czwartek, 18 sierpnia 2016

30 raz ( Natsu x Masa )

Dziękuję za 4000 wyświetleń <3 Z nowinek mogę powiedzieć, że mam nareszcie pierwszy rozdział Vampire Sagi :3 Dodam go we wrześniu <3 Co do notki, jak zwykle przepraszam za błędy i pisałam to poniekąd pod piosenkę Happysadu 30 raz ^^ Nie przedłużam i zapraszam do czytania ~ Coś słodko mi wyszło >.>

_________________________________________________________________________________



Trzask drzwi rozniósł się po domu. Który to już raz Masa? Dwudziesty? Trzydziesty? Miałem dość tych kłótni. Nie powinny one mieć miejsca, bo zawsze chodzi o jakieś głupoty. A to że łóżko jest nie pościelone, że naczynia są nie zmyte, albo że na głupim biurku są porozwalane papiery! Zastanawiam się, jak to jest możliwe, że jeszcze jesteśmy ze sobą… Poszedłem do naszej sypialni, położyłem się na twojej stronie łóżka i wtuliłem się twarzą w twoją poduszkę. Dlaczego Masa? Czemu ty ciągle pieklisz się o głupoty? Zupełnie tego nie rozumiem. Usłyszałem miauknięcie. Koty wskoczyły na łóżko i przytuliły się do mnie. Zaraz przyjdzie twój pies i się do nas przytuli… Ah, nie. Nie przyjdzie. Przecież zabrałeś go ze sobą i poszliście nie wiem gdzie… Pewnie jak zwykle do Cazquiego. Albo do Hiro? Wiedziałeś, że zawsze jestem o ciebie zazdrosny nie ważne czy pójdziesz do rodziców, siostry, naszych wspólnych przyjaciół, twoich przyjaciół, twoich znajomych, czy do głupiego sklepu lub urzędu. Nawet na spotkaniach z fanami i w kawiarni czy na ulicy  gdy idziemy na randke! Bo skąd mogę wiedzieć, że któraś z tych osób mi ciebie nie ukradnie? Ludzie są różni i lubią odbierać nam rzeczy, które kochamy, dla swoich własnych celów… Na to pozwolić nie mogę. Bo kto, jak nie ty będzie stał przy kuchence i robił najpyszniejszą jajecznice na świecie? Kto po czułym pocałunku w usta rano i wyciągnięciu mnie z łóżka, postawi przede mną kawę? Kto będzie o mnie dbał po długiej próbie lub po koncercie gdy zapomnę rękawiczek i na dłoniach porobią mi się odciski? No właśnie tylko ty masz do mnie taką cierpliwość. Mam wrażenie, że naprawdę mało cię znam, mimo że poznaliśmy się jakieś siedem lat temu…
Nie mogłem już dłużej wdychać twojego zapachu pozostawionego rano na poduszce. Wstałem i idąc do salonu w oczy rzuciła mi się niedokończona paczka fajek leżąca na szafce od butów, którą zostawiłem tam gdy wróciliśmy z próby i przez to wszystko zapomniałem jej zabrać. Chociaż i tak były tam ostatnie cztery papierosy, a nowa paczka leżała już w mojej kurtce. Zabrałem pudełko i ruszyłem do salonu. Nie lubiłeś kiedy paliłem. Nienawidziłeś papierosów, a ja nie mogłem nigdy skończyć z nałogiem. Nic na to nie poradzę. To też czasem było powodem naszych kłótni. Bo ja uwielbiałem siadać w salonie, na fotelu i palić, dopóki nie zaspokoiłem głodu nikotynowego, a ty wytykałeś mi że jeśli tak dalej pójdzie to szybko umrę, jeszcze będę truć ciebie i też też umrzesz, a przed nami jeszcze jest całe życie. Usiadłem w salonie i usłyszałem dźwięk radia. Nie wyłączyliśmy go przed wyjściem? Nie ważne. Z nim też jest dużo wspomnień. Pamiętam jak leciała jakaś ballada o nieszczęśliwej miłości, był to zimowy wieczór. Wtedy znowu się pokłóciliśmy, a ty wyszedłeś na ten mróz. Nie było cię może piętnaście minut, a kiedy wróciłeś byłeś cały zmarznięty i obsypany śniegiem. Przeprosiłem cię i gdy pozbyłeś się kurtki i glanów, porwałem cię w ramiona. W radiu znów leciała kolejna ballada, a ja zacząłem z tobą tańczyć zupełnie nie do rytmu. Pamiętam twój śmiech, tak gdzieś w środku piosenki. Zapytałeś wtedy jak to możliwe, że ja jestem perkusistą, a ty basistą gdy tańczymy zupełnie nie do rytmu.
Ale mimo naszych kłótni nie jest źle. Wiem o tym że mnie kochasz i nie możesz żyć nie mając mnie przy sobie. W końcu kłócimy się już trzydziesty raz. Ja również cię kocham i moje życie bez ciebie nie miałoby sensu. Kiedy dziś wyszedłeś trochę zaleciało rutyną. Znów zostałem sam, a ty wyszedłeś po prostu, bez krzyku, bez płaczu… Bez rzuconego mi wściekłego spojrzenia, wywrócenia oczami czy czegokolwiek innego. Po prostu zabrałeś swojego psa i opuściłeś nasz dom.
Jesteśmy ze sobą dwa i pół roku. Trzydzieści miesięcy. Miesiąc w miesiąc jest to samo. Może taki nasz los? Może w końcu przestaniemy się kłócić? Co miesiąc mam świadomość, że mnie zostawiasz, co miesiąc rozmyślam o nas dużo. Ale też co miesiąc mam świadomość że mnie kochasz i nie zostawisz, bo ja też cię kocham, a ty nie złamałbyś mi serca. Nasz związek jest naprawdę dziwny. Odchodzimy od siebie… Ty odchodzisz ode mnie po czym do mnie wracasz.
Wstałem z fotela w którym siedziałem i paliłem gdy rozmyślałem o tym co miało miejsce. Poszedłem do kuchni. Otworzyłem lodówkę która była praktycznie pusta. Westchnąłem ciężko i usiadłem przy stole. No tak. Miałem zapłacić za różnie rzeczy i zrobić zakupy… Już jakiś tydzień temu… Wczoraj, gdy musiałeś coś załatwić miałem posprzątać ten bałagan który się zrobił, od pudełek i kartonów po zamawianym jedzeniu… I tego oczywiście nie zrobiłem. O to właśnie się pokłóciliśmy. Bo wszystko o co się kłóciliśmy było zawsze z mojej winy. Ale co mam na to poradzić? Taki już byłem. Jesteśmy różni jak ogień i woda, jak ying i yang…. Ale się dopełniamy i to chyba jest najważniejsze prawda?
Wziąłem telefon i wybrałem twój numer. Nie wiedziałem czy odbierzesz. Chciałem żebyś po raz trzydziesty do mnie wrócił. Żebyś wrócił jak zawsze. Nawet nie wiesz jak cię kocham. Chyba oszaleje jeśli tego nie wrócisz. Patrzyłem na ścianę przed sobą. I czekałem aż w końcu usłyszę twój głos w słuchawce.
- Halo? – Usłyszałem twój smutny i podłamany głos. Tak się cieszyłem gdy odebrałeś! Pewnie nawet nie patrzyłeś kto dzwoni. To takie podobne do ciebie…
- Przepraszam skarbie. Wróć do mnie. – Powiedziałem pewnie. Powinienem najpierw posprzątać, a potem dzwonić…. Ale zaraz to zrobię! – Wybacz mi to jaki jestem. Poprawie się! Tylko mnie nie zostawiaj… Kocham cię!
- Natsu… – Westchnąłeś do słuchawki cicho i myślę że się uśmiechnąłeś. Poza naszymi kłótniami byłeś naprawdę spokojnym człowiekiem. Zawsze mówiłeś że tylko ja potrafię cię wytrącić z równowagi przez moje niedbalstwo. – Dobrze. Wybaczam. – Powiedział po czym się rozłączyłeś, a mnie objęły za szyję ręcę. Należały właśnie do ciebie. Jak ty tak szybko… Miałem już zapytać, ale uniemożliwiły mi to twoje usta, które znalazły się na moich. – Też cie kocham Natsu. Mimo że jesteś okropnym bałaganiarzem. I jesteś leniwy. Ale uzależniłeś mnie od siebie. Nawet bym cię nie mógł chcieć zostawić. Bo ty byś zginął sam pod stertą pudełek po jedzeniu – Zaśmiałeś się.