wtorek, 28 marca 2017

4. I will love you when... you cry (Masa x Natsu)

Dopiero był początek marca i się cieszyłam że mam troche czasu do napisania czegoś nowego po czym patrze a tu 28 ToT No w każdym razie notka jest, niekoniecznie ta którą chciałam ale zawsze lepsza taka niż żadna! :3

Miłego czytania ( i ofc przepraszam za błędy )

Dedykuje Matsu tak jak całe to opowiadanie <3

____________________________________________________________________________


[Masa]

Przespałem może dwie godziny w nocy. Źle się czułem z tym że pokłóciłem się z Natsu i to dzień przed moimi urodzinami. Teraz będę siedział sam. Reszta raczej nie pamięta. Oni nigdy o niczym nie pamiętają z resztą, więc co ja się dziwię… Eh. Jeszcze zapowiada się długa męcząca próba. Ten dzień dopiero się zaczął a już wiem że będzie beznadziejny. Najgorsza jest chyba świadomość, że pokłóciłem się z Natsu o taką głupotę, że nawet nie pamiętam o co chodziło. On teraz pewnie się bawi w najlepsze. Brawo dla ciebie Masa. Spieprzyłeś sobie urodziny.

Pojechałem na próbę mając naprawdę paskudny humor. Wszyscy tak jakby mnie olewali i w ogóle nic sobie nie robili z tego co mówię. Natsu się do mnie nie odzywał, reszta nie miała czasu nawet na zamienienie ze mną słowa. Kiedy mieliśmy przerwę usiadłem na kanapie i się rozpłakałem. Wszyscy wyszli więc miałem chwilę dla siebie. To chyba najgorsze urodziny jakie mogłem mieć w życiu. To straszne, że oni o mnie nie pamiętają. Ja zawsze o nich pamiętam. Zawsze daję jakieś większe czy mniejsze prezenty… A oni? Pewnie sobie wcale nie przypomną. Otarłem łzy i wziąłem jakieś tabletki na uspokojenie, które miałem w torbie. Od razu zrobiło mi się lepiej. Jakiś czas później wszyscy wrócili i dalej graliśmy. Po południu skończyliśmy. Natsu zmył się pierwszy więc nawet nie zdążyłem go zatrzymać. No i się obraził na amen. Nie pogodzimy się zbyt szybko coś tak mi się wydaje. Pojechałem do domu i tam się położyłem na łóżku. Było mi smutno. Zasnąłem na jakąś godzinę, potem wstałem i postanowiłem wziąć się za pracę. Brakowało mi kilku dokumentów. Musiałem je zostawić w sali… Eh… Wstałem i pojechałem powrotem do sali bez entuzjazmu. Chciałem, żeby ten beznadziejny dzień się nareszcie skończył. Już miałem go dość.

[Natsu]

Masa cały dzień chodził smutny. Miałem ochotę go przytulić i pocałować, ale wiedziałem, że nie mogę. Ustaliliśmy dzień wcześniej, zaraz po mojej kłótni z Masą, że mam go przez cały następny dzień ignorować i udawać złego. Cazqui, Daichi i Hiro stwierdzili, że będą się zachowywali jak bym ich nastawił przeciwko Masie. Potem miała być impreza niespodzianka. Miałem nadzieje, że to poprawi humor mojego faceta i będzie po staremu. Miałem też szczęście, że nie zdążył mnie złapać po próbie, bo bym na pewno zmiękł i w ogóle się z nim pogodził. A tu nie o to chodziło.

Siedzieliśmy w sali od kiedy Masa pojechał do domu. Ja miałem zadanie zabrać mu w międzyczasie na próbie ważne dokumenty, żeby musiał się po nie wrócić. Oczywiście jak by to nie poskutkowało to wysłałbym mu smsa, żeby przyjechał, ale byłem pewny, że przyjedzie po dokumenty.

Całą sale przyozdobiliśmy ozdobami urodzinowymi, wszystkie instrumenty i piecyki, pochowaliśmy i zsunęliśmy  pod ściany, z jadalni, którą mieliśmy w wytwórni, żeby zrobić sobie kawe albo jedzenie, zabraliśmy stoliki i składane krzesła. Wszystko to rozstawiliśmy w sali. Również postawiliśmy wieże i sprowadziliśmy przyjaciół z którymi ustaliliśmy urodziny Masy. Wszyscy schowali się po jednej stronie dużej sali i czekali. Poza Cazquim, który zamknął wszystkich w sali na klucz i usiadł w kuchni. Miał przynieść tort. W końcu wszyscy usłyszeli upragniony szczęk klucza. Do pomieszczenia wszedł Masa, zapalił światło i zupełnie nie zwracając uwagi na to co jest dookoła. Basista od razu ruszył do biurka. Wywróciłem oczami i specjalnie zahałasowałem przez co mój chłopak odwrócił się gwałtownie, wystraszony. Głupek. Gdyby nie ja to by nic nie zauważył! Zaczęliśmy mu śpiewać, Cazqui wszedł z tortem, a Masa był w szoku, jednak po chwili, najzwyczajniej w świecie się rozpłakał. Chyba nam wybaczy dzisiejsze zachowanie. Zdmuchnął świeczki i się rozpłakał do końca. Z racji bycia jego chłopakiem miałem pierwszeństwo do dawania mu prezentu i składania życzeń. Podszedłem do niego i przytuliłem go mocno, po czym pocałowałem namiętnie

- Wszystkiego najlepszego Masa-chan. Mam nadzieje, że mi wybaczysz dzisiaj. – On mnie przytulił mocno i dalej płakał.

- Tak. Nawet już nie pamiętam o co się pokłóciliśmy – Pociągnął nosem.
Wsunąłem mu pudełeczko pomiędzy palce i pocałowałem go ponownie. Otworzył je i widząc zawartość rozpłakał się i przytulił mnie.

- Otwórz go – Otóż dostał odemnie wisior ze zdjęciami. Moim i naszym wspólnym. Kiedy otworzył i zobaczył zdjęcia to ścisnął mnie mocniej

- Jest cudowny, Dziękuję Natsu – Powiedział. Założyłem mu biżuterie na szyję. Chyba go uszczęśliwiliśmy taką niespodzianką.

Każdy zaproszony zaczął mu składać życzenia i dawać prezenty. Była ich cała góra. Widziałem, że nie mógł uwierzyć w to wszystko co miało teraz miejsce. Po prezentach przyszedł czas na tort. Wszyscy zjedli i rozbrzmiała muzyka. Siedziałem obok Masy. On się do mnie przytulał. Dalej płakał. Moje biedactwo. Ale był taki śliczny kiedy opierał się o mnie z szklanymi oczami. Nie lubiłem jak płakał, ale jednocześnie, mógłbym patrzeć na takiego niego bez przerwy. Kochałem go takiego płaczącego całym sercem. Ten widok poruszał ziemię i niebo. Nie chciałem mu przeszkadzać. Każdy musiał się wypłakać. Poza tym on płacze ze szczęścia.