Wracam! Z nową notką, nową weną i z nową częścią "I will love you" <3 Mam nadzieje, że ktoś się cieszy.
Notke napisałam w lipcu, jednak dość sporo wtedy jeździłam po przyjaciołach, a co za tym idzie nie miałam kiedy sprawdzić tekstu. Jednak mam nadzieje, że się spodoba, pomimo tego, że może trochę złamać serduszko.
Oprócz tego jestem po tygodniowym czytaniu (praktycznie) bez przerwy fanfika na ao3, oczywiście z jrocka które naprawdę polecam, chociaż jest naprawdę długie, akcja jest w świecie post apo, a poza tym to uniwersum alf/omeg i nietypowych pairingów. Jednak myślę, że jest naprawdę godne uwagi. (Jak by ktoś był zainteresowany to może pisać albo w komentarzu albo na tt, ig, wattpadzie itd. Ja nie gryze + Jak ktoś chce mnie gdziekolwiek szukać to pod Syo Shiroshima znajdzie mnie wszędzie)
Wracając. "I will love you" będzie miało jeszcze dwie podsumowujące całość części.
Następną notke dodam pewnie na początku września, albo na koniec sierpnia. Zobaczymy.
Nie przedłużam, miłego czytania <3
_______________________________________________________________
[Masa]
Leżałem w wannie i myślałem o moim związku z Natsu. Kiedy zacząłem z nim być, powiedziałem mu, że zerwałem z Junpeiem dla niego. Jednak to nie była do końca prawda. Fakt, Natsu mi się podobał. Tylko teraz, po tych kilku miesiącach związku, doszedłem do wniosku, że to wcale nie była miłość, a zauroczenie. Nie wiedziałem co z tym zrobić, bo Natsu mnie kochał szczerze, czego byłem pewny, widząc, jak się stara cały czas, gdy jest ze mną. Moje uczucia były jedną wielką niewiadomą. Nie umiałem ich określić. Sam Natsu nie naciskał na nic. Poświęcał mi uwagę, pomagał, nawet robił jedzenie...
Rozdzwonił się mój telefon, który leżał na umywalce. Sięgnąłem go ręką i odebrałem, poprawiając się w wannie. Było mi tu tak dobrze, że mógłbym nie wychodzić.
- Słucham? - Zamruczałem do słuchawki. Byłem taki rozleniwiony przez tę kąpiel jak nigdy.
- Um... Cześć Masa. Jesteś zajęty? - Zapytał speszony Natsu. Od razu się zrobiłem żywszy.
- Nie, nie po prostu biorę kąpiel — zaśmiałem się zażenowany. Można to przecież było dwuznacznie odebrać! - Coś się stało? - Zapytałem opierając przedramiona na brzegu wanny.
- Nie, nic się nie stało... Po prostu chciałbym do Ciebie przyjść. Mogę? - Zapytał.
- Jasne. Za ile byś był? - Zapytałem
- Za 15 minut — Powiedział i się rozłączył. Jęknąłem, odłożyłem telefon na umywalkę i ziewnąłem. W końcu po chwili wypuściłem wodę z wanny i wstałem. Tak bardzo nie miałem ochoty ruszać się gdziekolwiek z wanny. No ale co zrobić. Poszedłem się ubrać. Myślałem o tym, jak delikatnie przekazać Natsu, że już nie możemy być razem. Wiedziałem, że złamię mu serce. Jednak ten związek... Po prostu nie chciałem w nim być.
Ledwo zdążyłem się ubrać, a już rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Wziąłem głęboki wdech i wydech, po czym otworzyłem drzwi. Natsu stał przed drzwiami z lekkim uśmiechem. Odwzajemniłem uśmiech, wpuszczając go i witając się z nim. W tym momencie serce mi się ścisnęło na myśl, że będę musiał go zranić. Już czułem wyrzuty sumienia.
Weszliśmy razem do salonu. Zaproponowałem Natsu coś do picia, ten poprosił o herbatę. Poszedłem do kuchni zrobić mu herbaty, a sobie melisy. Cały byłem zestresowany. Zupełnie nie spodziewałem się, że aż tak będę to przeżywał.
- Masa? Coś się stało? - usłyszałem za sobą. Drgnąłem. Nie powinien tego robić. Nie powinien o to pytać. Odwróciłem się i spojrzałem mu w oczy — Co się stało? - Zapytał poważnie. Wziąłem głęboki wdech.
- Przepraszam Natsu. Nie możemy być razem... - Powiedziałem z takim spokojem, że byłem zaskoczony. Szczególnie, że chwile temu jeszcze okropnie się denerwowałem. Patrzyłem mu w oczy i widziałem w nich ból. Nic jednak nie powiedział. Powstrzymywał się, żeby nie załamać się na moich oczach. Zacząłem żałować swoich słów. W końcu się odezwał
- To ja przepraszam. To moja wina. Zmusiłeś się do tego związku. Już Ci nie będę przeszkadzał. - Powiedział i przy ostatnim słowie głos mu się załamał. Nie potrafił już tego zatrzymać. Łzy zaczęły płynąć po jego policzkach. Odwrócił się, zabrał swoje rzeczy i wyszedł. Osunąłem się po szafkach i usiadłem na podłodze, chowając twarz w dłonie. Źle się czułem, z tym że go zraniłem. Przecież poza byciem moim chłopakiem, był też moim najlepszym przyjacielem.
[Natsu]
Po tym, co usłyszałem wróciłem do domu jak najszybciej. Po policzkach płynęły mi łzy. Dlaczego tak to bolało? Czułem się strasznie źle. Zniszczyłem swoją przyjaźń z Masą. A na dodatek strasznie go kochałem, co nie powinno mieć miejsca. Popełniłem niewybaczalny błąd. Masa przestanie chcieć mnie widzieć. Właściwie, czego ja się spodziewałem? To było oczywiste, że Masa tak naprawdę mnie nie kocha. Po prostu byłem chwilowym zastępstwem po Junpeiu. Takim na pocieszenie. Łzy leciały mi bardziej obficie po policzkach. Szybko poszedłem do sypialni, po drodze zdejmując niewygodne ubrania, wszedłem pod kołdrę i skuliłem się pod nią. A co, jeśli przez to wszystko rozleci się nasz zespół? Nawet nie dopuszczałem tej myśli do siebie. Przecież Nokubura była całym moim życiem. Jego z resztą też.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Raz. Drugi. Trzeci. Dziesiąty. Ktoś nie odpuszczał. Zwlokłem się z łóżka, bez życia i poszedłem otworzyć, chociaż była to ostatnia rzecz, na jaką miałem ochotę. Tym bardziej że byłem w stanie takim, a nie innym. W drzwiach stał Daichi. Widząc, to jak wyglądam, szybko wszedł do mojego domu i przytulił mnie mocno.
- Co się stało? - zapytał zmartwiony.
- Masa mnie rzucił... - Powiedziałem cicho, bo wiedziałem, że nie ma sensu kłamać i odwlekać. Poczułem jak mocniej mnie ściska
- Przykro mi Natsu... Miałem nadzieje, że będziecie razem szczęśliwi... Eh Masa to dupek - Powiedział smutno.
- Nie mów tak o nim... To nie jego wina, że mnie nie kocha. - Mruknąłem.
- Skoro nie jego, to od razu powinien powiedzieć, że nie chce być z tobą, a nie dawał Ci złudną nadzieję na piękną miłość. - Powiedział zbulwersowany.
- Gdybym się nie narzucił to by ten problem nie istniał. - Poszliśmy do salonu. Dai zrobił herbatę dla mnie, postawił na stole i przytulił mnie.
- Natsu, nie możesz się poddać, wiesz o tym? Ten zespół bez Ciebie nie istnieje. Robi mi się źle, gdy patrze na Ciebie takiego załamanego. Sam mam ochotę płakać. Bo jesteś dla mnie jak brat. - Przytaknąłem. On chwilę milczał. Jednak po chwili znowu zabrał głos. - Wiesz, skoro Masa Cię zostawił, to udowodnił, że nie jest Ciebie wart. Poszukaj kogoś, kto na Ciebie zasługuje. - Słuchałem go i po dłuższej chwili zasnąłem w jego ramionach. Byłem naprawdę wykończony.
[Masa]
Zaczęły gnębić mnie myśli czy aby na pewno dobrze zrobiłem. Natsu wyszedł taki załamany. Poczułem ścisk w klatce piersiowej. Położyłem dłoń na mostku. Zadrżałem. Postąpiłem zgodnie ze swoim sumieniem... A przynajmniej tak sobie wmawiałem. Przestałem być tego pewny. Miałem mętlik w głowie. Było mi strasznie go żal, gdy płakał z mojego powodu. I tak bolało, gdy je widziałem. Z drugiej strony był moim przyjacielem, więc to oczywiste, że będzie mi przykro.
Ktoś zadzwonił dzwonkiem. Przeszedł mnie dreszcz. A jak to Natsu? Nie będę umiał spojrzeć mu w oczy, po tym, co mu powiedziałem. Wstałem, chociaż miałem nogi jak z waty i poszedłem otworzyć drzwi. W progu stał Cazqui. Skrzywiłem się i niechętnie wpuściłem go do domu. Sam wróciłem do salonu, pod koc i sięgnąłem po kubek z zimną melisą.
- Też się cieszę, że Cię widzę Masa - wywrócił oczami. Poszedł od razu do kuchni i słyszałem jak grzebie mi po szafkach Po dłuższej chwili ciszy wrócił z puszką red bulla i kubkiem kawy. Postawił kawę na stole i zamienił mi kubek na puszkę. Usiadł przy mnie i wbił we mnie wzrok.
- Co się stało? I odpowiedź „nic” to nie jest odpowiedź, bo widze, że coś się stało. - Powiedział. Westchnąłem ciężko.
- Rozstałem się z Natsu - Powiedziałem szybko. Widziałem jego niedowierzające spojrzenie. Wiedziałem co teraz ze mną będzie. Tym bardziej że przyjaźnią się od liceum.
- Masa czy ty upadłeś na głowę?! Jak mogłeś go zostawić?! - Podniósł głos. Drgnąłem. Nie lubiłem, gdy się na mnie krzyczy. Tym bardziej, gdy robił to zwykle spokojny i opanowany Cazqui.
- To było tylko zauroczenie Cazqui. Nie miłość. - Zacząłem powoli sączyć energetyka. Cazqui patrzył na mnie z zaciśniętymi ustami przez chwile. Potem wyciągnął telefon i zaczął coś na nim robić.
- Nie wierzę w to. - Powiedział po chwili. Podsunął mi telefon. Popatrzyłem na niego ze zmarszczonymi brwiami i wziąłem od niego telefon. Włączyłem filmik, na którym ustawił mi Caz telefon. Zobaczyłem siebie i Natsu w barze... Ten przystawiający się do mnie mężczyzna... To było tego dnia, gdy zacząłem być z Natsu. Zacisnąłem zęby. Zrobiło mi się ciepło na sercu przez to wspomnienie. Zaraz potem coś mnie zastanowiło i zmarszczyłem brwi.
- Tak właściwie skąd masz ten filmik? - Zapytałem podejrzliwie.
- To było zaplanowane - Stuknął paznokciem w ekran. - Ja, Daichi i Hiro nie mogliśmy patrzeć jak się męczycie.
- SŁUCHAM? - Zapytałem z niedowierzaniem - Zaplanowaliście moje zejście z Natsu?!
- Tak. Zrobiliśmy to dla waszego dobra. Widziałem, jak się zachowujesz w stosunku do niego i jak o nim mówisz. To samo z jego strony. - Odpowiedział, jak by mówił o pogodzie. - Oboje wiemy, że go kochasz. - Tym zdaniem mnie zdenerwował. Odłożyłem puszkę z hukiem na stół.
- Nie. Ty nic nie wiesz. Ani ty, ani Daichi, ani kurwa Hiro. - Syknąłem. Wstałem i odsunąłem się pod okno. On również wstał.
- Zastanów się nad sobą Masa. I nad tym, co robisz. - Powiedział. Zabrał swoje rzeczy i poszedł w kierunku drzwi. - I przestań bawić się i ranić ludzi. - rzucił jeszcze i wyszedł.
- Cazqui... - Powiedziałem cicho. Moje oczy zaszły łzami. Zalały mnie jeszcze większe wyrzuty sumienia. Cały się trząsłem.
*
[Natsu]
Przez następny tydzień nie przychodziłem na próby. I codziennie miałem jakieś wizytacje z zespołu lub nie. Każdy twierdził, że nie mogę siedzieć sam. Ja jednak zapewniałem wszystkich, że jest w porządku. Co wieczór miałem inny alkohol i co wieczór opróżniałem półlitrową butelkę trunku. Bo po prostu nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Alkohol pomagał zapomnieć. Tak było lepiej. Potem wstawałem rano, zjadłem niedużą porcję ryżu z tym, co było akurat pod ręką w lodówce. Grałem trochę na perkusji. Potem ktoś przychodził, mówił do mnie coś przez cały dzień i tak w kółko.
Tydzień minął. W końcu postanowiłem się zebrać w sobie i pojechałem na próbę. Wszedłem na salkę z uśmiechem i udawałem, że wszystko jest w porządku. Nawet porozmawiałem z Masą na jakieś neutralne tematy. Nie zaczynał tematu rozstania. I dobrze. Po próbie pojechałem do domu, gdzie usiadłem przy łóżku i starałem uspokoić się po dzisiejszych przeżyciach. O dziwo podszedł do mnie mój kot. Wziąłem go na ręce i przytuliłem. Nawet nie protestował. Wtulił się tylko. Głaskałem go delikatnie. Zrobiło mi się lepiej. Położyłem się na łóżku i zasnąłem wymęczony.
Zaczynałem się do tego przyzwyczajać. Z drugiej strony, czego mogłem spodziewać się po Masie. To było oczywiste, że mnie rzuci. Miałem wrażenie, że już nigdy nie wyjdę z tego stanu. Teraz mógł mi pomóc jedynie Masa. Ale już nie byłem z nim. Mimo wszystko kochałem go. I będę kochał, bez względu na wszystko. I będę czekał, może kiedyś zmieni zdanie.
[Masa]
Natsu zachowywał się jak by się nic nie stało. Wszyscy byli na mnie wściekli, a ja już nie wiedziałem co mam zrobić. Usiadłem na łóżku w domu i schowałem twarz w dłoniach. Zacząłem wątpić, że nie kocham Natsu. Gdybym nie kochał to chyba nie sprawiałoby mi bólu patrzenie na niego? Sam nie wiedziałem. Miałem mętlik w głowie. Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Myślałem o tym wszystkim. O każdej minucie spędzonej z Natsu. On mnie uszczęśliwiał. Kiedy go potrzebowałem - był. Zacisnąłem dłonie w pieści i po chwili wyciągnąłem telefon z kieszeni. Wybrałem numer naszego wokalisty.
- Masa czy ty wiesz, która jest godzina? - Usłyszałem zły głos po drugiej stronie słuchawki. Spojrzałem na zegarek. 3. Ups.
- Hiro jestem idiotą. Pomóż mi to naprawić. - Jęknąłem - Chce wrócić do Natsu. Przemyślałem to wszystko. I ja nie mogę tak po prostu nie być z nim. Kocham go. - Głos mi się podłamał.
- Skoro tak. To, czemu do mnie dzwonisz, a nie pojedziesz do niego i z nim nie porozmawiasz? - Zapytał.
- Co mam zrobić? Zapukać i tak po prostu powiedzieć „Cześć Natsu wróć do mnie"? Myślisz, że by wrócił? - Zapytałem.
- Jestem pewny, że by wrócił. Kocha Cie Masa. Tylko musisz z nim porozmawiać.
- No dobra... Do jutra Hiro. Przepraszam, że Cie obudziłem. - Rozłączyłem się i zacząłem chodzić po pokoju. Musiałem coś zrobić. Zgarnąłem kurtkę, kluczyki i szybko wyszedłem z domu.
Ooo ciekawe jak to naprawi
OdpowiedzUsuń