom rzucił się młody chłopak stojący ledwo co pod drzewem. Miał rozbiegany wzrok i wyglądał zdecydowanie jakby był naćpany. Coś mi mówiło, żeby zwrócić na niego uwagę, tak więc nie odrywałem od niego wzroku.
Poszedłem po tym wszystkim na spacer do parku. Kei chciał iść ze mną, żeby się upewnić że nie zrobię nic głupiego ale obiecałem, że tak się nie stanie i mogę iść sam. Musiałem pomyśleć co teraz mam zrobić. Mam trochę oszczędności, trochę rodzice mi się dołożą, może przeżyję jakieś pół roku dopóki nie znajdę nowego zespołu. A jak nie… To wtedy będę myśleć. Nawet nie zauważyłem, jak się rozpadało. Mimo to usiadłem na ławce i moknąłem, a po moich policzkach leciały łzy, które zmieszały się z deszczem. Moim oczom rzucił się młody chłopak stojący ledwo co pod drzewem. Miał rozbiegany wzrok i wyglądał zdecydowanie jakby był naćpany. Coś mi mówiło, żeby zwrócić na niego uwagę, tak więc nie odrywałem od niego wzroku.
aa
sore wa dare ni nita shuukei
mou nanimo boku ni wa wakarimasen
aa wareru hodo no memai no naka de sore wa sadamatteita
mou nanimo boku ni wa wakarimasen
aa wareru hodo no memai no naka de sore wa sadamatteita
[Yukito]
Próba
była niezwykle nudna i zdecydowanie bez życia. Jak zespół może
być tak pozbawiony entuzjazmu? Wyglądają na wiecznie zmartwionych…
Nie widzę w tym jakiegokolwiek sensu! Z muzyki powinno się cieszyć,
a nie smucić. Chociaż fakt, dla mnie wszyscy wyglądają na
smutnych. Bo ja ćpam. Skrzywiłem się na tą myśl. To, że to
robię mnie obrzydza, jednak nie potrafię przestać, a teraz właśnie
szedłem do znajomego dilera, który miał mi sprzedać działkę,
która kosztowała mnie… Dość dużo. Bo właściwie było to
kilka różnych towarów. Marihuana, heroina, morfina, trawka… Od
tych dwóch pierwszych byłem najbardziej uzależniony. Po
opuszczeniu dilera udałem się w jedną z ciemnych obskurnych
uliczek i tam zrobiłem sobie odpowiednią dawkę, którą następnie
umieściłem w nowej strzykawce. Po chwili wbiłem ją sobie w żyłę
i zaaplikowałem. Westchnąłem z przyjemności. Gdy już się trochę
ocknąłem to ruszyłem do parku. Pech chciał, że zaczęło padać.
Stanąłem pod drzewem i patrzyłem na chłopaka siedzącego i
moknącego na ławce w parku. Było w nim coś co przyciągało mój
wzrok. Był naprawdę brzydki, gdy tak moknął. Jego włosy w
połączeniu z wodą wyglądały ohydnie. Może i nie wiedziałem, co
się w około mnie dzieje, ale ta jedna osoba zajęła moje myśli.
Kręciło mi się nieco w głowie. Swoją drogą ten chłopak mi
kogoś przypominał, ale nie umiałem określić skąd.
Żeby być
szczęśliwszym, wyciągnąłem jeszcze skręta z marihuaną i go
zapaliłem. Mój uważny wzrok był wbity w nieznajomego siedzącego
na ławce. Zastanawiałem się nad swoim życiem i nad tym, co robię.
Czy bycie narkomanem jest mi pisane?
boku o
miru sono hitomi no oku ni
sukete mieru yo
"ijou" to kubetsu shiteiru no ga
sukete mieru yo
"ijou" to kubetsu shiteiru no ga
[Yo-Ka]
Mimo
dzielącej nas odległości,
wpatrywałem się w jego oczy u zastanawiałem się, czy wie, że ja
też mam problemy. Wygląda, jakby widział. I jakby to rozumiał.
Może i to było głupie, ale miałem wrażenie, że czyta ze mnie
jak z otwartej księgi. Jego oczy są jak rentgen, przeszywają mnie
całego. Mam wrażenie, że wie o mnie wszystko, co jest możliwe.
Coś mnie
do niego ciągnie. Nie mam pojęcia co to takiego. Ale jakiś głos w
mojej głowie podpowiada mi żebym zabrał nieznajomego do swojego
domu. Że on może być moim lekarstwem. Nogi same mnie powiodły
przez deszcz do niego. Gdy znalazłem się pod drzewem, wyczułem
mdlącą woń dymu, tego co palił nieznajomy. Po chwili zdałem
sobie sprawę, co to za zapach. Marihuana.
aa
sore wa risei hikichigiru yume
nanimo boku ni wa wakarimasen
aa wareru hodo no memai no naka de sore o tebanaseba
nanimo boku ni wa wakarimasen
aa wareru hodo no memai no naka de sore o tebanaseba
[Yukito]
Przestałem
skupiać się na czymkolwiek. Moje marzenia przejęły nade mną
kontrolę. Gdy problemy zaczęły mnie przytłaczać, to zacząłem
ćpać. A potem już nie było odwrotu. Chciałem być wolny,
chciałem nie mieć problemów. Ale to mnie zgubiło. Przejęło nade
mną kontrolę i nie mogłem już się uwolnić od „wolności i
braku problemów”. To takie żałosne. To, co zrobiłem ze sobą,
nie powinno mieć miejsca. Nieznajomy zaczął mnie gdzieś
prowadzić. Nie stawiałem oporów. Bo po co? Poza tym wiedziałem,
że robię dobrze idąc z nim. Chociaż nie rozumiałem, czemu ten
obcy człowiek gdzieś mnie zabiera. Tak czy inaczej to nie jest
ważne. Chciałbym się oderwać od narkotyków. Chciałbym przestać
je brać… Zakręciło mi się w głowie i pociemniało mi przed
oczami. Czy umarłem? Mam wielką nadzieję, że nie. Chciałem
dowiedzieć się czegoś więcej o tym chłopaku, który mnie gdzieś
zabrał. Nieważne gdzie. Wszędzie jest lepiej niż w tej kawalerce
w, której mieszkałem.
White
scene and white tears night.
tooku nagarete
White scene and white tears night.
kono te kegashite
aragau you ni mogaku you ni
ichibyou o mo oshimu you ni kokoro wa ta kanaru
tooku nagarete
White scene and white tears night.
kono te kegashite
aragau you ni mogaku you ni
ichibyou o mo oshimu you ni kokoro wa ta kanaru
[Yukito]
Obudziłem
się w środku nocy. Nie miałem pojęcia, gdzie byłem. Księżyc
świecił mi w oczy, a oprócz tego oświetlał cały pokój, w
którym leżałem. Dominowała w nim biel, więc wydawał mi się
niemal sterylny. Trochę, jak w szpitalu, tylko tu było nieco
przytulniej. Co ja tu robiłem? To na pewno nie była moja klitka.
Ten pokój był niemal jak moje mieszkanie, zresztą… W każdym
razie byłem tu sam. W ogóle nie pamiętam, co robiłem dzień
wcześniej… Może zostałem czyjąś dziwką? Łzy bezsilności
poleciały mi po policzkach. Gdybym miał gdzie wracać, to bym
wrócił. Niestety nie ma mowy. I to jest okropne. Rodzina się mnie
wyrzekła, od kiedy zacząłem grać w zespole. Potem posypało się
całe pasmo nieszczęść, a do tego wszystkiego zacząłem ćpać.
Teraz utrzymywałem się z zespołu. Łzy zaczęły płynąć mi
intensywniej po policzkach. Rozejrzałem się ponownie, próbując
zatrzymać na czymś wzrok. Spojrzałem na swoje ręce pokłute przez
wielokrotnie wbijane w nie strzykawki. Muszę się zmienić. Przestać
ćpać i dorosnąć. Wypadałoby w końcu, czyż nie? Jednak nie mam
tak mocnej woli… Sam nie dam rady się zmienić. Ktoś mi musi
pomóc. Czyżby mój nieznajomy mógł to zrobić? Nie, to
niemożliwe… Eh, niech mnie ktoś dobije.
aa
sore wa dare ni nita shuukei
mou nanimo boku ni wa wakarimasen
aa wareru hodo no memai no naka de sore wa sadamatteita
mou nanimo boku ni wa wakarimasen
aa wareru hodo no memai no naka de sore wa sadamatteita
[Yo-Ka]
Wpatrywałem
się w chłopaka, którego przyprowadziłem z parku. Spał zwinięty
na łóżku. Jego makijaż był rozmazany, straszył samym widokiem.
Nieznajomy kogoś mi przypominał. Nie miałem pojęcia kogo.
Nie
rozumiałem, jaka siła kazała mi sprowadzić tego narkomana do
domu. Przez wysiłek, jakim było doniesienie tego nieznajomego i
brak jedzenia, bo ostatni posiłek jaki jadłem to śniadanie,
kręciło mi się w głowie. Usiadłem na łóżku, tak by nie
obudzić nieznajomego i wyciągnąłem żyletkę. Zrobiłem kilka
cięć na nadgarstku. Ból był ukojeniem.
Potem jednak zastanawiałem się, czy jestem aż tak beznadziejny, żeby się ciąć. Aż tak nisko upadłem… Cóż. Taki los jest mi pisany.
Potem jednak zastanawiałem się, czy jestem aż tak beznadziejny, żeby się ciąć. Aż tak nisko upadłem… Cóż. Taki los jest mi pisany.
White
scene and white tears night.
kimi wa kidzukanai
White scene and white tears night.
dakara kono te de
furuenu you ni nigasanu you ni
ichibyou no mayoi sae koko ni wa nai kara
kimi wa kidzukanai
White scene and white tears night.
dakara kono te de
furuenu you ni nigasanu you ni
ichibyou no mayoi sae koko ni wa nai kara
[Yukito]
Wstałem
rano i wyszedłem z pokoju. Poszedłem do dużego salonu, gdzie na
sofie w pół leżał młody chłopak. Wyglądał jak Bóg. Gdy mnie
usłyszał, odwrócił się i ładnie uśmiechnął.
– Um
– zacząłem skrępowany. – Co ja tu robię? – zapytałem
– Przyprowadziłem
cię tu, jak wczoraj się naćpałeś i zemdlałeś. – Posłał mi
jeszcze ładniejszy niż wcześniej uśmiech. – Jak ci na imię? Ja
jestem Yo-Ka. – Chłopak był naprawdę czarujący. Aż
zaniemówiłem z wrażenia. Yo-Ka miał bardzo piękny głęboki
głos. W ogóle cały był piękny. Gdy w końcu otrząsnąłem się
z chwilowego szoku, zarumieniłem się delikatnie i spuściłem
głowę. Wlepiłem wzrok w podłogę.
– Jestem
Yukito. Dziękuję ci za pomoc. Jestem twoim dłużnikiem… –
Usiadłem niepewnie obok niego
– Spokojnie.
Czuj się jak u siebie. – Zauważyłem bandaż wystający spod
rękawa koszuli. Zamrugałem kilka razy. Czyżby… – Co ci się
stało w rękę? – Zapytałem wskazując na jego przedramię. On
nerwowo poprawił koszulę, naciągając ją.
– Nic
takiego – wymamrotał cicho i niewyraźnie. Ująłem delikatnie
jego rękę w swoje dłonie, odpiąłem guziki od mankietu i
rozwinąłem bandaż. Kilka razy chciał wyrwać rękę, gdy to
robiłem, ale nie pozwoliłem mu na to. Pod bandażem miał mnóstwo
cienkich ran po cięciach. Pionowych, poziomych, po skosie…
Spojrzałem mu w oczy.
– Czemu
to robisz? – Zapytałem spokojnie. Odwrócił wzrok.
– A
czemu ty ćpasz? – Odpowiedział pytaniem na pytanie.
– Bo
pragnę nie mieć problemów. Pragnę idealnego świata bez nich. –
Wzruszyłem lekko ramionami. Yo-Ka przez chwilę milczał.
– Ja
chcę uciec od problemów. I od złych rzeczy, które się wydarzyły
ostatnio w moim życiu – powiedział cicho. Ah. Czyli oboje byliśmy
uzależnieni.
Rozmawialiśmy
praktycznie cały dzień. Chcieliśmy sobie pomóc. Głód
narkotykowy zaczynał mnie już męczyć, ale nie pokazywałem tego.
Chciałem, żeby było normalnie. Chociaż jeden dzień bez
narkotyków. Mimo że bardzo chciałem, żeby tak było, moje ciało
pragnęło czegoś innego. Zacząłem być trochę niemiły w
stosunku do Yo-Ki. Wieczorem nie wytrzymałem. Miałem zostać u
niego jeszcze przez jedną noc. Zamknąłem się w sterylnie białej
łazience i wyjąłem narkotyk z kieszeni. Wyrobiłem sobie go,
miałem w tych dużych kieszeniach wszystko, nawet zapas strzykawek,
tak więc do jednej z nich dodałem narkotyku. Schowałem wszystko na
swoje miejsce, wkłułem się w żyłę i wstrzyknąłem narkotyk. Po
moich policzkach popłynęły łzy. Miałem tego nie robić. Ale nie
potrafiłem przestać… W końcu zebrałem się w sobie i ogarnąłem
trochę. Poszedłem do salonu i tam usiadłem. Potem łazienkę zajął
Yo-Ka. Wyszedłem na duży taras, który utrzymany był w bieli jak
cały dom. Ponownie zaczynam płakać, ale po dłuższej chwili moje
łzy wyschły. Niedługo potem wrócił Yo-Ka. Jego ręce drżały.
Widać, że się ciął. Obserwowaliśmy się. Nie mogliśmy zmienić
naszych uzależnień. Nawet nie wiem, kiedy odległość między nami
zmalała, a nasze usta połączyły się ze sobą w namiętnym
pocałunku. Nie wahaliśmy się nawet na moment. Chwilę zajęło
ponowne wejście do domu, pozbawienie się ubrań w drodze do
sypialni i kochanie się tam namiętnie przez resztę nocy. Tylko to
się liczyło tej nocy.
White
scene and white tears night.
tooku nagarete
White scene and white tears night.
kono te kegashite
aragau you ni mogaku you ni
ichibyou no gekijou ni... kokoro wa... mou...
tooku nagarete
White scene and white tears night.
kono te kegashite
aragau you ni mogaku you ni
ichibyou no gekijou ni... kokoro wa... mou...
Trzy
miesiące później...
[Yo-Ka]
Zeszliśmy
się z Yukito. Połączyły nas nasze problemy. One oczywiście nadal
istniały. Było nam łatwiej z nimi, gdy byliśmy w dwójkę. Mój
skarb, Yukito, musiał pojechać na próbę, a potem wrócić do
swojego domu. Gdy poszedłem do mojej sterylnie białej sypialni i
usiadłem na tego samego koloru pościeli, ni stąd ni z owąd w
mojej ręce znalazła się żyletka i cięła skórę na
przedramionach. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, co
robię. Zaczęły mnie męczyć wyrzuty sumienia. Cisnąłem żyletką
przed siebie i zacząłem gorzko płakać. Załamany schowałem twarz
w dłoniach. Moje łzy nie miały końca, a głupota granic. Zwinąłem
się i położyłem na łóżku, pozwalając łzom moczyć poduszkę.
Wpatrywałem się w wyciągnięte przed siebie ręce. Muszę coś z
tym naprawdę zrobić. Tak nie może być. Jak nie dla siebie, to dla
Yukito. Muszę przestać. Ułożyłem się wygodniej i zamknąłem
oczy, starając się przestać myśleć. Serce mnie bolało. Wszystko
zaczęło mnie przytłaczać. Sam nie wiem, kiedy zasnąłem.
White
scene and white tears night.
moroku kowarete
White scene and white tears night.
kimi ga nagarete
moroku kowarete
White scene and white tears night.
kimi ga nagarete
[Yukito]
Stałem
centralnie pod drzwiami Yo-Ki i się w nie wpatrywałem. Znów się
naćpałem. Nie chciałem. To było silniejsze ode mnie. Poza tym,
Dizly, mój zespół się rozpadł. Nie wiedziałem, co zrobić, więc
się naćpałem. Biały, oświetlony słabym światłem korytarz
przypominał szpital. Dookoła było cicho. Właściwie Yo-Ka był
dla mnie jak lekarz. Potrafił mnie wyleczyć z problemów jednym
zdaniem i pocałunkiem. Tak bardzo go pokochałem. Łzy znów zdobiły
moje policzki. Moje życie zaczęło się znów sypać. Nawet nie
wiem kiedy z domu wyszedł Yo-Ka i wprowadził mnie do domu. Pewnie
go zawiodłem. Znów się przecież naćpałem, chociaż obiecałem
że nie będę tego robił… On… On się mną zajął.
Nienawidziłem się za to, że ćpam. Kiedyś było inaczej, ale
teraz moje życie zmieniło się o 360 stopni. Yo-Ka gdzieś mnie
prowadził. Po chwili poczułem miękkość łóżka. Byłem nieco
zaskoczony, ale gdy przyłożyłem głowę do poduszki niemal od razu
zasnąłem. Czułem jeszcze obejmujące mnie ramiona Yo-Ki.
hakanamu
you ni aisuru you ni
ichibyou no kakera daite hoka ni wa mou iranai kara
ichibyou no kakera daite hoka ni wa mou iranai kara
[Yukito]
Zaczęliśmy
się namiętnie i zachłannie całować z Yo-Ką. Jakby to był nasz
ostatni pocałunek. Jakbyśmy widzieli się po raz ostatni. Jego usta
były genialne, uwielbiałem go. Był najpiękniejszym i
najukochańszym facetem na ziemi. Nie wiedziałem, jakie bóstwo mi
go zesłało, co takiego zrobiłem, że na niego zasłużyłem, ale
dziękowałem za niego. Potem równie zachłanni co w pocałunkach,
byliśmy w łóżku. Po wszystkim leżeliśmy i szeptaliśmy czułe
słowa między sobą. Nic się dla nas nie liczyło. Miłość,
nienawiść czy uzależnienia; tonie ważne. Chcieliśmy być razem i
tylko i wyłącznie to się dla nas w tej chwili liczyło. Niczego
więcej nie potrzebowaliśmy.
iranai
kara
[Yo-Ka]
Yukito i
ja znaleźliśmy swoje szczęścia. A tymi szczęściami byliśmy my
nawzajem. Nasza miłość przezwyciężyła uzależnienia i wszystko
się zaczęło układać na nowo. Ja przestałem się ciąć. Yukito
przestał ćpać. Zaczęliśmy życie na nowo.
Założyliśmy
zespół. Ja, Yukito, Kei i Yuu. Nazwaliśmy go Diaura. Yukito
zmienił pseudonim na Shoya. Od tego czasu wszystko się układało
tak jak powinno. Świat stał się idealny dla naszej dwójki. Miłość
zwyciężyła nawet najgorsze uzależnienia i wszelkie zło w naszym
życiu.