poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział 5 - Melodia Serca

Najkrótsza część tej serii. Pisałam ją długo. Myślałam że wyjdzie mi dłuższa... Ale nie wyszła.
No nic. Mam nadzieje że się spodoba~ (Standardowo przepraszam za błędy)
____________________________________
Pierwsze cztery miesiące były najpiękniejszymi w moim życiu. Byłem niesamowicie szczęśliwy w związku z Tobą. Zajmowałeś sie mną, chodziliśmy na spacery, randki. Często do mnie przychodziłeś i zostawałeś na noc. Spałeś ze mną, oczywiście do niczego nie dochodziło. Tylko kładłeś sie obok mnie w moim dużym, miękkim łóżku, obejmowałeś w pasie, całowałeś czule w usta i zasypiałeś. Ja na Ciebie patrzyłem przez dłuższy czas, ciesząc sie własnym szczęściem które przyszło do mnie tak nagle, a potem zasypiałem spokojnie wiedząc, że obudze sie w twoich ramionach. Albo obudzi mnie sms od Ciebie. Z wyznaniem miłości i pytaniem jak mi sie spało. Tak. Niczym w jakiejś bajce. Ty - Książę na swoim rumaku ( tudzież motorze lub w samochodzie ), ja - Księżniczka, którą trzeba uratować i spędzić z nią resztę życia. Chyba sie kochaliśmy, prawda? Z mojej strony to było szczere uczucie. I było ono bardzo mocne. Kochałem Cię na zabój.
Wraz z początkiem jesieni coś sie zaczęło zmieniać. Nie wiedziałem co. Chciałem jednak być przy Tobie na tyle na ile to możliwe, jednak ty odsuwałeś się odemnie. Cały czas ciągłe wymówki czemu nie możesz sie ze mną spotkać, że jesteś zajęty. Cały czas mnie unikałeś i spławiałeś. Raniło mnie to ogromnie. Czułem sie bezużyteczny. Po próbie wracałem do domu, kładłem sie na łóżku w sypialni i leżałem. Nie miałem siły na nic. Chociaź... Kilka razy napisałem piosenki. Chociaż to było raczej wylanie uczuć na kartke które do tej pory pomagało jednak nie tym razem. Teraz bolało jeszcze bardziej.
W nocy napisałem wiersz, krótki wierszyk skierowany do Ciebie. Chciałem żeby zaczęło Ci zależeć....  Pokazałem go Kaoru i Kyo. Powiedzieli żebym wysłał go Zero. Tak więc to zrobiłem. Nie pisaliśmy już dość długo. A on niech interpretuje go jak chce. Zapewne i tak nie zinterpretuje go jak ja.... Poszedłem zrobić sobie herbaty. Gdy wróciłem miałem kilka nowych wiadomości, w tym jedną od Zero, która brzmiała "Jesteś idiotą Yoshida. Przestań do mnie pisać takie rzeczy.".
Nie rozumiałem jeszcze jednego. Rozmawiałeś ze mną, śmiałeś, zachowywałeś sie normalnie, ale tylko - i wyłącznie - na próbach. Nie potrafiłem tego zrozumieć. Jak u Ciebie to działało. Po co. Chociaż z drugiej strony, jak byś mnie ignorował również na próbach to, raz że ja bym sie załamał, a dwa że zespół by mógł się rozpaść. A tego drugiego i ja i Ty chcieliśmy uniknąć. Przestałem wierzyć w to, że jeszcze coś między nami będzie. Może nigdy nawet nie było? Tylko ja sobie coś uroiłem?
Chciałbym żeby te cztery miesiące trwały wiecznie. Żebyś kochał mnie jak nikogo innego. Jednak nic nie może przecież wiecznie trwać. A ty miałeś mnie serdecznie dość. Założe sie, że jakbym umarł to byś sie nawet nie pojawił na moim pogrzebie. Albo pojawił, a potem jak by wszyscy opuścili cmentarz, zaczął byś sie śmiać i cieszyć z mojej śmierci. Tak. To by mogło być w Twoim stylu. Zaśmiałem sie gorzko na to wyobrażenie, chociaż łzy uparcie nie chciały przestać lecieć.