sobota, 11 lipca 2015

Auto ( Ryoga x Koichi )

Witam~ Dawno nic nie wstawiałam ale postaram się poprawić! Tak więc wstawiam. Wena na to wzięła się z oglądania Tvn Turbo XDDDD No nic. Nie zanudzam zapraszam do czytania i komentowania.
____________________________________
[Koichi]
Jechałem moją Toyotą do rodziców. Korki były straszne, w dodatku było przeraźliwie gorąco. Stałem już kolejne pół godziny, popijając wodę, którą na szczęście zabrałem na trase. W końcu blisko stolica moja rodzina nie mieszkała. Bo po co. Westchnąłem głośno i w końcu wyjechałem z metropolii. Jechałem spokojnie i nagle samochód zaczął się krztusić, po przejechaniu 200 metrów, idealnie przy zjeździe do lasu po prostu stanął. Dopiero teraz zobaczyłem kontrolke pokazującą brak paliwa. Westchnąłem i z miną męczennika, przepchnąłem auto w tę droge, przy której moja Toyota się zatrzymała. Otworzyłem bagażnik i wyjąłem z niego pełny kanister z paliwem. Nalałem 5 litrów, to znaczy cały owy pojemnik, który włożyłem - pusty już - do bagażnika. Oczywiście musiałem wylać na siebie nieco benzyny, bo jak by inaczej. Przekląłem i szybko wytarłem rękę w chusteczkę, krzywiąc się. W następnej kolejności wyciągnąłem z torebki leżącej na siedzeniu pasażera papierosy i jednego z nich zapaliłem. Zamknąłem drzwi auta, oparłem się o nie i zaciągnąłem głęboko. Było mi strasznie gorąco. W sumie nie było tak źle. Gdyby nie fakt, że klimatyzacja w samochodzie się popsuła.
Dopaliłem używke, wsiadłem do tego cholernego pomiotu szatana i przekręciłem kluczyk, wcześniej naciskając sprzęgło i ustawiając skrzynie biegów na 'luz'. I co? Silnik próbował zadziałać, jednak jak by chciał a nie mógł. Przekląłem ponownie. Jeszcze kilka razy próbowałem odpalić tę Toyote. Nic silnik nie chciał zadziałać. Uderzyłem głową w kierownice, a co za tym idzie - w klakson który zatrąbił. Nie wiem ile tak siedziałem, jednak byłem pewny kilku rzeczy. Po pierwsze jest mi cholernie gorąco. Po drugie rozładował mi się telefon. Po trzecie mimo, że mieszkam w Japoni, tą drogą obok której teraz stoje, czy raczej z której zjechałem, jeździ strasznie mało ludzi. Byłem, jak to się mówi "w dupie".
Moje rozmyślenia przerwało stukanie w szybe. TAK. MIAŁEM ZAMKNIĘTE TE SZYBY W TYM UPALE! W każdym razie wystraszyłem się i spojrzałem w tamtą stronę. Stał za nią przystojny, czarnowłosy chłopak, tak gdzieś mniej więcej w moim wieku. Otworzyłem drzwi i spojrzałem na niego pytająco.
- Słucham...? - spytałem drżącym z nerwów na samochód głosem
- Pomóc pani z tym samochodem? - zapytał miłym i łagodnym głosem. Zaraz, zaraz jaka "pani"?! Przecież ja jestem facetem! Dobra walić to.
- A mógłby pan? Akumulator mi chyba padł... - Powiedziałem niezwykle kobiecym głosem. Ten skinął głową. Otworzyłem maske i wyszedłem z auta. Czułem na sobie wzrok nieznajomego. Otworzyłem klape i spojrzałem na silnik. Przez to zrobiło się jeszcze bardziej gorąco. Otarłem dłonią pot z czoła.
- To ja podjade tu autem i wezme przewody - pokiwałem głową na zgode i otworzyłem znów drzwi, nachylając się, tak by zabrać papierosy z pomiędzy siedzeń. Chłopak podjechał i wysiadł z auta przyglądając się mi. Ja sięgając fajki wypiąłem się do niego, a on jadł mnie wzrokiem. Zapaliłem, wyciągając w stronę mężczyzny paczke, z której skorzystał. Po wypaleniu papierosów zabraliśmy się za odpalenie tego złoma.
[Ryoga]
Tak się cieszyłem, że jechałem akurat tamtędy do domu! Ta dziewczyna była naprawde ładna, słodka nie mówiąc, że zgrabna i seksowna. Po prostu chodzący ideał! Przeczesałem moje pół długie włosy palcami, siadając za kierownicą swojego Mitsubishi, którego maska była otwarta, do akumulatora były podłączone przewody, przechodzące do auta tej pani. Dałem jej znać, by docisnęła gaz, sam to robiąc wcześniej. Gdy auto tej pani odpaliło ta uśmiechnęła się szeroko i klasnęła w dłonie. Wyszedłem z auta, oczywiście wyłączając silnik, ta pani również wysiadla.
- Dziękuję panu bardzo! - zawołała wysokim glosikiem i rzuciła mi się na szyje, całując mnie w policzek
- Um. Nie ma za co. - Uśmiechnąłem się lekko odsuwając od dziewczyny - Da mi pani swój numer w zamian za pomoc? - Ta spojrzała na mnie zaskoczona ale przytaknęła.
- Tak właściwie jestem Koichi, a ty? - Przedstawiła się, zapisując na kartce swój numer telefonu, który chwile potem mi podała.
- Dziękuję. Ryoga, miło mi Cię poznać. - Uśmiechnąłem się, kłaniając w formie grzecznościowej, dziewczyna również się ukłoniła.
- Przepraszam, teraz się spiesze. Możesz mi napisać smsa, to się kiedyś, może jeszcze spotkamy - powiedziała i odjechała. Stałem jeszcze chwile i w końcu wróciłem do Tokyo.
Pojechałem od razu do mojego najlepszego przyjaciela, który mieszkał na obrzeżach stolicy. Stanąłem przed dużym, piętrowym domem pomalowanym na beżowy kolor. Wysiadłem z mojego auta i szybko skierowałem się do furtki, a przed nią zadzwoniłem demofonem.
- Słucham? - Spytał ktoś po drugiej stronie, niskim, znudzonym tonem. Ktoś czyli mój najlepszy przyjaciel - Tsuzuku.
- Tsu, tu Ryoga. - zakomunikowałem.
- Wchodź. - Zamek zaczął buczeć, a ja wszedłem. W drzwiach stanął Tsu z szerokim uśmiechem. Weszliśmy do jego domu zamieniając kilka słów. Czarnowłosy wysłał mnie do salonu, a sam poszedł zrobić nam zielonej herbaty. Usiadłem w salonie na sofie i się rozglądałem, gdyż dawno mnie tu nie było. Po chwili Tzk postawił, na stoliku do kawy, dwa kubki z zieloną herbatą.
- No? To co się stało? - Zapytał z lekkim uśmiechem.
- Był dziś w Hiroshimie, zawieść siostrze jakieś papiery, o które mnie prosiła, a gdy wracałem to przy drodze....
- Stała dziwka, która okazała się twoją znajomą i ją przeleciałeś? - Podrzucił Tsuzuku z wrednym uśmieszkiem.
- Co...?! Nie! Skąd Ci takie rzeczy w ogóle do głowy przychodzą?! - zapytałem zbulwersowany
- No wiesz, w filmach tak jest. Facet wraca ze spotkania, po czym widzi ładną dziewczyne, skąpo ubraną, przy drodze, zatrzymuje się i... - Nie dokończył bo ktoś ździelił go ręką po głowie.
- Tsuzuku! Przestań fantazjować! Jesteś niewyżyty. - Powiedział drobny, blondwłosy chłopak, o czekoladowych oczach. Ukochany Tzk - MiA. Stał on z niezadowoloną miną, rękami skrzyżowanymi na piersi i patrzył na swojego chłopaka. Zaśmiałem się cicho widząc przerażone spojrzenie Tsu skierowane w moją strone.
- K-kochanie... Przecież wiesz, że Cię kocham.... Tak jak mówiłem, tak się dzieje w filmach zwykle.
- Wiesz powiedziałeś to tak jak byś chciał, żeby się tobie tak trafiło. - Powiedział obrażonym głosem i usiadł w fotelu. - Opowiadaj dalej Ryoga, ja Cię chętnie wysłucham i coś Ci doradze, a nie będę wyśmiewać - i tu spojrzał znacząco na swojego chłopaka. Ja skinąłem głową i kontynuowałem opowieść.
- No i gdy wracałem od tej siostry, to w środku lasu, obok drogi, którą mało kto jeździ zobaczyłem auto. Więc zatrzymałem się i podszedłem zapytać czy coś się stało... A za kierownicą siedziała śliczna Japonka! Okazało się że jej się rozładował akumulator. To jej pomogłem i poprosiłem o numer telefonu.
- I co? Dała Ci? - Zapytał ze zdziwioną miną Tsuzuku
- Tak. Ale jak byście ją widzieli. Ona była niesamowita! - zacząłem się zachwycać
- Oho. Ktoś tu się zakochał. - Blondyn się uśmiechnął ciepło. - To zadzwoń do niej i się umów
- A co jeśli ona kogoś ma? - spytałem zawiedzonym głosem.
- Jak by miała to by Ci nie dała telefonu - Powiedział pewnie, MiA. - Wiem to zdoświadczenia.
- No... Okey. - westchnąłem.
[Koichi]
Spędziłem cały tydzień u rodziców, jednak jedna rzecz nie dawała mi żyć. Konkretniej nie tyle rzecz, co osoba o imieniu Ryoga. Ten chłopak, który mi pomógł tydzień temu, z tym moim cholernym samochodem. TAK, TEN CO WZIĄŁ MNIE ZA BABE! I tak, od kiedy tylko do mnie napisał, pisaliśmy bez przerwy smsy. Był naprawde miły, zabawny, słodki, inteligentny i tak bym mógł wymieniać długo te jego pozytywne cechy. Tych kilka też było jak na przykład to że był okropnie uparty... Ale i tak ma w sobie coś takiego... Że go kocham. Nie wiem czy to dobrze... I czy to aby napewno miłość, czy może chwilowe zauroczenie, ale wiem że to coś głębszego.
No nic. Tak czy inaczej właśnie pożegnałem się z rodzicami, wsiadłen w tę przeklętą Toyote i pojechałem spowrotem do Tokyo. Oczywiście tym razem nie zapomniałem zatankować. Pojechałem niezbyt szybko i po kilku godzinach znalazłem się w stolicy. Jechałem wolno szukając jednego sklepu muzycznego o którym mówił mi kumpel z branży. No i nie zauważyłem że ktoś wyjeżdża z bocznej uliczki i wgniotłem zderzak
- Kurwa mać! - Uderzyłem pięścią w kierownice. Ja pierdziele. Ja to mam szczęście
- Koichi...? - Usłyszałem zszokowany głos. Podniosłem gwałtownie glowe i zobaczyłem... Ryoge! Przypadek? Nie wydaje mi się.
- R-ryoga. - Wymamrotałem kobiecym głosem - Tak mi przykro! Zapłace za wszystko! - Zapewniłem wychodząc z auta. Spojrzałem na wgniecenia u mnie i u niego. Jęknąłem spuszczając głowe. Poczułem rękę na ramieniu. Uniosłem skruszone spojrzenie i popatrzyłem na Ryoge. Ten się uśmiechał lekko.
- Spokojnie Koichi. To nie twoja wina. To ja się nie zatrzymałem, więc Ci zapłace.
- Wcale nie. Gdybym zauważył... - I moją dyskusje przerwały usta Ryogi. Zatkalo mnie. Czy on właśnie....
- Nie. Przestań piękna. Umówisz się ze mną? - Spytał. Ja w zdziwieniu otworzyłem usta.
- W sumie.... Dlaczego nie. - Zarumieniłem się Ryoga od razu się rozpromienił
- To świetnie! Co powiesz na jutro po południu?
- Jasne. - Popatrzyłem ponownie na wniecenia w zderzakach. - A co z tym? - Wskazałem na stłuczke.
- To nic poważnego. - Uśmiechnął się do mnie ślicznie
- Rozliczamy się po połowie. - Zadecydowałem, a on wywrócił oczami i przystanął na to
~~~
Obudził mnie następnego dnia rano dzwonek do drzwi. Obróciłem się, widząc że jest 9 zwlokłem się z łóżka, poszedłem do drzwi i je otworzyłem. Przed nimi stał MiA - Kumpel z zespołu. Wpuściłem go
- Co jest? Czy czasem nie mamy urlopu jeszcze do końca tygodnia? - Zapytałem nawet się nie witając. Ten przekroczył próg mojego domu, zdjął buty i udał się w głąb mieszkania.
- A może by jakieś 'cześć'? Co to nie można mi już odwiedzić przyjaciela?  - zaśmiał się siadając w salonie. Usiadłem na kanapie krzyżując ręce na klatce
- No więc czego chcesz MiA? Bez powodu byś nie przyszedł. - Blondyn wywrócił oczami.
- Pokłóciłem się z Tsu. Przenocujesz mnie? - Westchnąłem. No tak, mogłem się tego spodziewać.
- Jasne. O co poszło? - Poszedłem do kuchni która była oddzielona blatem od salonu. Zrobiłem nam po kawie
- O fantazje Tsuzuku. - Prychnął i zmarszczył gniewnie brwi. Postawiłem kawe przed nim, a drugą sam sobie wziąłem i napiłem się.
- Biedactwo. Tylko jest jeden problem. - Gitarzysta spojrzał na mnie zaskoczony
- Jaki?
- Jestem dziś umówiony... na randke... - Mruknąłem. No to teraz MiA nie da mi żyć. Blondynek uchylił te swoje wąskie usteczka i oczy mu się zrobiły ogromne jak by zobaczył ducha.
- Z kim? Pomogę Ci się przygotować!  - Uśmiechnął się szeroko i przeniósł się, z kubkiem kawy, na sofe. Zarumieniłem się
- Z takim jednym chłopakiem... Ok - Westchnąłem.
- Ok! Może w końcu z kimś się zwiążesz na stałe. - Uśmiechnął się do mnie miło, a ja prychnąłem.
- W końcu? No dzięki. - Nadąłem policzki i zrobiłem naburmuszoną mine niczym 5 letnie dziecko. Gitarzysta się zaśmiał.
- Oj no... Nie denerwuj się - Przytulił mnie
- MiA... Tylko że on jest święcie przekonany, że ja jestem kobietą... - Schowałem twarz w dłoniach, a Mie znów zatkało.
- Oj Koichi, Koichi... - Jęknął - No dobra musisz mu powiedzieć że jesteś facetem. Ale teraz idź się ogarnij do łazienki, a ja pogrzebie Ci w szafie i wybiore jakieś ubranie dla Ciebie. - Skinąłem głową, poszedłem do łazienki, po drodze biorąc bokserki i ręcznik.
Dwie godziny zajęło mi doprowadzenie się do stanu używalności. Wyszedłem w samych bokserkach, ręcznikiem przerzuconym przez szyje i wycierałem włosy. Za trzy godziny miałem randke, a Ryoga napisał żebyśmy spotakli się pod centrum handlowym. MiA dał mi rzeczy, które założyłem. Na mój strój składały się krótkie jasne spodenki, bokserka, sweterek i płaskie buty. Do tego biżuteria, obowiązkowo mój ulubiony naszyjnik, kolczyki, kilka bransoletek i pierścionków. Teraz zajął się mną MiA i zrobił mi bardzo ładny delikatny makijaż. Był zadowolony z efektów swojej 'pracy' i uśmiechnął się do mnie lekko.
- No. Teraz to wyglądasz jak bóstwo. - przytulił mnie w przyjacielskim geście - Zawioze Cię, ok?
- Dobrze. Dzięki MiA - Wtuliłem się w niego.
- Nie masz mi za co dziękować. Od tego są przyjaciele. Ale Koichi. Nie zapomnij mu powiedzieć że jesteś facetem. - Wywróciłem oczami i przytaknąłem
[Ryoga]
Pochwaliłem się Tsu że umówiłem się z tą dziewczyna na randke. Byłem niesamowicie szczęśliwy. Tzk mi pogratulowal i jeszcze trochę rozmawialiśmy. Zanim się obejrzałem minęło tyle czasu, że została mi godzina do spotkania. Aż nie mogłem się doczekać. Cóż musiałem zaraz wychodzić, bo mogą być korki. Wyperfumowałem się, poprawiłem strój i wyszedłem.
Równo o umówionej godzinie, czekałem w miejscu gdzie ustaliliśmy się spotkać. Chwile później ją zobaczyłem, aż mi się zrobiło gorąco. Stała na światłach po drugie stronie skrzyżowania, w ręce trzymała torebke, nogi miała skrzyżowane, włosy które wpadały jej, przez delikatny powiew wiatru, do oczu, odgarniała smukłą dłonią. Była taka piękna, słodka i niewinna! Po chwili przeszła na drugą strone ulicy. Zaczęła się rozglądać i gdy mnie zobaczyła to uśmiechneła się pięknie. Podeszła do mnie.
- Cześć Ryoga - Pocałowała mnie w policzek
- Cześć Koichi. Jak tam? - Uśmiechnąłem się do niej lekko i poszedłem w strone kawiarenki niedaleko.
- Dobrze. Gdzie idziemy? - Zapytała idąc za mną.
- Zobaczysz. - Splotłem niepewnie swoją dłoń z jej. Dziewczyna zarumieniła się, ale ręki nie zabrała.
Po chwili spaceru znaleźliśmy się w kawiarence. Nie było tam tak dużo ludzi, więc zaprowadziłem ją do stolika w kącie lokalu odgrodzonego od reszty parawanikiem. Sięgneliśmy po menu i zaczęliśmy coś wybierać. Po chwili podeszła do nas kelnerka i zaczęła zbierać od nas zamówienia. Wzięliśmy po ciastku i gorącej czekoladzie. Rozmawialiśmy bardzo długo, dowiadując się o sobie nawzajem różnych rzeczy. Słysząc to wszystko i słuchając jej ślicznego głosu, kochałem ją coraz bardziej. Była taka niesamowita. Zanim spostrzegliśmy zrobiło się ciemno. Zaproponowałem, że ją odwioze. Zgodziła się.
- Um... Ryoga... - Spuściła głowe gdy siedzieliśmy już w aucie i jechaliśmy do niej
- Tak Koichi? - Zapytałem z uśmiechem.
- Bo jest coś co muszę Ci powiedzieć... - Wymamrotała. Stanąłem na światłach i na nią spojrzałem.
- Słucham Cię? - Powiedziałem niepewnie
- Bo... Cholera... - Schowała twarz w dłonie. - Ja jestem facetem... - Powiedział a mnie zatkało. Zjechałem na pobocze i włączyłem światła awaryjne. Koichi poderwała, a racej poderwał głowe i spojrzał na mnie zapłakany. Nie. Ja nie mogłem patrzeć na niego takiego zapłakanego. Nawet jak był facetem, to i tak go kocham. Przecież miłość nie wybiera! Przyjrzałem sie mu. Załpałem jego twarz w dłonie i go pocałowałem.
- To nic Koichi. Nie ważne czy jesteś chłopakiem czy dziewczyną i tak mi się podobasz. Może to i za wcześnie na takie wnioski, ale pokochałem Cię. - Powiedziałem z powagą i starłem jego łzy. - Nie płacz...
- T-ty.... Tobie to naprawde nie przeszkadza? To że jestem facetem? Naprawde? - Zapytał z niedowierzaniem. Pogłaskałem go po policzku i znów pocałowałem.
- Kocham Cię, Koichi. I to że jesteś facetem naprawde mi nie przeszkadza, słońce. - Posłałem mu śliczny uśmiech a on go odwzajemnił.
- Tak się ciesze Ryoga... - Szepnął i odetchnął głęboko. Cały stres i strach z niego uleciał, uspokoił się i rozluźnił.
- Ciesze się, że jesteś szczęśliwy, piękny. To jak? Jedziemy dalej.
- Tak - Poprawił się na fotelu i wyjął telefon na chwile, zapewne by sprawdzić godzine. Ja pojechałem dalej.
- Czemu nie powiedziałeś wcześniej? - Zapytałem. Poczułem jego spojrzenie na sobie i słyszałem jak głośno przełyka śline. Znów się denerwował.
- Bałem się że mnie znienawidzisz... A ja Cię polubiłem i to bardzo. - Powiedział cicho. Nie odrywając wzroku od ulicy, położyłem rękę na jego udzie i delikatnie przejechałem nią po nim.
- Nie denerwuj się. Rozumiem - Do końca podróży już nic nie mówiliśmy. Po dłuższym czasie zatrzymałem się pod domem Koichiego. - Dobranoc
- Dobranoc. - Pocałował mnie i wysiadł z auta. Szybko wszedł do klatki swojego wieżowca. Ja jeszcze chwilę stałem i potem pojechałem do własnego domu.
[Koichi]
Szybko wyszedłem z auta Ryogi i wpadłem do windy w budynku. Kręciło mi się lekko w głowie, a tak poza tym byłem cholernie szczęśliwy. Znów zacząłem płakać. Wysiadłem na swoim piętrze i wpadłem jak burza do domu, gdzie siedział MiA ( i zapewne na mnie czekał )
Gdy drzwi trzasnęły blondyn się wystraszył, ale szybko pobiegł do przedpokoju. Zastał mnie z rozmazanym makijażem, zalanego łzami i roztrzęsionego. Doskoczył do mnie i przytulił.
- Koichi?! Czemu płaczesz?! Powiedz mi proszę! - Mówił zaniepokojony i wystraszony moim stanem po randce.
- O-on mnie kocha... I nie przeszkadza mu to, że jestem chłopakiem - Wymamrotałem i przytuliłem się do Mii. Ten pogłaskał mnie po głowie, uśmiechnął się szeroko i przytulił mocno.
- No to nie ma nad czym płakać! Powinieneś się cieszyć! Chodź pomoge Ci zmyć makijaż i się rozebrać. Położysz się i pójdziesz spać to Ci się zrobi lepiej. Powiedział i pociągnął mnie do łazienki.
- Dzięki MiA. Jesteś takim dobrym przyjacielem. - Powiedzałem cichutko. On jedynie skinął głową i zrobił tak jak ustaliliśmy, czy raczej jak on ustalił
~~~
- (...) no i mnie tu przywiózł. Co było potem już wiesz. - Opowiedziałem wszystko następnego dnia, rano przy kawie, Mii. On tylko na zmiane otwierał i zamykał usta jak ryba.
- Ale jesteś szczęśliwy. Jesteście już parą? Z resztą jeśli nie to pewnie niedługo będziecie. Cieszy mnie to. Wreszcie Ci się układa, Koi-chan - Zaśmiał się i mnie przytulił
- Jeszcze raz dziękuję, że mi wczoraj pomogłeś.
- Nie masz mi za co dziękować.
[Ryoga]
Od tego spotaknia, a właściwie randki z Koichim spotykaliśmy się co dwa dni. Po dwóch tygodniach zwlekania zostaliśmy parą.
Czekałem na Koichiego, który zbierał się na próbe i koniecznie stwierdził że musze poznać jego zespół. Biegał w tę i spowrotem, zbierając jakieś rzeczy po domu. Westchnąłem i w końcu go złapałem i pocałowałem.
- Ryoga! Spiesze się! - Pisnął, ale oddał pocałunek. Wylizgnął mi się i zaczął coś pakować do torebki, wziął w końcu swój bass i stanął na środku pokoju, w którym wszystko było wywalone do góry nogami, przez moje kochanie.
- Chodź kotku, bo się spóźnie i chłopaki mnie zamordują! - Pisnął i wyciągnął mnie za rękę ze swojego domu.
Na czas znaleźliśmy się w jego sali prób. Jakie było moje zdziwienie jak tam zastałem Tsuzuku i Mie calujących się. Koichi nadal trzymał mnie za rękę. Pierwsze spojrzenie na mnie, padło od Mii. Był zszokowany.
- Ryoga?! Co ty tu robisz? - Zapytał, a Tsu poszedl w ślady swojego chłopaka z tym zdziwieniem. Moje kochanie też było zdziwione.
- To wy się znacie? - Wymamrotał, patrząc to na mnie, to na parkę.
- Tak - Odpowiedzieliśmy równo i zaśmialiśmy się. Moje słońce przedstawiło mnie tylko ich perkusiście - Meto, a próba ich zespołu się nie odbyła.

3 komentarze:

  1. Ooo <3
    Ale to było słodkie ^^ nareszcie jakieś wesołe opowiadanie bez zbędnego zamartwiania się czy któryś się nie zabije XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo <3
    Ale to było słodkie ^^ nareszcie jakieś wesołe opowiadanie bez zbędnego zamartwiania się czy któryś się nie zabije XD

    OdpowiedzUsuń