Wena na Mejibray. Bo mało ich w internecie :c
W każdym razie wena z EMILY.
Przepraszam za błędy, zapraszam do czytania i komentowania.
W każdym razie wena z EMILY.
Przepraszam za błędy, zapraszam do czytania i komentowania.
____________________________________
Próba miała się odbyć już ponad godzine temu, jednak Tsuzuku, pomimo że jest liderem spóźnił się i jak by tego było mało, przyprowadził ze sobą swoją dziewczyne.
Tak więc próba się zaczęła. Trzy piosenki. Tyle wszyscy zagrali (i zaśpiewali) prawidłowo. Po kolejnych trzech Koichi się zdenerwował i oddał swój bass Mii, zgarnął wszystkie swoje rzeczy i warcząc, że w takich warunkach - gdy przez 3/4 piosenki wokalista liże się ze swoją dziewczyną - on nie da rady grać. Koichi wyszedł trzaskając drzwiami. Wokalista zarządził koniec próby.
Gitarzysta zmartwił się. Koichiego ostatnio zostawił chłopak, dlatego też MiA mieszka z Kucykiem Pony chwilowo, na czas nieokreślony. MiA szybko wrócił do domu, obawiając się że różowowłosy postanowi zrobić sobie krzywdę. Jednak, gdy blondyn wszedł do domu, Ko-chan siedział na beżowej sofie, z papierosem w ręce, rozmazanym makijażem, rozczochranymi włosami i lamką wina w drugiej ręce. MiA głośno westchnął, usiadł obok Koichiego, zabrał mu z ręki wino, odstawiając je na stolik, papierosa zgasił w popielniczce i mocno przytulił basistę. Ten się w niego wtulił i cicho płakał.
-M-miA... Czemu on tak bardzo mnie nie nawidzi? - wyłkał. Gitarzysta podniusł na niego wzrok i spojrzał z pytaniem w oczach.
- Koi-chan. O kim ty mówisz?
- No... O Tsuzuku... On wie, że mnie Mikaru zostawił więc czemu do cholery, musi się migdalić z tą swoją Emily przy mnie?! - Krzyknął i kopnął w stolik, co dało tyle, że kieliszek z winem się przewrócił i jego zawartość wylała się na owy stolik. Może i nie było tego dużo ale jednak. MiA tylko mocniej przytulił Koichiego i głaskał go po głowie.
- Koichi... To... Myślę, że on nie kojaży faktów. Znaczy, pewnie MYŚLAŁ, że jego związek Ci nie przeszkadza.
- Jest idiota...! I egoistą! - załkał i zwinął się w kulkę.
- Nie płacz już. - westchnął gitarzysta. - ide do sklepu zrobić jakieś zakupy. Z tego co widziałem rano, to w lodówce nie ma nic co nadaje się do zjedzenia. Idziesz ze mną? - Spytał, by jakoś odwrócić uwagę przyjaciela od tych złych rzeczy które się mu ostatnim czasem, przytrafiły. Koichi spojrzał na niego i przytaknął. Poszedł po ścierke, wytarł wino i się doprowadził do porządku.
Przez następną godzinę robili zakupy. MiA widząc że przyjaciel jest w dalszym ciągu przybity, zatrzymał go i przytulił.
- Koichi, chodź odłożymy te zakupy i pójdziemy na miasto się zabawić. Przecież na jednym facecie świat się nie kończy! - Gitarzysta szeroko się uśmiechnął, co było przeurocze, a jako że basista uwielbiał urocze rzeczy i nie mógł się im oprzeć, jak powiedział MiA, tak zrobili. Blondyn zaciągnął różowowłosego do klubu, w którym bardzo często się pojawiali.
Nawet się dobrze tam bawili. Koichiego poderwał, jakiś przystojny mężczyzna, który ostatecznie usiadł z nim i MiA przy stoliku. Miło się im rozmawiało o wszystkim i o niczym, popijając drinki. Po pewnym czasie MiA zauważył przy barze, Tsuzuku upijającego sie. Czemu tak wywnioskował? Cóż, czarnowłosy popijał kieliszek za kieliszkiem i to z bardzo dużą szybkością. MiA szepnął Koichiemu, że idzie do łazienki.
Owszem, poszedł w stronę łazienki, lecz w ostatniej chwili, gdy stał pod drzwiami WC, zawrócił i przystanął obok Tzk, który zdaje się, go nie zauważył. Tak więc, usiadł obok niego, zabrał mu kieliszek, który chłopak podnosił do ust.
- Co do... - zaczął, ale ze zdziwieniem zauważył, że dosiadł się do niego jego przyjaciel - MiA...
- Co tu robisz Tsu? Czemu tyle pijesz? - spytał zaniepokojony blondyn.
- Mógł bym Cię spytać o to samo - Mruknął. - Emily mnie rzuciła...
- To może zamiast siedzieć i pić, pójdziesz do niej? Wybłagasz, przeprosisz czy co uważasz za słuszne, zrobisz? - powiedział wywracając oczami.
- No w sumie... - Tsu wstał. Na szczęście nie był, aż tak pijany by nie móc chodzić i się zataczać. Plusy mocnej głowy. Wyszedł z klubu, a MiA wrócił do Ko-chana.
Tak więc próba się zaczęła. Trzy piosenki. Tyle wszyscy zagrali (i zaśpiewali) prawidłowo. Po kolejnych trzech Koichi się zdenerwował i oddał swój bass Mii, zgarnął wszystkie swoje rzeczy i warcząc, że w takich warunkach - gdy przez 3/4 piosenki wokalista liże się ze swoją dziewczyną - on nie da rady grać. Koichi wyszedł trzaskając drzwiami. Wokalista zarządził koniec próby.
Gitarzysta zmartwił się. Koichiego ostatnio zostawił chłopak, dlatego też MiA mieszka z Kucykiem Pony chwilowo, na czas nieokreślony. MiA szybko wrócił do domu, obawiając się że różowowłosy postanowi zrobić sobie krzywdę. Jednak, gdy blondyn wszedł do domu, Ko-chan siedział na beżowej sofie, z papierosem w ręce, rozmazanym makijażem, rozczochranymi włosami i lamką wina w drugiej ręce. MiA głośno westchnął, usiadł obok Koichiego, zabrał mu z ręki wino, odstawiając je na stolik, papierosa zgasił w popielniczce i mocno przytulił basistę. Ten się w niego wtulił i cicho płakał.
-M-miA... Czemu on tak bardzo mnie nie nawidzi? - wyłkał. Gitarzysta podniusł na niego wzrok i spojrzał z pytaniem w oczach.
- Koi-chan. O kim ty mówisz?
- No... O Tsuzuku... On wie, że mnie Mikaru zostawił więc czemu do cholery, musi się migdalić z tą swoją Emily przy mnie?! - Krzyknął i kopnął w stolik, co dało tyle, że kieliszek z winem się przewrócił i jego zawartość wylała się na owy stolik. Może i nie było tego dużo ale jednak. MiA tylko mocniej przytulił Koichiego i głaskał go po głowie.
- Koichi... To... Myślę, że on nie kojaży faktów. Znaczy, pewnie MYŚLAŁ, że jego związek Ci nie przeszkadza.
- Jest idiota...! I egoistą! - załkał i zwinął się w kulkę.
- Nie płacz już. - westchnął gitarzysta. - ide do sklepu zrobić jakieś zakupy. Z tego co widziałem rano, to w lodówce nie ma nic co nadaje się do zjedzenia. Idziesz ze mną? - Spytał, by jakoś odwrócić uwagę przyjaciela od tych złych rzeczy które się mu ostatnim czasem, przytrafiły. Koichi spojrzał na niego i przytaknął. Poszedł po ścierke, wytarł wino i się doprowadził do porządku.
Przez następną godzinę robili zakupy. MiA widząc że przyjaciel jest w dalszym ciągu przybity, zatrzymał go i przytulił.
- Koichi, chodź odłożymy te zakupy i pójdziemy na miasto się zabawić. Przecież na jednym facecie świat się nie kończy! - Gitarzysta szeroko się uśmiechnął, co było przeurocze, a jako że basista uwielbiał urocze rzeczy i nie mógł się im oprzeć, jak powiedział MiA, tak zrobili. Blondyn zaciągnął różowowłosego do klubu, w którym bardzo często się pojawiali.
Nawet się dobrze tam bawili. Koichiego poderwał, jakiś przystojny mężczyzna, który ostatecznie usiadł z nim i MiA przy stoliku. Miło się im rozmawiało o wszystkim i o niczym, popijając drinki. Po pewnym czasie MiA zauważył przy barze, Tsuzuku upijającego sie. Czemu tak wywnioskował? Cóż, czarnowłosy popijał kieliszek za kieliszkiem i to z bardzo dużą szybkością. MiA szepnął Koichiemu, że idzie do łazienki.
Owszem, poszedł w stronę łazienki, lecz w ostatniej chwili, gdy stał pod drzwiami WC, zawrócił i przystanął obok Tzk, który zdaje się, go nie zauważył. Tak więc, usiadł obok niego, zabrał mu kieliszek, który chłopak podnosił do ust.
- Co do... - zaczął, ale ze zdziwieniem zauważył, że dosiadł się do niego jego przyjaciel - MiA...
- Co tu robisz Tsu? Czemu tyle pijesz? - spytał zaniepokojony blondyn.
- Mógł bym Cię spytać o to samo - Mruknął. - Emily mnie rzuciła...
- To może zamiast siedzieć i pić, pójdziesz do niej? Wybłagasz, przeprosisz czy co uważasz za słuszne, zrobisz? - powiedział wywracając oczami.
- No w sumie... - Tsu wstał. Na szczęście nie był, aż tak pijany by nie móc chodzić i się zataczać. Plusy mocnej głowy. Wyszedł z klubu, a MiA wrócił do Ko-chana.
***
Koichi wyszedł rano z domu, gdy MiA jeszcze spał. Był umówiony z Shinem - bo tak się przedstawił nowo poznany chłopak, poprzedniego dnia w barze. Udał się do restauracji w pobliskim centrum handlowym. Tam też razem z chłopakiem spędził cały dzień, z racji tego, że nie było próby, bo Tzk miał kaca.
Wracał na piechotę, bo centrum handlowe było niedaleko jego domu. Basista właśnie szedł chodnikiem na moście, gdy jego uwagę przyciągnęła dziewczyna oparta o barierkę owego mostu. Pod nim były tory. Przyjrzał się uważnie dziewczynie, która jeszcze go nie zauważyła i ze zdziwieniem stwierdził, że to dziewczyna Tsuzuku - Emily. Nie wiedział czemu, ale przeczucie kazało mu napisać do Tsuzuku. I tak też zrobił, napisał że jest na tym moście i jego dziewczyna też. Podszedł trochę bliżej jednak nie za blisko żeby jej nie wystraszyć.
- Emily...? Co ty tutaj robisz o tej godzinie? - spytał ze zdziwieniem w głosie. Dziewczyna dotychczas patrząca w dół - na tory, gwałtownie się odwróciła.
- Koichi? Co ty tu robisz?! Śledzisz mnie?! - Podniosła głos. Po jej policzkach płynęły łzy. Wyglądała źle. - Odejdź proszę Cie....
- Wracam do domu... - westchnął różowowłosy. - Czemu tu jesteś? Nie powinnaś być z Tsuzuku? - Zmarszczył brwi.
- Już nie jestem z Tsuzuku! A teraz odejdź i daj mi spokój! - Koichi ruszył niepewnie, ostatecznie stając za mostem i odwrócił się. Ujrzał po drugiej stronie mostu Tsuzuku i gdy spojrzał w miejsce, gdzie chwile temu stała dziewczyna zamarł, bo zobaczył, że ona stoi za barierką.
- EMILY! - Krzyknął przerażony Tsu i zaczął biegnąć do niej. Różowowłosy tak samo jak czarnowłosy, biegł do dziewczyny, ale nie zdążyli. Emily skoczyła, wprost pod pędzący pociąg. Tsuzuku krzyknął ponownie jej imię, dobiegł do miejsca w którym dziewczyna stała kilka minut wcześniej, wyciągając rękę w stronę torów. Jednak to było na nic. Emily się zabiła. Różowowłosy zaczął płakać nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nie mówiąc o czarnowłosym, który próbował iść w ślady ukochanej. Koichi obiął Tsuzuku i próbował go uspokoić, odciągając go od tej barierki.
Wracał na piechotę, bo centrum handlowe było niedaleko jego domu. Basista właśnie szedł chodnikiem na moście, gdy jego uwagę przyciągnęła dziewczyna oparta o barierkę owego mostu. Pod nim były tory. Przyjrzał się uważnie dziewczynie, która jeszcze go nie zauważyła i ze zdziwieniem stwierdził, że to dziewczyna Tsuzuku - Emily. Nie wiedział czemu, ale przeczucie kazało mu napisać do Tsuzuku. I tak też zrobił, napisał że jest na tym moście i jego dziewczyna też. Podszedł trochę bliżej jednak nie za blisko żeby jej nie wystraszyć.
- Emily...? Co ty tutaj robisz o tej godzinie? - spytał ze zdziwieniem w głosie. Dziewczyna dotychczas patrząca w dół - na tory, gwałtownie się odwróciła.
- Koichi? Co ty tu robisz?! Śledzisz mnie?! - Podniosła głos. Po jej policzkach płynęły łzy. Wyglądała źle. - Odejdź proszę Cie....
- Wracam do domu... - westchnął różowowłosy. - Czemu tu jesteś? Nie powinnaś być z Tsuzuku? - Zmarszczył brwi.
- Już nie jestem z Tsuzuku! A teraz odejdź i daj mi spokój! - Koichi ruszył niepewnie, ostatecznie stając za mostem i odwrócił się. Ujrzał po drugiej stronie mostu Tsuzuku i gdy spojrzał w miejsce, gdzie chwile temu stała dziewczyna zamarł, bo zobaczył, że ona stoi za barierką.
- EMILY! - Krzyknął przerażony Tsu i zaczął biegnąć do niej. Różowowłosy tak samo jak czarnowłosy, biegł do dziewczyny, ale nie zdążyli. Emily skoczyła, wprost pod pędzący pociąg. Tsuzuku krzyknął ponownie jej imię, dobiegł do miejsca w którym dziewczyna stała kilka minut wcześniej, wyciągając rękę w stronę torów. Jednak to było na nic. Emily się zabiła. Różowowłosy zaczął płakać nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nie mówiąc o czarnowłosym, który próbował iść w ślady ukochanej. Koichi obiął Tsuzuku i próbował go uspokoić, odciągając go od tej barierki.
***
Minęły trzy lata od tych wydarzeń. Tsuzuku wraz z Koichim, którego trzymał za rękę, stali nad grobem Emily. Obaj czuli się winni, że nie uratowali na czas dziewczyny. Koichi obwiniał się najbardziej. Przecież mógł zabrać ją z tego mostu... Łzy po jego policzkach popłynęły same. Tsuzuku zacisnął usta w wąską kreskę.
- Kochałem Cię Emily... Kocham. Ale Ciebie już tu nie ma... - Wyszeptał. Przytulił basistę, scałował jego łzy i pociągnął do wyjścia z cmentarza.
- To nie twoja wina Koichi. Nie obwiniaj się. Nikt nie wiedział, że chciała się zabić. - Tzk pocałował go i razem wrócili do domu różowowłosego. Rocznica śmierci Emily, nie tylko przypominała im o wypadku. Lecz rok po nim wokalista wyznał miłość Koichiemu. Potem już było tylko lepiej.
- Kochałem Cię Emily... Kocham. Ale Ciebie już tu nie ma... - Wyszeptał. Przytulił basistę, scałował jego łzy i pociągnął do wyjścia z cmentarza.
- To nie twoja wina Koichi. Nie obwiniaj się. Nikt nie wiedział, że chciała się zabić. - Tzk pocałował go i razem wrócili do domu różowowłosego. Rocznica śmierci Emily, nie tylko przypominała im o wypadku. Lecz rok po nim wokalista wyznał miłość Koichiemu. Potem już było tylko lepiej.
Smutne to, ale ja coś takiego uwielbiam ♥
OdpowiedzUsuńCo zaś do samej notki to nieco krótka, ale i tak bardzo mi się spodobała.Szkoda tylko dziewczyny, ale sam pomysł bardzo ciekawy i tylko tak dalej.
Powodzenia! ;)
Dziękuję <3 No ja już tak mam że mi jakieś same smuty wychodzą. Cieszę się że Ci się podoba C:
Usuń