niedziela, 25 października 2015

Nienawiść czasem się przydaje ( Hiroki x Hide-Zou )

Mam nadzieje że się spodoba, dziękuję za komentarze ^^
Nie przedłużam, zapraszam do czytania i przepraszam za ewentualne błędy

___________________________________________________________________

Od kiedy tylko dołączyłem do D Lena zawsze mnie denerwował. Chociaż "denerwował" to nie jest właściwie trafne słowo. Ja go nienawidziłem i to z wzajemnością! Od zawsze rzucał mi kłody pod nogi, dokuczał i co najważniejsze – podrywał Hirokiego i próbował go uwieść! Musiał zauważyć, to że jestem w nim zakochany, chociaż, wiadomo próbowałem to ukryć najlepiej jak potrafiłem, a Hiroki bierze to co Lena robi za żart i nie protestuje, wręcz przeciwnie. Ja dostawałem wtedy białej gorączki, po czym z ust perkusisty padało pytanie "Co się stało Hide-chan? Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blady", po czym dzięki temu wszystkie emocje ze mnie ulatują i zwykle zaprzeczam i się ulatniam jak najdalej od Leny. I tak codziennie. O dziwo, kiedyś po próbie, gdy wieczorem, w domu wyładowywałem swoją flustracje na grach wideo, przyszedł do mnie Asagi. Zaskoczony wpuściłem go do mieszkania.
- Co Cię do mnie sprowadza, Asagi? - Zapytałem siadając na kanapie. Wokalista usiadł obok.
- Lena. Chciałem z Tobą porozmawiać o tym co się dzieje w zespole. - Westchnął ciężko.
- Czemu ze mną? Myślałem że się lepiej z Ruizą dogadujesz...
- Dogadywałem. Ale dzięki Lenie, już tego nie robię. I wiem, że ty masz podobny problem z Hirokim. Więc porozmawiamy? - Zapytał patrząc na mnie. Przytaknąłem, więc rozpoczęliśmy, zgodnie z słowami starszego mężczyzny rozmowę. Ja dowiedziałem się że Asagiemu zależy na Ruizie, a on się dowiedział, że mi zależy na Hirokim ( Co wcale do przewidzenia nie było ) i obaj zgadzaliśmy się, że Leny trzeba się pozbyć.
Rozmawialiśmy tak długo i zawzięcie, że skończyliśmy nad ranem, jednak nie opłacało nam się już spać, więc pojechaliśmy zmęczeni na próbę. Oczywiście nie obyło się od dogryzania i dokuczania Leny. Byłem zirytowany, jednak nie reagowałem, ale mimo wszystko moja cierpliwość się kiedyś kończyła i po jakichś dwudziestu minutach próby nie wytrzymałem, gwałtownie odłożyłem gitarę na stojak i po prostu wściekły wyszedłem z sali, a następnie z budynku kierując się do pobliskiego parku. Słyszałem jeszcze jak Hiroki wołał za mną i chciał zatrzymać, ale to on został zatrzymany przez Lene i kazał mną nie przejmować bo "przejdzie mu", jak to pięknie ujął. Był dość chłodny dzień, a ja siedziałem na ławce w parku, w bluzce z krótkim rękawem. Nie wiem ile siedziałem tam, ale po jakimś czasie, ktoś zarzucił na moje ramiona, o dziwo, moją własną kurtkę. Uniosłem głowę i zobaczyłem Asagiego.
- Przeziębisz się. - Usiadł obok mnie. Westchnąłem głęboko i oparłem głowę na jego ramieniu
- Mam dość. Lena...
- Nie mówmy o nim. Oboje wiemy jak jest – Mruknął. - Wracajmy do domów. Jutro normalnie jest próba. - Powiedział i wstał. Poszedłem jego śladem. Skierowaliśmy się w swoje własne strony. Po drodze się rozpadało, pod domem znalazłem się po godzinie. Wszedłem do domu, rozebrałem się i w samej bieliźnie położyłem na łóżku, zasypiając.
// Jakiś czas później//
Wszedłem do studia, pół godziny przed czasem mając nadzieje poćwiczyć sobie w spokoju. Niestety, zastałem tam Lene. Świetnie. Wszedłem tak, czy inaczej, ignorując obecność tego idioty i usiadłem na kanapie, gdyż basista zajmował fotel i zacząłem przeglądać kartki z piosenkami i nutami. Oczywiście nie obyło się bez komentarza.
- Proszę, proszę. Kogo moje oczy widzą – Wyszczerzył się. Podniosłem na niego wrogie spojrzenie
- Spierdalaj. - Odwarknąłem, ale niestety, nie odwalił się.
- Jak tam Ci się kurwiło w weekend? - Kontynuował niezrażony. Zacisnąłem zęby, ale nie odpowiedziałem na zaczepkę. - Widzę, że coś nie w humorze. Za mało osób Cię przerżnęło? - To był gwóźdź do trumny. Gwałtownie się zerwałem na równe nogi, rzuciłem papiery na stolik, doskoczyłem do Leny i uderzyłem go z pięści w twarz, że aż coś chrupnęło nieprzyjemnie, a on oddał mi kolanem w brzuch, więc ja go podciąłem i zacząłem okładać pięściami, a on się ze mną przeturlał i zaczął okładać, po czym kopnąłem go między nogi i pięścią w brzuch na co on zwinął się z bólu, ale znów się zaczął ze mną szarpać. Wtedy też do sali weszli Asagi, Ruiza i Hiroki. Widząc scene, która się tu rozgrywała, od razu zaczęli nas rozdzielać.
- Zabije Cię! - Wysyczałem w stronę Leny, głosem przepełnionym nienawiścią. On tylko zmrużył niebezpiecznie oczy. Hiroki wyprowadził mnie z sali i poszliśmy do łazienki. Zabrał się za przemywanie moich ran.
- Hide-chan, co Ci odbiło żeby się z nim bić? - Spytał spokojnie przemywając moją rozciętą brew. Syknąłem z bólu i przez chwile milcałem zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Nazwał mnie dziwką. Nie mam zamiaru spokojnie siedzieć gdy ktoś mnie wyzywa. - Syknąłem.
- Może to było w żartach? Wiesz, że on tak zawsze... - Uśmiechnął się do mnie.
- Tak! Broń go jeszcze! - Zawołałem wściekły i się odsunąłem od niego. Hiro westchnął i pokręcił głową.
- Nie bronie go. Ale nadal nie rozumiem czemu wy się tak kłócicie... - Powiedział zawiedzony
- Hiroki! Czy ty jesteś ślepy?! - Krzyknąłem, bo miałem dość, a emocje wzięły górę. - On cię próbuje uwieść! - Zawołałem i potrząsnąłem nim, wbijając mu palce w ramiona. Hirokiego zatkało, a ja zdałem sobie sprawę co powiedziałem, w związku z tym zatkałem usta rękami i zamknąłem w jednej z kabin, cały czerwony na twarzy z zakłopotania i wstydu. W życiu teraz nie spojrzę mu w oczy...! Po chwili usłyszałem kroki i lekkie stukanie w drzwi kabiny.
- Hide-chan.... Wyjdź proszę... Porozmawiajmy... - Powiedział ostrożnie. Milczałem. - Proszę... Hide-chan... - Jęknął i zapukał mocniej. Zacisnąłem szczękę i w końcu postanowiłem wyjść. Miałem opuszczoną głowę. Czułem na sobie spojrzenie Hirokiego.
- Zapomnij – Mruknąłem i chciałem wyjść z łazienki, jednak perkusista mi to uniemożliwił. Ujął mój podbródek i zmusił, unosząc go, żeby spojrzeć mu w oczy.
- Hide-chan. Czy ty byłeś zazdrosny o Lene? - Zapytał, mając minę jak by coś do niego dopiero dotarło. Pięknie. Ja i mój długi język. Teraz mnie znienawidzi. Cóż, raz się żyje, prawda?
- Byłeś, byłeś... I nadal jestem. Bo Cię kocham idioto. - Przytuliłem go niepewnie. O dziwo mnie nie odepchnął, tylko mocniej przytulił.
- To ty jesteś idiotą Hide-chan. Trzeba było powiedzieć wcześniej, a nie się męczyć. - Zaśmiał się i cmoknął mnie w czoło
- C-co? - Wytrzeszczyłem oczym, odsuwając się. I spojrzałem na niego z niedowierzaniem. On tylko się szeroko uśmiechnął.
- Też Cię kocham – Ujął moją twarz w dłonie i czule pocałował w usta. - To jak? Zostaniesz moim chłopakiem?
- Oczywiście! - Rzuciłem się mu na szyje.
Wróciliśmy do sali trzymając się za ręce, z szerokimi uśmiechami na ustach. Trzy pary oczu zwróciły się najpierw na nas, a potem na nasze złączone dłonie.Asagi najpierw nam pogratulował, potem Ruiza i niechętnie Lena. Patrzyłem na tego ostatniego z dystansem. Mimo tego incydentu z Leną, próba się odbyła.
// Dwa tygodnie później//
Hiroki był niesamowicie opiekuńczym i kochanym chłopakiem. Byliśmy razem już dwa tygodnie. Oczywiście kilka razy się sprzeczaliśmy, ale nie poważnie. Lena odczepił się odemnie, chociaż milczenie nie zwiastowało nic dobrego. Zajął się Ruizą, przez co zwykle spokojny Asagi, chodził poddenerwowany, a ja starałem się odrywać wiewióreczkę od basisty. Dziś Ruiza, ja i Asagi mieliśmy iść coś załatwić z nowymi piecykami i efektorami do gitary, a Hiroki i Lena zostali sami w sali, co mnie zaniepokoiło, ale nic nie mogłem na to poradzić. Wszystko szybko ustaliliśmy i udaliśmy się z powotem do sali, szedłem pierwszy i gdy przekroczyłem próg, zamarłem. Lena siedział na Hirokim, który był bez koszulki, z rozpiętym paskiem od spodni i go namiętnie całował. Oczy mi zaszły łzami i mijając zaskoczonych gitarzystę i wokalistę wybiegłem szybko z budynku.Słyszałem czyjś krzyk za mną, jednak nie chciałem tego słuchać i szybko pobiegłem do auta i odjechałem. Postanowiłem pojechać do rodziców, odpocząć, zignorować wszystko i wszystkich. Być u rodziców z dala od przyjaciół i znajomych. Wpadłem do domu na moment, po jakieś rzeczy. Pojechałem do rodzinnego miasta. Moja mama gdy zapukałem do drzwi, była naprawdę zdziwiona, że mnie widzi, jednak wpuściła, tuląc mnie w przedpokoju mocno. Ojciec też był zaskoczony, jednak oboje mnie ciepło przywitali. Posiedziałem z nimi, porozmawialiśmy, a potem ulotniłem się do swojego pokoju i tam głównie siedziałem, przez następne trzy dni. Rodzice – głównie mama, martwili się o mnie, próbowali się wypytać co się stało, ale ja nie chciałem mówić. Zwykle kładłem się na swoim łóżku, z słuchawkami na uszach i zamykałem oczy. Rozkoszowałem się muzyką. Przeleciało kilka piosenek, wtedy ktoś zdjął mi słuchawki i usiadł przy mnie na łóżku, tuląc mnie mocno. Otworzyłem gwałtownie i przyjrzałem się osobie, która mnie tuliła.
- Hiroki... - Powiedziałem cicho. Nie byłem zadowolony, że tu jest po tym....
- Hide-chan! Przepraszam! To wina Leny, chciał nas skłócić! Nie chciałem żeby mnie całował. Wybacz mi... Kocham Cię. Jesteś dla mnie wszystkim, naprawdę. - Popatrzyłem mu w oczy. Widziałem w nich miłość, miłość i jeszcze raz, tylko i wyłącznie miłość.
- Znów... Cholera. - Oślepił mnie ból i poczucie zdrady wtedy, przez co nie myślałem ... - Przepraszam, że tak uciekłem – Wtuliłem się w Hiro
- Nie uciekaj więcej odemnie – Szepnął mi do ucha i pocałował czule. Westchnąłem
- Jak mnie tu znalazłeś? - Zapytałem przyglądając się mu. Pogłaskał mnie po policzku
- Znajdę Cię nawet na końcu świata, Hide-chan. - Zaśmiał się, a ja westchnąłem głęboko. Po chwili ktoś zapukał, więc odsunąłem się nieco od Hiro i pozwoliłem wejść. W drzwiach stanęła moja mama. Uśmiechnęła się do nas ciepło.
- Hide-kun, przyjdziecie razem ze swoim przyjacielem na obiad? - Zapytała przyjaźnie.
- Zaraz przyjdziemy, mamo. - Powiedziałem i odwzajemniłem jej uśmiech. Kobieta odetchnęła wyraźnie i opuściła mój pokój. - Musze Cie przedstawić moim rodzicom. Na pewno się zdziwili, gdy tak nagle wpadłeś
- Ale powiesz... - Zaczął Hiro, a ja położyłem mu palec na ustach, w geście by umilkł.
- Przedstawie Cię jako mojego chłopaka. Moi rodzice wiedzą, że jestem gejem i to akceptują – Powiedziałem i musnąłem jego usta własnymi. Uchylił usta i pogłębił pocałunek.
- No to chodźmy kochanie. - Złapał mnie za rękę, wstaliśmy i wyszliśmy z pokoju, do jadalni, w której siedzieli już moi rodzice. Spojrzeli na nas z pytaniem w oczach.
- Mamo, tato... To jest Hiroki. Mój chłopak. - Uśmiechnąłem się lekko. Patrzyli na nas zaskoczeni, a Hiroki się ukłonił.
- Miło mi państwa poznać. Zajmę się Hidenorim najlepiej jak potrafię.- Moja mama wstała i nas przytuliła.
- Jeśli Hide-kun jest z Tobą szczęśliwy, to najważniejsze. - Uśmiechnęła się do Hiro – Chodźcie zjemy.
- Przepraszamy, że tak późno wam powiedzieliśmy, ale... - I tu się zawahałem - Wynikły pewne komplikacje z naszym basistą i nie było okazji. - Oparłem głowę na ramieniu perkusisty i udaliśmy się do stołu. Zabraliśmy się za jedzenie. W pewnym momencie zadzwonił telefon Hirokiego. Mój chłopak przeprosił, wstał, wyciągnął z kieszeni komórkę, zmarszczył brwi i wyszedł z pokoju. Zmartwiłem się, jednak jadłem dalej.
- To przez te komplikacje tu przyjechałeś, Hidenori? - Zapytał mój ojciec. Spojrzałem zaskoczony na ojca, ale przytaknąłem – Tylko żeby Cię ten chłopak nie zranił.
- Nie musisz się o mnie martwić, tato. Wiem co jest dla mnie dobre – Mruknąłem i zjadłem do końca. Chwile później wrócił zdenerwowany Hiroki
- Hide-chan, Asagi i Lena są w szpitalu. - Powiedział, a ja wytrzeszczyłem oczy. Pięknie
- Jedziemy do nich! - Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem po swoje rzeczy. Hiroki przeprosił moich rodziców za zamieszanie. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu, oczywiście musieliśmy na dwa auta, co ani mi, ani perkusiście się nie podobało. Jednak zanim pojechaliśmy do szpitala, to ja postanowiłem odstawić swoje rzeczy i auto, by pojechać jednym do chłopaków. Tak więc po jakichś trzech godzinach w końcu dotarliśmy do tego szpitala. Wpadłem do sali w której leżał Asagi i Lena. Ci kłócili się, a pomiędzy ich łóżkami siedział Ruiza i starał się ich uspokoić. Wybuchnąłem śmiechem z tej scenki, na tyle głośno, że cała trójka umilkła.
- I z czego rżysz? - Syknął Lena. Momentalnie spoważniałem i zmrużyłem oczy.
- Hiro, weź Ruize i wyjdźcie, bo nasza trójka musi porozmawiać. - Zaplotłem ręce na klatce piersiowej. Hiroki spojrzał na mnie niepewnie. - No już! - Niepewnie gitarzysta i perkusista wyszli z sali. Popatrzyłem na Lene i Asagiego.
- Wiesz, nienawidzę Cię za to, że prawie doprowadziłeś do rozpadu mojego związku i zapewne podrywałeś, albo coś gorszego, Ruize, skoro się pobiliście z Asagim. I myślę... - Powiedziałem spokojnie ale Lena mi przerwał.
- Już się tak nie wysilaj. - Mruknął – Odchodzę natychmiast z zespołu.
- No popatrz jak my się świetnie dogadujemy w tej kwestii. - Uśmiechnąłem się kwaśno
- No i świetnie. - Mruknął Asagi i odwrócił się do nas plecami, Lena to samo, a ja się uśmiechnąłem i zawołałem Hiro i Ru. Gdy weszli to, aż zaniemówili. Mój ukochany podszedł do mnie, objął mnie w pasie i pocałował w policzek, opierając głowę o moje ramię.
- No, no... Hide-chan, masz moc. - Zachichotał, a ja mu zawtórowałem.
- Ja wiem Hiro, wiem – Cmoknąłem go w usta – Wracajmy do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz