środa, 21 września 2016

VAMPIRE SAGA Rozdział 1 - Północna część miasta

Dodaje w końcu ( prawie po roku od dodania prologu ) pierwszy rozdział! Mam nadzieje że się spodoba. Wiem że jest krótki, ale zawsze to lepsze niż nic.
Przepraszam za błędy, mimo to zapraszam do czytania i do zobaczenia za miesiąc ( o ile ktokolwiek tu wchodzi ).

__________________________________________________________________________

[Asagi]
Stałem z Hirokim już po dwudziestu pięciu minutach przy wielkich, dębowych drzwiach, wciąż wewnątrz budynku. Czekaliśmy cierpliwie w ciszy na resztę. Cisza była bardzo przyjemna, ale po chwili przerwał ją stukot butów. Podniosłem wzrok z kamiennej posadzki na przybysza, a raczej przybyszów. Dołączyli do nas Yuuji i Masayuki, którzy cicho rozmawiali ze sobą na temat naszej misji. Przyglądałem się im z ciekawością.
Młodszy ode mnie blondyn stał wyprostowany, w eleganckim ubraniu, z wysoko uniesioną głową i ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. Włosy sięgały mu do połowy szyi, szykowne ubranie idealnie przylegało do jego ciała, wysokie buty na niewielkim obcasie były idealnie zawiązane, przy pasku, pod długim do łydki płaszczem wystawała rękojeść jego szabli. Miał widocznie zarysowaną szczękę, usta pełne choć blade, zgrabny nos i ciemne oczy. Jego postawa wyrażała wyższość, znudzenie i arogancje. Nie mam pojęcia czemu Lord przyjął kogoś takiego do grona zaufanych ludzi.... Jego towarzysz, brunet o dość dużych oczach, skromnie ubrany, nie tak elegancko jak Kamijo, ale też nie jak ktoś z niższej hierarchii społecznej. Włosy miał długości tej samej, co blondyn, jednak wyglądał przyjaźniej, bardziej łagodnie i sympatycznie od przyjaciela, na jego plecach zalegała katana. Osobiście lubiłem go, był przyjazny zawsze obowiązkowo ćwiczył walki, a nie jak Yuuji, którego jak tylko się zmusiło i zabrało wino, to coś robił, ale i tak się dąsał, uważając, że on jako arystokrata powinien siedzieć i czekać, aż wszyscy odwalą za niego robotę.
Przeniosłem wzrok z tamtej dwójki na Hirokiego. Mój towarzysz, dobrze zbudowany z lekkim uśmiechem, stał oparty o kamienną ścianę i o czymś intensywnie myślał. Jego brązowe włosy opadały mu luźno na twarz, był bardzo przystojny, a połowa królestwa za nim szalała. Na plecach miał kose, sprawnie przymocowaną, tak że nie wzbudzała podejrzeń. Ja sam byłem ubrany na swój stopień społeczny, w dodatku miałem długi płaszcz, a przy pasku, po prawej i lewej stronie, miałem długi płaszcz, a przy pasku miałem doczepione dwa baty. Moje czarne włosy sięgały mi do połowy pleców.
Wyciągnąłem z kieszonki płaszcza zegarek, sprawdzając czy muszę iść po Hideto i Kazuhito, jednak w tym momencie, w którym zerknąłem na godzinę pojawili się ostatni z naszej grupy.
- Którą część miasta bierzecie? - Zapytał niski blondyn, poprawiając płaszcz i przyglądając się nam.
- My Południową – Od razu zadeklarował Kamijo, rozglądając się po holu. Ishikawa tylko przytaknął. Ja się powstrzymałem od prychnięcia, bo wzięli najmniejszą część.
- To my możemy północną. Co ty na to Hiro? - Zapytałem z uśmiechem.
- Jasne. Zachodnia jest największa więc wam zostaje wschodnia – Powiedział mój przyjaciel. Wszyscy się zgodzili, a Masayuki otworzył masywne wrota przez które wyszliśmy. Było południe. Spojrzałem na zegarek ponownie.
- Spotkajmy się na głównym placu o szesnastej, dobrze? Zachodnią obejdziemy razem. Tak będzie bezpieczniej - Powiedziałem patrząc po wszystkich. Ci przytaknęli tak więc rozeszliśmy się.

~~~~

Chodziliśmy po północnej części miasta w ciszy. Rozglądaliśmy się po różnych uliczkach w poszukiwaniu czegoś co by mogło wzbudzić niepokój. Teren był dość duży, jednak w dwóch spokojnie powinniśmy przejść cały, znaleźć coś i usunąć problem, jeżeli oczywiście takowy się pojawi. Po drodze weszliśmy do kilkunastu sklepów. Nikt z mieszkańców nie wiedział kim jesteśmy, bo wyglądaliśmy jak szlachta. Chociaż trochę ich dziwiło co takie osoby jak my robią pośród niższej warstwy społecznej. Kiedy szliśmy po tej części ciągle słychać było szepty ludzi na nasz temat
- I co Hiroki? Zwróciło coś twoją uwagę? - Przerwałem cisze patrząc na przyjaciela. Ten się uśmiechnął do mnie
- Nie. Nie ma do czego się tu przyczepić. To raczej spokojna okolica. - Powiedział spokojnie i zerknął na jeden z budynków – Taka, chodźmy coś zjeść i się napić jakiegoś dobrego wina hm? Już prawie obeszliśmy całą przydzieloną nam część. - Powiedział
- Ale Hiro jesteśmy na służbie dla Lorda…. - Zacząłem a on wywrócił oczami i mi przerwał
- Jak zwykle. Przestań. Raz się nic nie stanie – Parsknął śmiechem i złapał mnie pod ramie ciągnąc do karczmy. Westchnąłem ciężko i posłusznie poszedłem za przyjacielem. Usiedliśmy z daleka od ludzi i zamówiliśmy obiad i do tego wino. Zaczęliśmy rozmawiać na jakiś lekki, nieznaczący temat. Ciągle czułem na sobie czyjś wzrok. I to na pewno nie był wzrok Hirokiego bo bym zauważył. Obróciłem się i moje oczy trafiły na niezbyt wysokiego chudego blondyna, z włosami dotykającymi ramion. Wpatrywał się w nas ciekawie. Zaskoczył mnie ten wzrok bo ludzie normalnie patrzyli na nas ze strachem. Dopiero teraz zauważyłem, że chłopak nie jest sam. Obok niego siedział długowłosy młodzieniec z brązowymi włosami do połowy pleców, również nam się przyglądał, tylko nieco dyskretniej niż jego kolega. Zanim zdążyłem zrobić cokolwiek, zobaczyłem Hirokiego stojącego przy tej dwójce. Cholera, a przysiągłbym że przed chwilą siedział naprzeciwko mnie i popijał wino, myślami będąc gdzieś w innym świecie. Po chwili cała trójka usiadła przy naszym stoliku. Spojrzałem na Hirokiego zaskoczony.
- Takahiro to Hidenori i Yoshiyuki. Poznaliśmy się z Hide jakiś czas temu i się tu właściwie na tyle często na ile się da spotykamy – Uśmiechnął się lekko. - Nie byłem pewny czy się zgodzisz ze mną pójść na to spotkanie, więc trochę wykorzystałem fakt naszej misji – Powiedział.
- Hiro opowiadał mi o tobie – Uśmiechnął się brązowowłosy. - Tak się złożyło, że Yoshi nie miał z kim wyjść i pogadać, a chciał wykorzystać aktywnie dzień wolny. Dzięki Hiro że się zgodziłeś żebym go ze sobą zabrał. - Zaśmiał się długowłosy i popatrzył na nas.
- Pytałem czy nie będę przeszkadzał – Burknął blondynek niby obrażony. Po chwili jednak się uśmiechnął. Jego uśmiech był uroczy bo przypominał wtedy zajączka. - Miło mi was poznać Hiroki, Takahiro – Powiedział i odsunął grzywkę z oczu. Przynieśli nam więcej wina i piliśmy w czwórkę rozmawiając. Pół godziny przed zbiórką powiedziałem Hirokiemu, że musimy jeszcze do końca obejść teren który musieliśmy przejść. Hiro umówił się z nimi na kolejne spotkanie, zapewniając, że ja także będę. Fakt faktem polubiłem tą dwójkę.
Nie zajęło nam dużo czasu przejście kawałka, który zostawiliśmy na koniec. Wracając usłyszeliśmy jakieś krzyki. Od razu sięgnęliśmy broni i zaczęliśmy się rozglądać. Pojawił się mężczyzna, zaganiający cztery młode kobiety do ślepego zaułka. Jego ruchy były niepokojące, rękawy miał całe we krwi i mówił coś w nieznanym mi języku.
- Hej! Ty! - Krzyknął Hiroki wychodząc mu naprzeciw. Przekląłem, ale było za późno. Nawet nie zdążył sięgnąć po swoją kose. Mężczyzna mimo że był jakiś 50 metrów od nas, nagle, w ułamku sekundy znalazł się przy Hiro wykręcił mu rękę tak, że sam słyszałem jak coś mu chrupnęło po czym, jak mi się wydawało rozwalił mu rękę, jakimś nożem… To wszystko trwało kilka sekund. Więc gdy wyciągnąłem bat zza paska i chciałem uderzyć nim sprawcę, ten się rozpłynął. Co do… Podbiegłem szybko do Hirokiego, którego twarz wykrzywiała się w bólu. Dobrze, że mógł chodzić. Objąłem go i szybko poszliśmy na miejsce spotkania, modląc się o punktualność reszty. Po drodze obejrzałem jego rękę i ze zdumieniem stwierdziłem że to nie było rozcięcie. Tylko ugryzienie.