Rozleniwiłam się z tym pisaniem. Ale lepiej
dodać coś późno niż wcale, prawda? Tak więc zapraszam i za błędy przepraszam :3
_____________________________________________________________
Stałem w pociągu, z torbą przewieszoną przez ramię. No niestety, moje
Mitsubishi się popsuło i jest u mechanika. A do szkoły musiałem dojechać, więc
byłem zmuszony jechać pociągiem. W sumie przez najbliższe dwa tygodnie tak
będzie. Stałem przy drzwiach i pustym wzrokiem patrzyłem na mijany krajobraz. W
pewnym momencie, poczułem na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałem się i zobaczyłem
chłopaka o brązowych włosach do ramion, lekko natapirowanych i z lekkim
makijażem. Gdy napotkał moje spojrzenie szybko opuścił głowę i się lekko
zarumienił, dosłownie niezauważalnie na pierwszy rzut oka. Przyjrzałem się jego
ubraniu. O! Miał mundurek mojej szkoły. Hm. Dziwne. Nigdy wcześniej go nie
widziałem.
Wysiadłem na odpowiedniej stacji i skierowałem się do swojego liceum. Poniedziałki zawsze były męczące. Idąc, dyskretnie oglądałem się za siebie, bardzo ciekawy czy chłopak z mundurkiem mojej szkoły idzie za mną. Przed szkołą jednak spotkałem swoją paczkę. Składali się na nią Takahiro na którego wszyscy mówili Asagi, Yoshiyuki czy jak kto woli Ruiza, Masaya dla znajomych Hizaki, Teruaki albo po prostu Teru, Serina na który nie lubił swojego imienia dlatego po prostu mówiliśmy do niego pseudonimem, Shaura taki sam przypadek jak Serina, Kenji chociaż ja wole na niego mówić Tsukasa oraz Hiroshi który karze na siebie mówić Hizumi. Łączyła nas miłość do muzyki. Asagi, Serina, Shaura, Tsukasa i Hizumi byli od reszty starsi o rok. Raz w tygodniu gdy kończyliśmy wszyscy o tej samej godzinie, mieliśmy kółko muzyczne, gdzie wspólnie dyskutowaliśmy o czymś, graliśmy lub śpiewaliśmy. Czasami któreś z nas chwaliło się kompozycją lub tekstem piosenki. Tak więc po dłuższej rozmowie przed szkołą ( Oraz paleniu papierosów ) przez którą się prawie spóźniliśmy na lekcje, rozeszliśmy się do swoich klas. Po drodze wypytałem chłopaków czy widzieli i czy coś wiedzą na temat, chłopaka którego widziałem w pociągu. Niestety, nikt nic nie wiedział. Usiadłem na swoim stałym miejscu w drugiej od końca ławce pod oknem. Miejsce obok mnie było wolne jak zwykle. Za mną siedzieli Hizaki i Teru przede mną Ruiza i chłopak o imieniu Hidenori, który zawsze wszystko wiedział, robił notatki i podobno się lubił uczyć, no a poza tym lubił Ruize więc dzięki temu cała nasza czwórka miała zawsze notatki, bo zwykle nie słuchaliśmy tylko zajmowaliśmy się czymś innym. Pierwszy japoński, naprawdę mi się dłużył. Na przerwie Poszliśmy do klasy starszych przyjaciół. Na drugi koniec szkoły. Tak więc na następny japoński się spóźniliśmy. Wchodziłem jak zwykle pierwszy do sali i mnie zatkało. Na środku pomieszczenia, zaraz obok nauczyciela stał TEN chłopak. Dokładnie ten sam który jechał ze mną pociągiem. Dopiero szturchnięcie Ruizy przywróciło mi myślenie. Przeprosiliśmy za spóźnienie i udaliśmy się do ławek.
- Jestem Shimizu Michi. Miło mi was poznać. Przeprowadziłem się tu z Saitamy. – Powiedział cicho, jednak na tyle głośno żeby wszyscy usłyszeli i się ukłonił. Byłem zaskoczony. I to bardzo. Co chłopak mieszkający niemal w stolicy robi w takim mieście jak Yamaguchi?! To naprawdę dziwne… Wręcz niepokojące.
- Usiądziesz z Matsumurą. – Powiedział nauczyciel wskazując na wolne miejsce obok mnie. Zacisnąłem usta w wąską kreskę. Przyjaciele posłali mi współczujące spojrzenia. Michi dosiadł się do mnie i przyjrzał się mi.
- Shimizu Michi. – Przedstawił się. – Ale mów mi Zero – Dodał.
- Matsumura Yoshitaka. – Przyglądałem się mu ciekawie. – Przyjaciele wołają na mnie Karyu – Odrzuciłem długie blond kosmyki na plecy i zabrałem się za rysowanie w szkicowniku, który leżał tuż przy zeszycie od japońskiego. Obróciłem się do tyłu i podmieniłem piórnik swój i Teru, który miał mnóstwo przyborów do rysowania.
- Co rysujesz? – Szepnął chłopak. Spojrzałem na niego i odsłoniłem szkicownik. Rysowałem smoka. – Ładnie. Masz talent. – Patrzył na mnie uważnie. Jego spojrzenie mimo że niby wyrażało jakieś zainteresowanie to były tak jakby puste… Kontynuowałem rysowanie. W końcu to nie moja sprawa.
Wysiadłem na odpowiedniej stacji i skierowałem się do swojego liceum. Poniedziałki zawsze były męczące. Idąc, dyskretnie oglądałem się za siebie, bardzo ciekawy czy chłopak z mundurkiem mojej szkoły idzie za mną. Przed szkołą jednak spotkałem swoją paczkę. Składali się na nią Takahiro na którego wszyscy mówili Asagi, Yoshiyuki czy jak kto woli Ruiza, Masaya dla znajomych Hizaki, Teruaki albo po prostu Teru, Serina na który nie lubił swojego imienia dlatego po prostu mówiliśmy do niego pseudonimem, Shaura taki sam przypadek jak Serina, Kenji chociaż ja wole na niego mówić Tsukasa oraz Hiroshi który karze na siebie mówić Hizumi. Łączyła nas miłość do muzyki. Asagi, Serina, Shaura, Tsukasa i Hizumi byli od reszty starsi o rok. Raz w tygodniu gdy kończyliśmy wszyscy o tej samej godzinie, mieliśmy kółko muzyczne, gdzie wspólnie dyskutowaliśmy o czymś, graliśmy lub śpiewaliśmy. Czasami któreś z nas chwaliło się kompozycją lub tekstem piosenki. Tak więc po dłuższej rozmowie przed szkołą ( Oraz paleniu papierosów ) przez którą się prawie spóźniliśmy na lekcje, rozeszliśmy się do swoich klas. Po drodze wypytałem chłopaków czy widzieli i czy coś wiedzą na temat, chłopaka którego widziałem w pociągu. Niestety, nikt nic nie wiedział. Usiadłem na swoim stałym miejscu w drugiej od końca ławce pod oknem. Miejsce obok mnie było wolne jak zwykle. Za mną siedzieli Hizaki i Teru przede mną Ruiza i chłopak o imieniu Hidenori, który zawsze wszystko wiedział, robił notatki i podobno się lubił uczyć, no a poza tym lubił Ruize więc dzięki temu cała nasza czwórka miała zawsze notatki, bo zwykle nie słuchaliśmy tylko zajmowaliśmy się czymś innym. Pierwszy japoński, naprawdę mi się dłużył. Na przerwie Poszliśmy do klasy starszych przyjaciół. Na drugi koniec szkoły. Tak więc na następny japoński się spóźniliśmy. Wchodziłem jak zwykle pierwszy do sali i mnie zatkało. Na środku pomieszczenia, zaraz obok nauczyciela stał TEN chłopak. Dokładnie ten sam który jechał ze mną pociągiem. Dopiero szturchnięcie Ruizy przywróciło mi myślenie. Przeprosiliśmy za spóźnienie i udaliśmy się do ławek.
- Jestem Shimizu Michi. Miło mi was poznać. Przeprowadziłem się tu z Saitamy. – Powiedział cicho, jednak na tyle głośno żeby wszyscy usłyszeli i się ukłonił. Byłem zaskoczony. I to bardzo. Co chłopak mieszkający niemal w stolicy robi w takim mieście jak Yamaguchi?! To naprawdę dziwne… Wręcz niepokojące.
- Usiądziesz z Matsumurą. – Powiedział nauczyciel wskazując na wolne miejsce obok mnie. Zacisnąłem usta w wąską kreskę. Przyjaciele posłali mi współczujące spojrzenia. Michi dosiadł się do mnie i przyjrzał się mi.
- Shimizu Michi. – Przedstawił się. – Ale mów mi Zero – Dodał.
- Matsumura Yoshitaka. – Przyglądałem się mu ciekawie. – Przyjaciele wołają na mnie Karyu – Odrzuciłem długie blond kosmyki na plecy i zabrałem się za rysowanie w szkicowniku, który leżał tuż przy zeszycie od japońskiego. Obróciłem się do tyłu i podmieniłem piórnik swój i Teru, który miał mnóstwo przyborów do rysowania.
- Co rysujesz? – Szepnął chłopak. Spojrzałem na niego i odsłoniłem szkicownik. Rysowałem smoka. – Ładnie. Masz talent. – Patrzył na mnie uważnie. Jego spojrzenie mimo że niby wyrażało jakieś zainteresowanie to były tak jakby puste… Kontynuowałem rysowanie. W końcu to nie moja sprawa.
W końcu lekcja dobiegła
do końca. Spakowałem się szybko i już chciałem wyjść, ale zatrzymał mnie
nauczyciel. Powstrzymałem jęknięcie.
- Matsumura, zajmiesz się Michim, do końca tygodnia i oprowadzisz go po szkole za to spóźnienie. – Zatkało mnie.
- Ale profesorze…. – Zacząłem ale on mnie uciszył.
- Cicho. Masz go pilnować Matsumura. – Powiedział. Spojrzałem na Zero. Ten mi się przyglądał, jakiś taki…. Zawiedziony? Westchnąłem i kiwnąłem głową na niego. Wyszliśmy z sali.
- Przeszkadzam Ci? – Odezwał się.
- Nie, nie. W porządku – Uśmiechnąłem się lekko. Poszedłem do przyjaciół którzy spotkali się pod salą. Przedstawiłem im Zero. Bardzo szybko się dogadali, co mnie zaskoczyło. Cóż, mnie samego zaciekawił od razu jak jechałem z nim pociągiem. Właśnie. Będziemy prawdopodobnie razem wracać. Muszę się czegoś o nim dowiedzieć. Poza tym, nie dość, że mnie zaciekawił to jeszcze spodobał mi się wizualnie…
Nareszcie nastąpił koniec lekcji. Shimizu cały dzień ze mną i moimi przyjaciółmi chodził, a na lekcjach razem siedzieliśmy, po prostu byliśmy nierozłączni. Jak się okazało mamy mnóstwo wspólnych zainteresowań. Dowiedziałem się, że Zero gra na basie. Więc zapewne dołączy do naszego kółka. Nie wiem dlaczego, ale wywoływało to u mnie pozytywne emocje. Rozmawialiśmy w drodze do pociągu dość żywo na różne tematy. Wsiedliśmy do odpowiedniego pociągu, usiedliśmy obok siebie i czekaliśmy na odpowiednie stacje.
- Hej, Zero. Gdzie wysiadasz? – Zapytałem z uśmiechem. Myślałem na początku, że ten dzień będzie najgorszym jaki mógłby mi się przytrafić, ale jak się okazało było odwrotnie. Naprawdę świetnie się dogadywałem z Zero i dziś świetnie się bawiliśmy.
- Tam gdzie ty. – Odpowiedział. – Nie zauważyłeś mnie jak wsiadałem dopiero później, gdy stanąłem centralnie naprzeciwko – Wywrócił oczami.
- Hm…? Serio? Świetnie. Jak chcesz możemy razem jeździć do szkoły. – Zaproponowałem. Przytaknął. – Wiesz, normalnie jeżdżę do szkoły samochodem, a teraz jest u mechanika.
- Matsumura, zajmiesz się Michim, do końca tygodnia i oprowadzisz go po szkole za to spóźnienie. – Zatkało mnie.
- Ale profesorze…. – Zacząłem ale on mnie uciszył.
- Cicho. Masz go pilnować Matsumura. – Powiedział. Spojrzałem na Zero. Ten mi się przyglądał, jakiś taki…. Zawiedziony? Westchnąłem i kiwnąłem głową na niego. Wyszliśmy z sali.
- Przeszkadzam Ci? – Odezwał się.
- Nie, nie. W porządku – Uśmiechnąłem się lekko. Poszedłem do przyjaciół którzy spotkali się pod salą. Przedstawiłem im Zero. Bardzo szybko się dogadali, co mnie zaskoczyło. Cóż, mnie samego zaciekawił od razu jak jechałem z nim pociągiem. Właśnie. Będziemy prawdopodobnie razem wracać. Muszę się czegoś o nim dowiedzieć. Poza tym, nie dość, że mnie zaciekawił to jeszcze spodobał mi się wizualnie…
Nareszcie nastąpił koniec lekcji. Shimizu cały dzień ze mną i moimi przyjaciółmi chodził, a na lekcjach razem siedzieliśmy, po prostu byliśmy nierozłączni. Jak się okazało mamy mnóstwo wspólnych zainteresowań. Dowiedziałem się, że Zero gra na basie. Więc zapewne dołączy do naszego kółka. Nie wiem dlaczego, ale wywoływało to u mnie pozytywne emocje. Rozmawialiśmy w drodze do pociągu dość żywo na różne tematy. Wsiedliśmy do odpowiedniego pociągu, usiedliśmy obok siebie i czekaliśmy na odpowiednie stacje.
- Hej, Zero. Gdzie wysiadasz? – Zapytałem z uśmiechem. Myślałem na początku, że ten dzień będzie najgorszym jaki mógłby mi się przytrafić, ale jak się okazało było odwrotnie. Naprawdę świetnie się dogadywałem z Zero i dziś świetnie się bawiliśmy.
- Tam gdzie ty. – Odpowiedział. – Nie zauważyłeś mnie jak wsiadałem dopiero później, gdy stanąłem centralnie naprzeciwko – Wywrócił oczami.
- Hm…? Serio? Świetnie. Jak chcesz możemy razem jeździć do szkoły. – Zaproponowałem. Przytaknął. – Wiesz, normalnie jeżdżę do szkoły samochodem, a teraz jest u mechanika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz