W następnej notce będzie po części nawiązanie do tej notki i przy dobrych wiatrach dodam ją zaraz po nowym roku ^^
A tym czasem zapraszam!
(Ofc przepraszam za mniejsze lub większe błędy ~)
_______________________________________________________________________
[Daichi]
Po rozmowie z Natsu byłem niesamowicie podekscytowany tym,
co usłyszałem! Natsu kochał Mase! I zupełnie nie wiedział jak mu o tym
powiedzieć. Wróciłem do domu. Tam siedział Hiro z Cazquim i rozmawiali.
Usiadłem przy nich i się szeroko uśmiechnąłem
- Nie uwierzycie, czego się dowiedziałem – Powiedziałem
podekscytowany.
- Będziesz ojcem? – Zapytał Caz unosząc brew.
- Ta… Co? Nie! Skąd ci to przyszło do głowy? – Zapytałem i pokręciłem głową. – O Natsu. Dowiedziałem się czegoś o Natsu. – Powiedziałem.
- O, no popatrz. Ja się dowiedziałem czegoś o Lider-sama, więc zamieniam się w słuch. Mów pierwszy – powiedział starszy gitarzysta.
- No on się kocha w Masie! I to tak sporo czasu. I nie wie, co ma zrobić i jak mu powiedzieć i w ogóle. – Wyleciał ze mnie słowotok.
- Serio? – Zapytał Cazqui z zaskoczoną miną – No poparz, on ma dokładnie ten sam problem – Uśmiechnął się. – Musimy coś z tym zrobić.
- Ale tak poza tym Natsu się go boi zranić, po tym jak Junpei go zostawił… - Mruknąłem już z mniejszym entuzjazmem.
- A Masa się boi powiedzieć. Trzeba zacząć działać. – Powiedział Cazqui. Rozłożył się wygodniej w fotelu. Ja usiadłem obok Hiro, który dziwnie milczał
- A co ty na to Hiro? Pomagasz nam czy nie chcesz w to wnikać? – Zapytałem patrząc na niego uważnie.
- Mam plan – Powiedział po chwili z uśmiechem. Już się bałem
*
[Masa]
Cały zespół miał wolne kilka dni z racji tego, że Hiro miał sesje, a Cazquiego przyjaciele wciągnęli do różnych projektów. Bez dwóch głównych członków nie dało się grać. Nie miałem właściwie już co robić – papiery były wypełnione, piosenki na nową płytę ogarnięte, trasa ustalona… Zupełnie nie wiedziałem co zrobić ze swoim życiem. Jednak gdy zacząłem rozmyślać kogo by tu można wyciągnąć na miasto zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i uśmiechnąłem się szeroko. Natsu. Mój aktualny obiekt westchnień. Wiedziałem, że nie powinienem no ale jednak miałem do niego słabość. Odebrałem telefon
- Cześć Natsu – Powiedziałem do słuchawki nadal uśmiechając się do siebie.
- Cześć Masa – Również się przywitał
- Co tam? Czemu dzwonisz? – Zapytałem.
- Ano… Masz jakieś plany na wieczór? – Zapytał. Mnie od razu zrobiło się ciepło.
- Nie, nie mam – odpowiedziałem i rozłożyłem się na łóżku podekscytowany.
- A chciałbyś wyjść na piwo? – Zapytał Natsu z nadzieją.
- Pewnie. Cieszę się, że zadzwoniłeś bo bym umarł z nudów. – Powiedziałem jeszcze
- To super. Podejdę po ciebie koło 20. – Odpowiedział szczęśliwy. O tak. Nareszcie spotkam się z nim. I tylko z nim.
Gdy się rozłączyliśmy po miłej wymianie zdań to od razu zacząłem się zastanawiać co założyć. Przez dobre pół godziny wybierałem ubranie, a gdy doszedłem co założyć to poszedłem wziąć prysznic.
Nim się obejrzałem zrobiła się 19.45. Poprawiłem swoje
ubranie i usiadłem w salonie zniecierpliwiony. Już nie mogłem się doczekać. Kiedy
tylko usłyszałem dzwonek do drzwi to podskoczyłem i pobiegłem otworzyć. W
drzwiach stał Natsu ubrany w czarną skórzaną kurtkę, czarne spodnie, włosy miał
rozpuszczone. Wyglądał prześlicznie.
- Hej, wejdź – Wpuściłem go z uśmiechem.
- Hej. Gotowy? – Zapytał odwzajemniając uśmiech i wchodząc do środka.
- Tak Już idziemy tylko wezmę portfel, klucze i telefon. – Powiedziałem idąc od razu po wspomniane przedmioty. Zabrałem swoje rzeczy i wróciłem do przedpokoju. Założyłem swoje buty i kurtkę i wyszliśmy. Zamknąłem dom i spacerem poszliśmy do jednego z naszych ulubionych barów.
Usiedliśmy przy barze i od razu zamówiliśmy po piwie. Pierwsze pół godziny było w porządku. Ale potem koło mnie usiadł jakiś facet i zaczął mnie zaczepiać. Zbywałem go ciągle, jednak ten był coraz bardziej nachalny. Wtedy Natsu wstał i popchnął tego faceta
- Czego nie rozumiesz w „odwal się”?! – Syknął mój przyjaciel. Wstałem, zauważyłem kilka ciekawskich par oczu wbitych w naszą stronę.
- Natsu daj spokój… - Powiedziałem cicho.
- A ty co? Nie wyglądasz na jego faceta, więc myślę, że nie masz prawa mi zakazywać czegokolwiek. – Zwrócił się do Natsu. Mężczyzna się wyprostował. Był zdecydowanie wyższy od Natsu. Złapałem Natsu za dłoń splatając jego palce ze swoimi.
- Tak się składa, że on jest moim chłopakiem i nie życzy sobie by ktokolwiek poza nim mnie dotykał. – Powiedziałem. Nachyliłem się i pocałowałem Natsu w policzek ciągnąc go do wyjścia. Nieznajomy miał zaskoczoną minę, a ja ruszyłem szybko jak najdalej od tego miejsca ciągnąc za sobą Natsu. W końcu skręciłem w boczną uliczkę i przystanąłem oddychając ciężko. Popatrzyłem na niego. Był w szoku. I to wielkim. Po chwili spojrzał mi w oczy.
- Masa… Nie wiem jak bardzo to zmieni twój stosunek do mnie, naszą przyjaźń czy zespół, ale cię kocham. – Powiedział na jednym wdechu po czym spuścił wzrok. Uśmiechnąłem się. Kamień mi z serca spadł gdy usłyszałem to co powiedział. Objąłem go mocno za szyję i się do niego przytuliłem.
- Też cię kocham Natsu. Czemu nie powiedziałeś tego wcześniej? – Zapytałem odsuwając się nieco i pogładziłem go po policzku z uśmiechem. Oparłem swoje czoło o jego zaplatając jego dłonie ze swoimi.
- Nie chciałem zrobić czegoś nie tak. Nie po tym jak cie Junpei zostawił. Wolałem poczekać… - Powiedział z lekkim uśmiechem. – Jesteś dla mnie zbyt ważny.
- Ty dla mnie też Natsu. To właściwie dlatego się rozeszliśmy. Bo ja kochałem ciebie. Poza tym. Minął już rok. To wystarczająco dużo. – Uśmiechnąłem się i pocałowałem go czule. Kiedy się odsunął ode mnie był zarumieniony.
- Cieszę się – Powiedział speszony. Wyglądał jak takie dziecko. To było naprawdę kochane. – To… Będziesz moim chłopakiem…? – Zapytał jeszcze bardziej zawstydzony
- Oczywiście, że tak – Powiedziałem i objąłem go mocno.
- Chodźmy do mnie… Tu jest zimno i zaczyna padać – Powiedział i zaczął mnie prowadzić za rękę w stronę swojego domu. Po dłuższej chwili spaceru się dopiero odezwałem
- Jak długo mnie kochasz? – Zapytałem, a on aż stanął na środku chodnika. Potem zaczął iść powoli. Czekałem na odpowiedź nie pospieszając go.
- 4 lata. – Powiedział w końcu. Teraz to ja stanąłem w szoku. Podszedłem do niego i przytuliłem go mocno.
- Przepraszam. – Powiedziałem cicho – Przepraszam, że kazałem Ci tyle na siebie czekać. Gdybym tylko wiedział… Zostawiłbym Junpeia wcześniej. On nie był dobrym człowiekiem. Ty jesteś wspaniały – pocałowałem go w szyję.
- Nie wiedziałeś więc nie przepraszaj. – Natsu posłał mi lekki uśmiech.
W końcu znaleźliśmy się w domu Natsu. Zrobiliśmy sobie herbaty i usiedliśmy na kanapie. Usiadłem między jego nogami, chociaż widziałem, że czuje się niepewnie. Jednak potrzebowałem tego.
- Cieszę się że cię mam. W końcu. Mogę cię kochać bez przeszkód. Bo od dziś jesteś tylko mój.